sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 6



Julian trochę wystraszył się gwałtowną reakcją Dominika. Doszedł do wniosku, że trochę przesadził. Chłopak był bardzo wrażliwy i powinien być wobec niego delikatniejszy. Zamiast dawkować powoli informacje on po prostu zrzucił mu wszystko na głowę z siła huraganu. Przyrzekł sobie, że na przyszłość bardziej się postara. Musi jakoś ułagodzić narzeczonego, w domu chciał mieć spokój i słodkiego mężczyznę do którego z przyjemnością by wracał. Kilku rozdokazywanych malców też by nie zaszkodziło. Wojewoda wziął na ręce omdlałego mężczyznę i postanowił odnieść go domu. W znajomym otoczeniu na pewno szybciej przyjdzie do siebie. Po drodze rozmarzył się, widział już oczyma wyobraźni leżącego w jego sypialni, nagiego chłopaka przywołującego go gestem dłoni. Jego rude włosy rozsypałyby się na poduszce, a zielone oczy błyszczały z pożądania. Boruta aż westchnął głośno na taką wizję, a w spodniach coś drgnęło i podniosło główkę. Zrobienie kilku małych diabełków powinno być bardzo przyjemne, tylko jak nakłonić do tego opornego Dominika. Przyśpieszył kroku, odganiając od siebie niemądre myśli.
Monika na ich widok strasznie się zdenerwowała. Otworzyła drzwi i załamała ręce. Nie miała pojęcia co znowu zmalował Dominik, bała się, że miał jakiś wypadek. Poprowadziła Juliana prosto do sypialni. Ułożyli chłopaka wygodnie na poduszkach, przykryli kołderką. Wyglądał jakby spał, bo mruczał do siebie coś niewyraźnie. Dziewczyna cały czas wrogo spoglądała na mężczyznę.
- Co zrobiłeś mojemu przyjacielowi?! Tłumacz się, bo nie ręczę za siebie – warknęła na niego i zaczęła się rozglądać za jakąś bronią, którą by go mogła walnąć.
- Spokojnie – Boruta wziął jej z ręki karafkę na wodę – szkoda takiego antyku. Mam wobec niego poważne zamiary. Właśnie się zaręczyliśmy i podpisaliśmy kontrakt. Biedaczek chyba zbyt mocno to przeżył - westchnął czart, patrząc niewinnie na dziewczynę.
- Co ty bredzisz, przecież on lubi tego wypłowiałego blondyna! Sam mi to powiedział, ale… - w tym momencie zamyśliła się na chwilę – Myślisz, że mnie okłamał, bo zbyt naciskałam? A ty mi tu nie rób psich min. Gadaj dlaczego on jest w takim stanie. – Julian po krótkim wahaniu wyciągnął z kieszeni kontrakt i podał rozjuszonej dziewczynie. – O cholera! – wyrwało się jej, kiedy dotarła do końca dokumentu. – Nigdy nie uwierzę, że podpisał coś takiego! Wy przecież ledwo się znacie. Jak się dowiem, że go skrzywdziłeś, to już po tobie. Pewnie dowiedziałeś się o spadku i czyhasz na jego forsę.
- Przysięgam, że do niczego go nie zmuszałem. Zgodził się dobrowolnie – mężczyzna cofnął się kilka kroków do tyłu pod ciskającym pioruny wzrokiem Moniki. – Może zejdźmy do kuchni, niech sobie odpocznie – wskazał na leżącego bez ruchu chłopaka. Dziewczyna skinęła głową i poszła za nim. Tam na przy stole zastali Lucjusza czytającego najnowsze gazety.
- Ty nie w pałacu? – zdziwił się wojewoda. - Pan już wczoraj cię szukał, będziesz miał kłopoty. Wiesz jaki jest porywczy i niepotrzebnie go prowokujesz.
- Odwal się Julek, to moja sprawa. Nie masz swoich problemów?
- Mam i to spore, ale poradzę sobie – podniósł dumnie głowę Boruta.
- Jeśli masz na myśli Dominika, to ja na twoim miejscu nie byłbym tego taki pewien – uśmiechnął się złośliwie kapitan. Zaraz jednak zbladł, bo przez okno zobaczył czekającego na niego Kusego. – Monika, dziękuję za wszystko. Nie wiem czy jeszcze będę mógł tutaj zajrzeć. Opiekuj się Rokitą, żeby ten palant go nie skrzywdził – wskazał na Borutę i wyszedł na spotkanie posłańca.

