sobota, 26 października 2013

Epilog

   Minęły dwa lata od uprzednich wydarzeń i nadszedł wyczekiwany przez wszystkich poddanych dzień ślubu księcia Damona oraz Partyka Boruty. W Piekle długo się przygotowywano do tej znamienitej uroczystości, wszystko więc było dopięte na ostatni guzik. Wysłano tysiące zaproszeń w różne strony świata. Żaden z gości nie zawiódł, stawili się o umówionej godzinie w zamkowej kaplicy, którą magicznie wewnątrz powiększono, aby wszyscy się zmieścili. Potem oczywiście zaplanowano huczne wesele, a o północy tradycyjne odprowadzenie państwa młodych do komnaty sypialnej.
   Ogromnie stremowany Patryk stał przed lustrem, nerwowo poprawiał biały kontusz sięgający mu nieco przed kolana. Haftowany pas słucki wspaniale podkreślał jego smukłą talię i szerokie ramiona. Włosy zdawały się płonąć, odbijając się od perłowego jedwabiu. Ułożono je w eleganckie loki, które rozpuszczono na ramiona. Wyszczotkowana do połysku puszysta kitka, miotała się nerwowo na boki.
- Kochanie, wyluzuj, bo mi jeszcze zemdlejesz zanim dotrzemy do kapłana. – Damon podszedł do niego z tyłu i cmoknął w kark.
- Nie wiem jak to przeżyję, już teraz pocą mi się dłonie – wyjąkał chłopak, po czym przylgnął plecami do torsu narzeczonego. – Ci wszyscy znakomici goście, prasa, telewizja! Jak zrobię coś głupiego spalę się ze wstydu!
- Nie panikuj, mam tu małą zabaweczkę, która skupi twoją uwagę na czymś innym – pokazał mu pasek złożony z cieniutkich złotych nitek. Każda była zakończona niewielkim, purpurowym klejnocikiem.
- Biżuteria? Jak to niby ma mi pomoc? – popatrzył sceptycznie na mężczyznę.
- Zaufaj mi. Tylko szybko, bo zaraz po nas przyjdą – osunął się przed zaskoczonym Patrykiem na kolana. Rozpiął mu kontusz, potem koszulę i umieścił pasek nisko na jego biodrach, bezpośrednio na nagiej skórze, zatrzasnął zameczek, a jego długie końce wsunął mu do bokserek.
- Wariat – pisnął chłopak – to piekielnie zimne. – Szybko przywrócił garderobę do porządku. Ledwie skończył, jak do komnaty wszedł Lucyfer, również odświętnie ubrany.
- Idziemy, spokojnie i dumnie. Nie bój się, w razie potknięcia jestem obok – uśmiechnął się do stremowanego Patryka. Szli dostojnie długim korytarzem, witani przez zastępy dworzan oraz służby. Wszyscy wylegli by przywitać młodą parę. Belzebub miał na nich oczekiwać przed kaplicą. Tymczasem biedny Patryk, z każdą minutą rumienił się coraz bardziej. Szedł ze spuszczonymi skromnie oczami, niczym dziewicza oblubienica na spotkanie ze swoim oblubieńcem. Zupełnie nie dostrzegał mijanych po drodze ludzi, bo całą jego uwagę pochłonęła jedna mała rzecz. Diabelski paseczek, jako środek przeciwko tremie, spisywał się doskonale. Śliskie klejnociki obijały się przy każdym kroku o członka i jądra zawstydzonego chłopaka, gładziły wnętrze jego ud. Były zimne jak cycki czarownicy, więc wrażenie było niesamowite.
- Nie wiem co ci zrobię, ale coś na pewno – syknął po cichu do rozbawionego Damona.
- Zostaw to sobie na wieczór kochanie – wyszeptał narzeczony, podniósł jego dłoń do ust wytwornym gestem i ucałował, co spotkało się z oklaskami, zachwyconych tymi czułościami, zgromadzonych na dziedzińcu dworaków.
- Nie pomagasz. – Ukradkiem uszczypnął dowcipnisia. - Robię się twardy kretynie!
- W tym kontuszu i tak tego nie widać – odparł beztrosko Damon.
- Co masz twardego dziecko? – zapytał troskliwie idący za nimi Lucyfer.
- Buty Wasza Wysokość, strasznie mnie gniotą – odparł poważnie chłopak z trudem zachowując powagę.
