wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 9


Całą drogę powrotną Dominik sprawiał wrażenie nieobecnego. Szedł grzecznie obok Boruty ze spuszczonymi oczami. Wyglądał tak skromnie i niewinnie, że Julian zaczął się zastanawiać co się właściwie dzieje w tej kędzierzawej głowie. Zdążył już się nauczyć, że zamyślony narzeczony, to niebezpieczny narzeczony. Powstają wtedy dziwne pomysły, a to z kolei prowadzi do nowej katastrofy.
- Może napijesz się drinka? – zapytał mężczyzna, kiedy znaleźli się nareszcie w salonie w jego domu.
- A wiesz, że chętnie – chłopak usiadł na kanapie. Zielone źrenice popatrzyły na Juliana tak słodko, aż dostał gęsiej skórki. Podszedł do barku i zaczął przygotowywać napój. Postawił go na ławie i miał zamiar opaść na fotel, gdy zatrzymała go ciepła dłoń chłopaka, który wymownie poklepał miejsce obok siebie.
- Jestem dla ciebie zbyt brzydki? A może pachnę nieodpowiednio? – uśmiechnął się do niego i zmrużył po kociemu oczy.
- Nie rób tak, bo mnie przerażasz – westchnął wojewoda. Spojrzał niepewnie na Dominika, po czym zajął miejsce na drugim końcu kanapy. Niepoprawny rudzielec natychmiast przywarł do jego boku.
- Julek – zarumieniona buzia znalazła się niepokojąco blisko.
- Co? – mężczyzna wpatrywał się w niego jak zahipnotyzowany.
- Masz całkiem ładne usta – delikatnie dotknął jego dolnej wargi i nacisnął. Borucie wymknęło się ciche westchnienie. W tym samym czasie zwinna ręka wślizgnęła się do jego kieszeni i wyjęła stamtąd pilota do obróżki. Mężczyzna miał się jednak na baczności. Złapał złodzieja, ale zrobił to zbyt gwałtownie i urządzono wyślizgnęło się, zatoczyło piękny łuk i wpadło do płonącego kominka. Rozległ się cichy trzask, a dzwonek na szyi Dominika zaczął brzęczeć jak szalony. Zgiął się w pół i zaczął głośno jęczeć.
- Rratuj – udało mu się wystękać.
- Zepsułeś ją – stwierdził Julian, gapiąc się z zafascynowaniem na nabrzmiewające krocze chłopaka. Biedak łapał gwałtownie powietrze i zaciskał uda, rozpaczliwie usiłując się opanować. Pulsujące wibracje mieszały mu w głowie i wprawiały całe ciało w drżenie. Zaczął cicho popiskiwać, nie wiedząc co ze sobą począć.
- Nie gap się idioto! Zrób coś ! – krzyknął zdesperowany i skulił się na kanapie. Wojewoda ocknął się z kosmatych myśli i ruszył na pomoc nieszczęśnikowi. Zaczął ostrożnie rozpinać obróżkę, co wcale nie było łatwe, ponieważ Dominik wlazł mu na kolana i wiercił się na nich, ocierając się o niego jak marcujący kocurek, całym, napiętym jak struna ciałem. Usiłował przytrzymać ramieniem prężącego się łobuza, ale wtedy przywarł do niego jeszcze mocniej.
- Tak nic nie zdziałam. – Mężczyzna wziął chłopaka na ręce i położył na dywanie. Usiadł mu na biodrach, aby go unieruchomić i zaczął manipulować przy obróżce. Trzęsącymi się dłońmi odpiął wreszcie nieposłuszny zameczek. – Już po problemie – pogłaskał narzeczonego po czerwonym policzku. Dominik usiłował wstać, ale zaraz opadł z powrotem na plecy z głuchym jękiem.
- Cholera! – pisnął zażenowany i skrzyżował nogi. – Gdzie jest najbliższa  łazienka?
- Po co ci łazienka? Masz mnie – zamruczał niskim głosem czart i spojrzał mu prosto w zamglone oczy. – Zaufaj mi skarbie, nic ci nie zrobię – położył dłoń na kroczu wijącego się chłopaka. Powoli rozpiął mu spodnie i włożył rękę do środka.
- Och… co wyprawiasz..? – instynktownie rozsunął uda i omal nie zemdlał, gdy silne palce zamknęły się na jego członku.
- Udzielam pierwszej pomocy? – uśmiechnął się do niego drapieżnie wojewoda. – Nie bądź niemądry – musnął rozchylone usta swoimi. – Nie uciekaj - dorzucił widząc, że zawstydzony, próbuje się odsunąć. – Rozluźnij się – ukąsił wygiętą kusząco szyję. Podniecony do granic możliwości Dominik zajęczał głośno i wypchnął biodra do przodu. Wystarczyło kilka ruchów dużej dłoni i doszedł z imieniem narzeczonego na ustach. Na przedzie spodni powstała duża, mokra plama. Leżał nieruchomo, czując w całym udręczonym ciele słodką niemoc. Nie miał odwagi otworzyć oczu i spojrzeć w twarz Boruty. Dzisiejszego dnia strasznie się zbłaźnił na wszystkich frontach.  W dodatku wrzeszczał – Juuliiaan! - niczym oszalała z miłości dziewica. Jeszcze sobie facet coś dziwnego pomyśli.
Mężczyzna leżał obok, ze sporym problemem między nogami, który z całych sił starał się zignorować. Z czułym uśmiechem patrzył na odpoczywającego Dominika. Wyglądał niesamowicie apetycznie z zarumienionymi policzkami, taki uległy i zmieszany. Miał ochotę schrupać go w całości i z trudem się powstrzymywał.
- Chciałem poważnie z tobą porozmawiać, ale jak zwykle, kiedy mam do czynienia z twoją osobą, wszystko poszło nie tak – odezwał się cicho. – Chyba jednak na dzisiaj masz dość wrażeń – usiadł i pomógł podnieść się chłopakowi. – Musimy aktywować przejście między naszymi domami. Nie ma sensu latać tak, tam i z powrotem.