***

Lucjusz został odprowadzony prosto do głównej sali, gdzie siedzący na tronie władca omawiał sprawy państwowe ze swoimi doradcami. Na jego widok podniósł głowę i zmarszczył brwi, a tłum dworaków rozstąpił się przed nim jak morze. Jak prawdziwe hieny natychmiast wyczuli, że nielubiany przez nich kapitan popadł w niełaskę. Mieli nadzieję na niezłe przedstawienie. Mężczyzna wyprostował się, rzucając wyniosłe spojrzenia podszedł do Belzebuba i uklęknął. Nie miał zamiaru dać im satysfakcji. Starał się opanować, ale bardzo się bał. Wściekły Pan nie znał żadnych granic, a tutaj z pewnością nikt nie przyjdzie mu z pomocą.
- Chyba zbyt długo ci pobłażałem – usłyszał zimny głos. – Najwyższy czas skierować cię na właściwą drogę, to był twój ostatni wybryk. Od dzisiaj będziesz zbyt zajęty, by myśleć o głupstwach. – Władca wstał i złapał go za ramię stawiając do pionu. Patrząc mu prosto w oczy gorejącymi, szkarłatnymi źrenicami wymówił głośno słowa przysięgi.
- Ja Belzebub władca Piekieł biorę sobie ciebie Lucyferze za małżonkę. Będziesz trwał na wieczność u mojego boku i wspierał mnie we wszystkim – ujął pod brodę zaszokowanego kapitana i wycisnął na jego ustach brutalny pocałunek. Po czym jak bezwolną kukiełkę odwrócił twarzą do poddanych. – Oto wasza królowa, przysięgnijcie jej wierność! – wszyscy zgodnie padli na twarz, nie spodziewając się takiego obrotu sprawy. Nie byli zadowoleni, nikt jednak nie ośmieliłby się sprzeciwić władcy. Będą mieli dobrą zabawę obserwując jak Lucyfer podporządkowuje się i pełni rolę przykładnej małżonki. Niejeden chętnie zamieniłby się w muchę, by zobaczyć co będzie się działo w sypialni. Władca skinął na służących i już po chwili przyniesiono mu bogato zdobioną kasetkę. Wyciągnął z niej dwa pierścienie, jeden włożył na palec wyglądającego jak duch księcia, a drugi wcisnął mu do ręki. – Przysięgnij! Natychmiast! - dodał widząc błysk uporu w twarzy wystraszonego mężczyzny.
- Ja Lucyfer – zaczął drżącym głosem – biorę sobie ciebie Belzebubie za małżonka. Przysięgam trwać u twego boku i wspierać cię we wszystkim – przycisnął dłońmi serce, szarpiące się w jego piersi jak ptak na uwięzi. Najchętniej by stąd uciekł, ale prędzej czy później zostałby złapany i dotkliwie ukarany. Nie mógł uwierzyć, że władca zrobił coś tak nieodwracalnego. Prędzej spodziewałby gwałtu i przemocy. Wiedział, że jest do tego zdolny.
- Chyba o czymś zapomniałeś? – warknął do niego groźnie mężczyzna. Położył mu rękę na ramieniu i zmusił do ponownego uklęknięcia. – Powtarzaj, bo nie ręczę za siebie – syknął do niego. – Będę ci posłuszny, wierny i zaopiekuję się dziećmi, które narodzą się z naszego związku. – Lucyfer nie miał wyjścia, powtórzył słowo w słowo tekst przysięgi, a po jego twarzy popłynęły łzy z których nawet nie zdawał sobie sprawy. Właśnie został niewolnikiem, co z tego, że w koronie o której tylu marzyło. Nie miał już prawa decydować o niczym sam. Życie przestało mieć dla niego jakąkolwiek wartość. – A teraz idź do sypialni i przygotuj się do naszej nocy poślubnej, jak na wzorową małżonkę przystało. Musisz przecież dawać naszym poddanym dobry przykład – uśmiechnął się do niego złośliwie Belzebub.
- Nie zrobię tego! – prychnął rozgniewany Lucyfer, patrząc hardo na swojego Pana.
- Nie? W takim razie rozbieraj się, zrobimy to tutaj! Dworzanie na pewno chętnie popatrzą jak rozkładasz dla mnie nogi! – szarpnął za przód szaty swojej nowo poślubionego małżonka, a perłowe guziczki rozsypały się dookoła. Na widok jasnej skóry na pięknie zbudowanym torsie oblizał pożądliwie usta. Przerażony już na całego kapitan ukłonił się nisko i wyszeptał z trudem.
- Czekam na ciebie Panie zgodnie z twoim życzeniem – wyszedł z sali z dumnie podniesioną głową, mimo paskudnych, pełnych satysfakcji uśmieszków otaczających go dworzan. W duchu cały się trząsł, ale na zewnątrz nikt by tego nie zauważył. Twarz miał chłodną i nieruchomą, wyglądała zupełnie jak wykuta w lodzie piękna maska. Nie było na niej żadnego śladu po targających nim uczuciach. Należał do tych osób, których emocje bardzo trudno jest odczytać. W końcu był księciem Piekieł i musiał dbać o swoją reputację. Nie miał zamiaru dać tym żałosnym padlinożercom powodu do radości.