- Wytrzymaj ceremonię, potem sobie zmienisz – odezwał się łagodnie książę, w duchu się zastanawiając, co kombinuje tych dwóch łapserdaków. Przysiągł sobie pilnować ich na każdym kroku, żeby znowu czegoś nie spsocili. Wszechobecna prasa miałaby używanie. Nie wiedział biedak, że tym razem to ktoś zupełnie inny dostarczy mediom rozrywki.
    Przed kaplicą zgodnie z ustaleniami czekał Belzebub z Gangiem Pszczółek. Cztery niesamowicie żywe maluchy wierciły się niemiłosiernie, testując od godziny cierpliwość władcy. Odświętnie wystrojone, drapały się i kręciły, niczym stadko tych pracowitych owadów, a buzie im się nie zamykały ani na moment. Miały nieść za młodą parą obrączki i pierścienie. Tego momentu Lu bał się najbardziej, niełatwo było zapanować nad tą psotną gromadką, której przewodziła jego uparta córka Belissa. Niestety nigdzie nie widać było pozostałych drużbów, a to oni mieli dostarczyć klejnoty. Avis i Zoltan zniknęli niczym poranna mgła i nikt ich od wieczora nie widział. Było już zupełnie ciemno, rozległy plac rozświetlały przybrane kwiatami kolorowe latarnie. Luis i Avgar dyskretnie zdjęli ze swoich dłoni obrączki i ułożyli na przygotowanych poduszkach.
- Ruszajmy – szepnął Boruta – licho wie, gdzie się gówniarze podziali, rozprawimy się z nimi później.
- Masz rację, wątpię by ktoś się zorientował –  przytaknął mu Bez. Cały orszak udał się do katedry, a za nimi zaproszeni goście. Na przedzie szli Patryk z Damonem, a za nimi poszturchując się co chwilę - Gang Pszczółek. W pierwszej parze kroczyła dumnie Belissa z utykającym lekko synkiem Juliana, za dziewczynką podążał, co chwilę ciągnąc ją za warkocz, mały wilkołak. Towarzyszył mu czarnowłosy, wysoki chłopczyk, który nie spuszczał z oczu kulejącego kolegi. Raz nawet podtrzymał go za ramię by nie upadł. Zatrzymali się przed kapłanem i rozpoczęła się krótka ceremonia zaślubin.
***
   Godzinę wcześniej na zamkowym korytarzu Zoltan zobaczył niesamowicie atrakcyjnego chłopaka. Miał obcisłe białe spodnie włożone w długie do kolan buty i dopasowany, krótki kontusz. Jasne włosy sięgały mu do pasa i mieniły się w świetle świec niczym złoto. Kołysał zgrabnym tyłeczkiem w dziwnie znajomy sposób.
- Avis? – zawołał za przystojniakiem.
- A co? Miałeś nadzieję na mały podryw?! – chłopak odwrócił się i wbił roziskrzony wzrok w narzeczonego. Stał tupiąc nogą i prychając niczym rozgniewany kocurek. – Ty wstrętny zdrajco!
- Ja zdrajca? – zdenerwował się mężczyzna. – Popatrz na siebie. - Szarpnął za przód jego kontusza i na posadzkę posypały się z suchym łoskotem srebrne guziczki. Ludzie przechodzący korytarzem zaczęli się za nimi oglądać. Nie chcąc robić z siebie przedstawienia dla plotkawych dworaków Zoltan wepchnął chłopaka do jakiejś komnaty, po czym zatrzasnął za sobą drzwi. Była bardzo duża, elegancko urządzona, z płonącym kominkiem i ogromnym łożem z baldachimem pośrodku. Na jedwabnej czarnej pościeli ktoś ułożył serce ze szkarłatnych róż. Wszędzie porozstawiane były świeczniki z czerwonymi i czarnymi świecami, wydzielającymi zmysłowy aromat. Mężczyźni jednak tego nie dostrzegali, warczeli na siebie popychając się nawzajem.
- To najnowszy krzyk mody, Patryk ma podobny i nikt nie robi z tego afery! – Avis złapał za koszulę narzeczonego, roztargał ją jednym ruchem, po czym zerknął na szeroką pierś, która ukazała się jego łakomym oczom. Bezwiednie oblizał usta na widok potężnych mięśni prężących się pod śniadą skórą.