***

Belzebub dopiero po dwóch godzinach był wolny. Zakończył wszystkie sprawy i mógł udać się do sypialni. Nie żałował tego co zrobił. Nadal był wściekły na Lucyfera, ale wiedział, że będzie godną go małżonką. Patrzył jak wychodzi, poruszając się z wdziękiem i godnością, jakby scena, która rozegrała się przed chwilą na oczach kilkudziesięciu świadków, nie miała miejsca. Piekło w jego osobie zyskało wspaniałą, dumną królową. Był o wiele mniej naiwny niż Boruta i lepiej znał swojego towarzysza, doskonale zdawał sobie sprawę, że na spokojne życie małżeńskie nie ma co liczyć w najbliższym czasie. Na pocieszenie miał kuszący tyłek małżonka do swojej wyłącznej dyspozycji, przynajmniej taką miał nadzieję. Gdy wszedł do komnaty zobaczył leżącego na łóżku Lucyfera nakrytego pod szyję kołdrą. Oparty o wezgłowie miął  nerwowo w rękach jasną kitkę. Piękne oczy pochmurne jak burzowe niebo były bardzo smutne. Na ten widok we władcy ścisnęło się serce. Bez słowa ruszył do łazienki. Wziął szybki prysznic i ubrany już tylko w czarny szlafrok wrócił do sypialni. Położył się obok niego i złapał za brzeg pościeli, ale mężczyzna trzymał ją równie mocno. Przez chwilę się siłowali z takim samym uporem.
- Przestań zgrywać niedostępną dziewicę – warknął w końcu zniecierpliwiony Belzebub.
- Skąd wiesz, że nią nie jestem – odparł cicho, a na jego blade policzki wpełznął rumieniec.
- Nie rozśmieszaj mnie, znam chyba ze setkę twoich kochanków – gniew władcy rozgorzał od nowa. Przypomniał sobie ile razy ten nieznośny facet umknął przed nim, by rzucić się w ramiona jakiegoś przystojniaka. Rozdawał szczodrze swoje wdzięki wszystkim dookoła jemu skąpiąc nawet marnych buziaków. Jednym ruchem zerwał z niego nakrycie. Widok kremowego, wspaniale wyrzeźbionego ciała na chwilę odebrał mu mowę. Dotknął jego płaskiego brzucha i poczuł jak bardzo jest spięty. Odwrócił twarz chłopaka do siebie i musnął ustami jego wargi. Nie pozwolił mu się wedrzeć do środka. Przymknął oczy i leżał nieruchomo jak plastikowa lalka. – A więc tak to chcesz rozegrać? Twoja wola. Rozłóż tylko szeroko nogi, to mi wystarczy – stwierdził Belzebub, gładząc mocno zaciśnięte, smukłe uda. Sam był tak twardy, że miał ochotę od razu się zagłębić w jego wnętrzu.
- Oczywiście Panie – mężczyzna zrobił o co mu kazano. Zawstydzony zaróżowił się nawet na szyi. Starał się oddychać powoli i uspokoić na tyle, na ile to było możliwe w takiej sytuacji. Nie okaże przy nim słabości, nie pozwoli by się zorientował jak bardzo się boi.
Władca tymczasem podziwiał skarby swojego małżonka. Pierwszy raz mógł je oglądać z tak bliska. Widać było, że mimo okazywanej niechęci też jest podniecony. Jądra miał już mocno napięte, a sztywny członek sterczał do góry.
- Lu, odpuść i rozluźnij się, to nie seria tortur – zaczął łakomie całować wrażliwą szyję mężczyzny, mając nadzieję, że w końcu da za wygraną i się podda. Dłonią masował jego penisa zagłębiając się od czasu do czasu między pośladki. Ustami zjeżdżał coraz niżej aż dotarł do różowych sutków. Delikatnie kąsał je na zmianę, dopóki nie usłyszał jak oddech mężczyzny przyspiesza. Wtedy ułożył się miedzy jego drżącymi udami i zsunął się tak, by jego spragnione wargi mogły zacisnąć się na gładkim członku sączącym pierwsze krople. Zlizał je łapczywie, włożył język do maleńkiej dziurki i wyrwał z ust kochanka głośne sapnięcie. Próbował mu uciec z biodrami, ale zatrzymał go w żelaznym uścisku. Podniósł jego nogi i zarzucił sobie na ramiona. Nasmarował swojego członka olejkiem.
- Puść! – szarpnął się wystraszony Lucyfer, widząc do czego zmierza. Nigdy nie spotkał równie wielkiego członka. Czymś takim mężczyzna rozerwie go na pół.
- Innym jakoś nie skąpiłeś swoich wdzięków, więc przestań się krygować – rozgniewał się władca, niewłaściwie odczytując jego zachowanie. Pchnął z całej siły, zanurzając się aż po same jądra w tą wilgotną ciasnotę. Nie spodziewał się, że mąż jest taki wąski. Zupełnie jakby to był jego pierwszy raz. Gdyby o tym wiedział, toby go choć trochę przygotował.
- Aa…! – zawył mężczyzna, a z oczu pociekły mu obficie łzy. Nawet jeśli wcześniej był podniecony teraz wszystko się skończyło. Penis oklapł mu całkowicie. Ból był straszny, jego opanowanie prysnęło jak bańka mydlana. Wił się pod mężem, usiłując  uciec, przysparzając sobie takim postępowaniem jedynie cierpienia, za to podniecając i tak już mocno nakręconego władcę.
- Przestań się wiercić! – odezwał się ochryple Belzebub, ale niestety nie spotkało się to z żadnym odzewem ze strony małżonka. Natomiast jemu oczy zasłoniła czerwona mgła pożądania, kompletnie odbierając rozum. Od tylu lat pragną tego mężczyzny, a teraz miał go pod sobą zdanego na jego łaskę. Biodra same szarpnęły się do tyłu, by ponownie zagłębić się w tym gorącym ciele.
- Proszę przestań! – krzyknął jeszcze raz desperacko Lucyfer, ale on już tego nie słyszał. Doznania zupełnie go oszołomiły, odebrały resztki rozsądku. Ujeżdżał go mocno, zagłębiając się coraz bardziej i bardziej w aksamitne wnętrze. Jego śniada skóra lśniła od potu, a potężne mięśnie napinały się jak stalowe liny. Mężczyzna pod nim już dawno przestał krzyczeć, kwilił już tylko jak skrzywdzone dziecko z trudem łapiąc oddech, a w pewnym momencie umilkł zupełnie. Belzebub jednak nawet tego nie zauważył. Płonął jak pochodnia od spalającej go namiętności. Wreszcie przyszło wyzwolenie. Targnął nim potężny orgazm, wprawiając w spazmy chyba wszystkie komórki w jego ciele. Strumień ciepłej spermy uderzył w zaciśnięte ścianki odbytu męża. Jeszcze kilka pchnięć i wysunął się, opadając na materac prawie bez sił. Żaden z jego kochanków nie dostarczył mu takich wrażeń. Sięgnął do ciała obok i delikatnie je pogłaskał. Zupełna cisza i bezruch odrobinę go zaniepokoiły.
- Lu, dobrze się czujesz? – zapytał, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Spojrzał na mężczyznę, jego policzki były śnieżnobiałe, a spomiędzy posiniaczonych ud płynęła stróżka krwi. Najwyraźniej zemdlał, albo był w szoku. Przykrył go po szyję i zerwał się z łóżka. Narzucił szlafrok i trzęsącą się dłonią zadzwonił na służbę. Po kwadransie przybył zdyszany medyk. Ostrożnie zbadał pacjenta. Przyłożył mu lód na dolne partie ciała i zaaplikował jakąś maść. Jak tylko otworzył oczy podał mu do picia jakąś miksturę po której natychmiast zasnął. Po czym odwrócił się do władcy i zmierzył go nieprzyjaznym spojrzeniem. Widząc jednak, że jest równie blady jak leżący na łóżku mężczyzna trochę złagodniał.
- Wszystko już w porządku, krwawienie ustało. Będzie teraz spał przez kilkanaście godzin. Proszę mnie zawiadomić jak się obudzi, obejrzę go ponownie i podam leki. Na przyszłość jednak radzę uważać i skończyć z takimi brutalnymi zabawami, bo inaczej będziesz musiał Panie zapomnieć o potomstwie – lekarz ukłonił się i wyszedł, mrucząc pod nosem coś o niewyżytych ogierach bez mózgu.
Po jego wizycie Belzebub siedział przez chwilę nieruchomo, a potem położył się obok Lucyfera. Ujął jego zimną dłoń i przycisnął do niej usta. Nigdy mu się nie zdarzyło, nawet na polu bitwy w czasie zaciętej walki, do tego stopnia zapomnieć. Zawsze był dumny ze swojego zdrowego rozsądku, a dzisiaj zachował się jak jakiś szaleniec i to wobec poślubionego mu małżonka. Skrzywdził go i okaleczył. Nie miał pojęcia jak teraz spojrzy w te piękne, szare oczy. Zazdrość i pożądanie całkowicie go ogłupiły.
- Lu, kochanie, wynagrodzę ci to zobaczysz – przygarnął śpiącego do siebie i przytulił go do swojego ciepłego torsu. Głaskał go po plecach i przeczesywał palcami jedwabiste platynowe pasma zastanawiając się jak sprawić, by ten śliczny mężczyzna wybaczył mu jego porywczość. Miał przed sobą ciężkie zadanie, może najtrudniejsze w swoim życiu. Na nikim mu nigdy tak nie zależało. Przedtem przeskakiwał z jednego pięknego ciała na inne, zapominając o nich jak tylko zamknęły się za nimi drzwi. Nie miał pojęcia dlaczego właśnie książę zapadł mu w duszę tak mocno. Nie rozumiał kierujących nim uczuć. Wiedział tylko, że właśnie trzyma w ramionach swój największy skarb i nie pozwoli mu już odejść. Nie umiałby bez niego żyć, a tęsknota bardzo szybko doprowadziłaby go do szaleństwa.