- To była moja ulubiona, mały draniu! – mruknął oskarżycielsko Zolli, a potem z szelmowskim błyskiem w oku zerwał z chłopaka górną część garderoby. – Śliczny – objął zachwyconym wzrokiem jego zgrabną sylwetkę i różowe sutki, które natychmiast przyciągnęły jego oczy.
- Idiota! W czym ja teraz na ten ślub pójdę?! – Krzyknął Avis. Skoro on wyglądał jak łachmyta to on też powinien, w końcu idą jako para. Złapał za pasek od spodni i pociągnął. Niespodziewanie, delikatny materiał trzasnął i opadły mężczyźnie do kostek. To co znajdowało się z przodu przyciągnęło jego spojrzenie niczym magnes. Wyglądało dość imponująco. Nie mógł się powstrzymać i ciekawskie paluszki same jakoś zacisnęły się na znalezisku.
- A więc tak chcesz się bawić? – Roześmiał się, po czym złapał za pośladki chłopaka. Wystarczyła sekunda by pozbawić go reszty garderoby. – I co teraz mój golasku? – Objął płomiennym wzrokiem ciało zawstydzonego głuptasa, który natychmiast z piskiem wskoczył do łóżka, a potem nakrył się kołdrą pod samą szyję. Widać było tylko jego zarumienioną twarz i spuszczone niewinnie oczy. Zolli zdjął swoje bokserki, zatrzymał wzrok na delikatnych ustach Avisa, po czym powoli wczołgał się na łóżko.
- Co ty wyprawiasz? – zapytał chłopak i zadrżał, gdy potężne, ciepłe ciało przytuliło się do niego pod nakryciem. Zacisnął z całej siły powieki, ponieważ doszedł do słusznego wniosku, że jeśli zobaczy jeszcze chociaż skrawek tego apetycznego ciała, na pewno się podnieci, a potem spali ze wstydu, bo raczej nie ukryje tego oczywistego faktu. Do tej pory całowali się i pieścili, ale na ten decydujący krok jakoś nie potrafił się zdobyć. Kilka razy wycofał się dosłownie w ostatniej chwili.
- Wiesz, właściwie to mamy jeszcze sporo czasu. Taka mała rozgrzewka przed weselem nam nie zaszkodzi. – Zolli objął chłopaka, a potem przytulił do swojego torsu. Wiedział, że jest bardzo płochliwy i nieśmiały w tych sprawach. Nie miał zamiaru na niego naciskać, ale odrobina miziania jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Miał okazję zobaczyć swojego aniołka w całej jego krasie, od samego zapachu jego skóry kręciło mu się w głowie. Odnalazł chętne usta, zaczął je muskać w delikatnej pieszczocie.
- Mhm… och… - zamruczał cicho chłopak. Uwielbiał się całować, a zwinny język narzeczonego skutecznie odbierał mu resztki rozsądku. – Jak się spóźnimy, Bez zrobi z nas puree. – Udało mu się złożyć składne zdanie.
- Więc będziemy szczęśliwą, ziemniaczaną paćką. – Zolli zsuwał się coraz niżej. Naznaczył już smukłą szyję dziesiątkami malinek, a teraz zbliżał się do różowych punktów. Ten z lewej wydał mu się smaczniejszy, więc zacisnął na nim usta.
- Aa… - krzyknął zaskoczony intensywnymi doznaniami chłopak. Poczuł jak jego penis nabrzmiewa i ociera się o mężczyznę. Zaczerwienił się, po czym szarpnął zawstydzony i wystraszony .
- Kochanie – pogładził łagodnie po napiętym brzuchu spanikowanego narzeczonego. – To tylko ja, jeśli tego nie chcesz wystarczy powiedzieć. Pozwól sprawić sobie przyjemność. – Ułożył się między rozsuniętymi udami i dmuchnął na jego członka.
- Ale… ale… - ciepły język polizał gładką skórkę i ukrytą pod nią pulsującą żyłę.  – Och… tak… chcę… - pisnął zażenowany swoją pozycją i obezwładniającą przyjemnością płynącą z tego intymnego miejsca.
- Nie bój się, za chwilę będziesz prosił o więcej. – Mężczyzna zaczął wprawnie zasysać nabrzmiewającego penisa, a duże dłonie ugniatały w tym samym czasie krągłe pośladki. Pieściły szparę między nimi, skradały się wokół drgającej dziurki.
- Zimne! – pisnął chłopak, kiedy nażelowany palec wsunął się powoli do jego wnętrza. Po chwili jednak zmienił zdanie, jego ciało zaczęły ogarniać rozkoszne dreszcze i sam zaczął się na niego nabijać, poruszając pożądliwie biodrami.
- Tak maleńki …tak… - usłyszał zachrypnięty głos Zolliego, który jeszcze bardziej go podniecił. Nawet nie zauważył, kiedy do pierwszego dołączył drugi i trzeci palec. – Powiedz, że mnie pragniesz.
- Tak… och… proszę… - pisnął ponaglająco chłopak. Nie wiedział co się z nim dzieje. Przebywał w zupełnie nowym dla niego miejscu, pełnym rozkosznych doznań i słodkich jęków. Czuł narastające, palące pragnienie. – Zolli…! – zaskomlił ponaglająco.
- Cii… już… - Mężczyzna położył sobie jego nogi na ramiona i zaczął powoli napierać na jego ciasne wejście. Avis taki bezbronny,  słodko zarumieniony i wijący się pod nim z rozkoszy, doprowadzał go swoim widokiem do szaleństwa. – Spójrz na mnie! – Rozkazał stanowczo. – Chcę zobaczyć twoje oczy, gdy będę w ciebie wchodził! – Avis zamrugał długimi rzęsami, po czym zatopił w nim błękitne spojrzenie, od którego dosłownie zaparło mu dech w piersiach. Widział jak źrenice chłopaka rozszerzają się jednocześnie z bólu i przyjemności. Zaczął się poruszać, szukając jego wrażliwego punktu.
- Och… hmm… aaa…! – Usłyszał okrzyk pożądania i Avis wypiął mocniej pośladki, by ułatwić mu dostęp. Już po chwili zatracili się w przyjemności, zapominając o całym świecie. Słychać było już tylko słodkie westchnienia i ponaglające okrzyki.
***
   Tymczasem ceremonia ślubna dobiegła końca i wszyscy udali się do zamku. Zaczęło się huczne weselisko. Goście wspaniale się bawili, o zaginionych drużbach nikt już właściwie nie pamiętał, no może poza ich zaniepokojonymi rodzicami. Otoczeni przez liczne atrakcje, pyszne jedzenie i ciekawe towarzystwo weselnicy, nawet nie wiedzieli, kiedy nastała północ. Tradycyjnie o tej porze wszyscy odprowadzali państwa młodych do specjalnie przygotowanej dla nich na noc poślubną, komnaty. Hałaśliwa gromada dotarła do drzwi. Damon wziął Patryka na ręce, przeniósł przez próg przy licznych wiwatach i owacjach zgromadzonych czartów. Zatrzymali się na środku pokoju z otwartymi ze zdumienia ustami.
- Chyba ktoś był szybszy! – roześmiał się Damon, zerkając na łóżko.
- Och, to przecież Avis i Zolli! – Pisnął Patryk i mocno się zarumienił.
- Zguby się odnalazły – wyszeptał już ciszej książę. Z korytarza rozległy się coraz głośniejsze chichoty oraz trzask fleszów. Wszechobecni paparazzi byli w swoim żywiole. Właśnie dostali następny, gorący temat. Na małżeńskim łożu młodej pary spali słodko przytuleni do siebie dwaj, nadzy drużbowie. Na szczęście strategiczne miejsca mieli zakryte skłębionym prześcieradłem. Na ich ciałach było widać liczne ślady po upojnej nocy. W świetle świec malinki, zadrapania i drobne sińce od miłosnych ukąszeń prezentowały się w całej okazałości, a piękne ciała młodych mężczyzn dodawały tylko całej sprawie pikanterii.
- Co to do cholery ma być?! Zjeżdżać stąd hieny, ale już! – Krzyk wściekłego Boruty słychać było w całym zamku. Zamknął przed nosem ciekawskich pismaków drzwi do sypialni. Potoczył po nich roziskrzonym wzrokiem, a oni szybko umknęli w popłochu, nikt nie chciał mieć do czynienia z rozgniewanym czartem.
KONIEC
…………………………………………………………………….