16 komentarzy:

  1. Biedny Lu został zgwałcony, ciekawe czy dalej będzie potrafił być taki dostojny i udawać, że nic go nie rusza. Czy przemilczy swój ból czy po prostu będzie się pieklił i da mu w twarz. Aż nie mogę doczekać się dalszych losów bohaterów twojego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezuuuuuu ! To byl najlepszy rozdzial jaki czytalem z Twoich wszystkich opowiadań ! <33 Kocham po prostu Lucyfera.. Super zakończylaś notke :) ;D
      A co do Dominika to wkurzyla mnie wieść o tym, że ten Boruta chce mieć z nim male diabelki! Wrrrr ! xD
      Pozdrawiam i życzę weny. Mam nadzieję, że przez 5 dni mojej nieobecniśći dodasz jakieś nowe rozdzialy ;)


      Damiann

      Usuń
  2. MAm nadzieje że Dominik i Lucyfer dadzą swoim partnerom do wiwatu :) Na przykład taki mały celibacik ;) hehehhe Notka mi się strassssszzzzznieeee spodobaaała ^^ już się nie mogę doczekać reakcji Dominika i lucyfera jak się ockną. Pozdrawiam i życze duuuuużo błyskotliwej weny :) zniecierpliwością wyczekuje następnej notkii :D