   To już koniec tego chyba najdłuższego, mojego opowiadania. Podziękowania dla wszystkich komentujących czytelników. Wasze słowa zachęcają mnie do pisania i jestem wam za nie niezmiernie wdzięczna. Mam już plan do następnego opowiadania fantasy, ale nie jest jeszcze w pełni dopracowany, więc trochę trzeba będzie pewnie poczekać z jego realizacją.

28 komentarzy:

  1. Wspaniałe zakończenie dwóch a może nawet i trzech opowiadań no bo pojawiły się też postacie z niezapomnianej "Krasnej Góry". Co niezmiernie mi się podobało.
    Były i śmiechy i wzruszenia. Bardzo dobrze poprowadzone postacie i kilka wspaniałych niespodzianek.
    Epilog zabawny. W co ten Patryk się wpakował jak mąż nawet na ślubie myśli o seksie ale na pewno nie miał już termy.
    Pierwszy raz Avisa wspaniały i w takiej romantycznej scenerii:) No tylko że jak oni się tam wszyscy pojawili to nie zazdroszczę oj nie.
    Cieszę się że pojawili się rodzice i wszystkie poboczne postacie chociaż na chwilę. Oba związki były bardzo różne ale chyba lubię je oba tak samo. Chociaż przy Zollim i Avisie było więcej wzruszeń.
    Pojawienie się kolejnych dzieci było miłą niespodziankę. Chociaż wiesz że obawiałam się pomysłu. Mimo to wyszło świetnie.
    Całość czy czytana jako seria czy też osobne opowiadania wyszła ci bardzo magicznie i oby tak dalej.
    Dużo dużo weny i chęci. W zarówno rozpoczętych opowiadaniach jak i w tym na które czekam i trzymam kciuki że szybko się pojawi.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. opowiadanie jak i zakończenie genialne a końcówka powaliła mnie na łopatki szkoda że nie dodałaś co będzie np za 5 lat od tego ślubu ani też ślubu Zoliego i Avisa

    trochę szkoda że już skłaczyłaś to opowiadanie bo zawsze wyczekiwałam na rozdziały z zapartym tchem a kiedy dodawałaś rozdział cieszyłam sie jak małe dziecko

    pozdrawiam i życzę dużo weny w następnej twórczość i już się biorę za czytanie dwa oblicza miłośc BAY BYA

    OdpowiedzUsuń
  3. buuu koniec... Szczerze mówiąc jednak to było ładne i wymarzone wręcz zakączenie opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no i nie bylo Nissia i Adasia ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniec.... ah... a jednak napisałaś o weselu Patryka i Damona <3
    To była piękna ceremonia xD chociaż bardziej absorbujący byli Avis i Zolli :)
    Avis był taki uroczy, rozpalony i w pełni zaufał Zoll'emu....
    Na pewno wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie :)
    Ahh będę tęsknić za codziennym życiem naszych demonów, wilkołaków, itp <3
    Na pewno nie raz wrócę do tego opowiadanka<3
    Twoja Maru:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że to już koniec, ale epilog bardzo ładny :) To opowiadanie mocno mnie wciągnęło. Dziękuję Ci za nie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I kolejne opowiadanie dobiegło końca... Chciałabym wiedzieć co będzie z "synkiem Juliana" :((

    Opowiadanie jak wszystkie oszałamiające, trzyma w napięciu do samego końca, tak samo jak i śmiech, łzy i ... po prostu ekscytacja. Już któryś raz z kolei jestem dumna z tego, że znalazłam Twojego bloga bianco ^^

    Życzę weny i miłej nocy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. epilog super ^^ ślub niezwykły i napaleni Avis z Zollim w łóżku pary młodej... miodzio ! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. A bliźniacy Paweł i Adrian gdzie się podziali ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski rozdzial. Bede tesknic za nimi cholernie! Czekam az mnie rozkochasz w kolejnych bohaterach.
    Bardzo dobra robota z ta seria!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    wspaniałe zakończenie tego opowiadania, no cóż za rozrabiaki z tych małych urwisów.... chociaż może to i Avgar powinien być na miejscu Juliana i zobaczyć co robi jego kochany synuś ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że to jest już koniec, ale strasznie mnie zainteresowały życie miłosne dzieciaczków Boruty... A bedziesz chociaż tworzyła historię?? Jak byś mogła to odpowiedź na moje pytanie...
    # Życzę dużo weny
    * Tw???? Yu-san

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi ci o to opowiadanie lub jej bohaterów nie będzie już kontynuowane. Mam w planie opowiadanie fantasy, ale to dopiero jak skończę ,,Dwa oblicza miłości." Jeżeli chcesz wiedzieć coś więcej, to mój numer GG jest podany obok.

      Usuń
  13. Uwielbiam te opowiadanie, szkoda że to już koniec bardzo chętnie przeczytałabym kolejną część jeżeli jednymi z głównych bohaterów były najmłodszy brat Patryka i brat Avisa. Ale cóż wszystko co dobre kiedyś się kończy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Rany, to opowiadanie strasznie mnie wciągnęło, nie mogłam się oderwać...Zarówno część pierwsza i sequel były kochane i wzruszające, wszystkie postaci dały się lubić...Rany, aż bym chciała więcej. Kocham to <3

    Zapraszam też do siebie na http://hell-of-fortune.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj. Opowiadanie świetne. Tak jak moi poprzednicy bardzo żałuję, że już koniec. Również żałuję, że nie będzie dalszych perypetii bochaterów, których tak polubiłam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hi! Someone in my Myspace group shared this site with us so I came
    to look it over. I'm definitely enjoying the information. I'm bookmarking andd will bee tweeting thijs
    to my followers! Wonderful blog and excellent design.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję, że jeszcze wrócisz do tego bloga i napiszesz o dalszych losach bohaterów. Opowiadanie jest świetne i chyba najlepsze jaki czytałam.
    Pozdrawiam호

    OdpowiedzUsuń
  18. Wonderful site. A lot of hepful info here.
    I'm sending it to several pals ans additionally sharing in delicious.
    And naturally, thanks to your effort!

    OdpowiedzUsuń
  19. Quality posts is the import_ant to invite the visitors to
    visit thee website, that's what this web page is providing.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wonderful site. A lot of hepful info here.
    I'm sending it to several pals ans additionally sharing in delicious.
    And naturally, thanks to your effort!

    OdpowiedzUsuń
  21. Szczerze nie mam pojęcia co napisać... Uważam że 'Krasna Góra' i to opowiadanie to najlepsze jakie czytałam z pod twojej reki... Ale to może dlatego że jest tak dużo demonów i innych stworzeń a do tego faceci maja dzieci... Aaaaa/ Krzyczy z rozkoszy.../ Mogę tylko życzyć Weny, Weny i jeszcze raz Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak ja się cholernie cieszę, że trafiłam na Twojego bloga! Życzę Ci, żeby weny nie zabrakło, bo wyobraźnie masz niesamowitą a to co tworzysz czyta się cudownie. Pisz, pisz, pisz i nigdy nie rezygnuj...proszę! Gonia

    OdpowiedzUsuń
  23. To gdzie oni teraz miel tą noc po ślubną?

    ~Azusa

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam to opowiadanie :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  26. Jejuu było to moje jedno z 1 opowiadań jakie przeczytałam i tak cudownie mi sie do niego wraca, zresztą do każdego z twoich dzieł, piszesz/pisałaś w tak wspaniały sposób Naprawdę! Lecę do następnych opowieści!

    OdpowiedzUsuń