    Pozdrawiam Tensa

    OdpowiedzUsuń
  3. Luuu nie maż się dupa nie szklanka nie pęknie tak łatwo xD
    no dobra nie umiem pocieszać xD
    ale miejmy nadzieję, że się ułoży między nimi tak słodziaśnie :P :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pod koniec nazwał go "kochaniem" to prawie mu wybaczyłam co zrobił. Ale tylko prawie! Tak potraktować biednego Lu. Mam nadzieję, że teraz będzie się musiał przed nim płaszczyć i pierwszy powiedzieć co mu leży na wątrobie ;)
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. biedny Lucyfer, mój bidny Lucuś:( no wiesz:( tak skrzywdzić moją ulubioną postać, mam nadzieję, że Belzebub będzie musiał naprawdę się postarać, żeby wybaczyć na jego przebaczenie i zaufanie, a tak na marginesie - cudny rozdział, mam nadzieję, że następny pojawi się już na dniach:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  6. jak można tak skrzywdzić biednego Lucyferka. Biedne moje maleństwo, ale z drugiej strony ciekawa jestem jak teraz Bel odzyska zaufanie swojej miłości. No i ciekawa jestem co będzie u Juliana i Dominika. Chociaż przyznaje, że historia Luca i zdesperowanego Bela zainteresowała mnie bardziej

    OdpowiedzUsuń
  7. Grrr >_< grrr.,,, czekaj no ty diable wcielony!!!Maru już do ciebie idzie z miotłą xD no nic wracając do tego co mówiłam,,,

    No ja go po prostu ukatrupię,,, t,ty... pomiocie ty...grr nie obchodzi mnie to, że zdał sobie sprawę z tego co zrobił... ma dostać po łbie i to już!!! Niech dostanie za swoje!!!
    Maru jest wściekła.....


    A teraz... rozdział był wspaniały,... czytałam to wręcz z zapartym tchem.,.. te zaręczyny Lucka,,, to wymuszenie.... mój biedny Lucek T_T
    Bianca!! Niech on dostanie za swoje!! :3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział cudny czytałam z zapartym tchem ale powiem szczerze ze miałam przeczucie ze tak to się skończy ignorowanie przez Luu władcy i ciekawe czy Luu nie był przypadkiem naprawdę dziewica bo kochanków można mieć dużo ale to nieznaczny ze był na dole bo przyciesz ktoś tak dumny i niedostępny jak Lucyfer nie dawał by dupy od tak, sam by dominował powiem szczerze ze już od jakiegoś czasu szukam opowiadania gdzie by była podobna sytuacja uwielbiam takie opowiadania wiem trochę jestem sadystka bo tego się nie wypieram ale, ale to jest takie super

    pozdrawiam i życzę dużo weny i jak najszybszego dodania notki

    BAY BAY

    OdpowiedzUsuń
  9. "Jak prawdziwe hieny natychmiast wyczuli, że nie lubiany przez nich kapitan popadł w niełaskę." - nielubiany razem :) Idę czytać dalej :))

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany. Cały rozdział przeczytałam trzymając się za serce. Mam łzy w oczach. Jak mogłaś doprowadzić mnie do takiego stanu? MUSZĘ się dowiedzieć co będzie dalej z Lu. Dodaj jak najszybciej nowy rozdział... proszę. Zlituj się nade mną :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    rozdział... o matko... jest wspaniały, biedny Lucyfer, ale się teraz porobiło, aż mnie ściska co będzie dalej z naszym Lucyferem. Belzebub teraz będzie musiał się bardzo postarać wynagrodzić mu wszystko, bardzo bym chciała, aby ten lekarz, który będzie badał Lu powie Belzebubowi, ze to był jego pierwszy raz.... haha ciekawe jaką będzie miał minę. Nie mogę się doczekać, kiedy Belzebub spotka „małżonka” Boruty, oj tutaj też się będzie działo...
    Weny, weny życzę..
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze siedzę w bibliotece i płaczę. Nie spodziewałam się tego i chyba wiem co się stało. Teraz Belzebub musi się bardzo postarać ale mam nadzieje na szczęśliwe zakończenie ich historii.
    Oby z Dominikiem było lepiej i Boruta jakoś mu wszystko wyjaśnił. Monika fajnie stanęła w obronie przyjaciela jest pozytywną postacią i mam nadzieje że napiszesz o niej więcej bo fajnie zaczęłaś.\
    Dużo dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Belzebub, ty napalony dupku, lepiej się postaraj jakoś mu to wynagrodzić...

    OdpowiedzUsuń
  14. ja się pytam, dlaczego ZNOWU czytam właśnie tę historię? To jedna z moich ulubionych!
    Tylko dlaczego ja zawsze zaczynam albo od 4, albo od 6. rozdziału?
    -.- zboczona ja. Tylko o cierpieniu Lucka bym czytała...

    OdpowiedzUsuń