***

Boruta odprowadził narzeczonego do domu. Większość drogi niósł go na własnych plecach. Biedak był taki zmęczony, że słaniał się na nogach. Kilka razy byłby upadł prosto w grząskie błoto. Spadły deszcze i bagno zrobiło się nieprzejezdne. Zanim dotarli na miejsce, czart mimo, że był bardzo silnym mężczyzną, nieźle się zasapał.
Kompletnie wykończony wrócił do willi marząc o gorącym prysznicu i ciepłym łóżku. Niestety już z holu usłyszał szloch Amiry. Jęknął i złapał się za głowę. To był naprawdę straszny dzień. Zaczął się nawet zastanawiać czy ktoś nie rzucił na niego jakiejś klątwy. Jedne kłopoty goniły drugie. Podszedł pod drzwi do sypialni dziewczyny i chwycił za klamkę. Silne zaklęcie strażnicze odrzuciło go do tyłu i rozpłaszczyło na ścianie.
- Jasny szlag! - krzyknął, coraz bardziej zły. – Otwieraj mała piekielnico!
- Znikaj! Nie chcę z tobą gadać! – wrzasnęła Amira, połykając łzy, które płynęły po jej twarzy ciurkiem.
- Zaraz ci złoję skórę, rozpuszczona diablico! – zmęczony wojewoda nie był wzorem cierpliwości.
- Możesz mnie nawet zabić i tak nie mam po co żyć! – zawyła dziewczyna. – Monika mnie nienawidzi, a do szkoły nie mogę wrócić!
- O cholera! Znowu nawywijałaś? – mężczyzna nie miał ochoty użerać się z rozhisteryzowaną smarkulą. – Uspokój się, prześpij, jutro coś wymyślimy – poczłapał do swojego pokoju i padł na materac jak nieżywy. Zasnął w ciągu kilku minut.

Następnego dnia sypialnia dziewczyny była nadal zapieczętowana. Boruta przeklinając swoje miękkie serce ruszył na pielgrzymkę. Najpierw udał się do szkoły, gdzie po rozmowie z dyrektorką dostał migreny. W sumie udało mu się załatwić sprawę polubownie. Solidny datek na nową salę gimnastyczną bardzo w tym pomógł. Amira dostała naganę i miała za karę przepracować społecznie dwieście godzin w miejscowej bibliotece. Teraz musiał jeszcze wyjaśnić sprawę z Moniką. Miała na małą dobry wpływ szkoda, żeby się rozstały. Długo pukał do domu Rokity, ale nikt mu nie odpowiadał. Z ogrodu dobiegły go gniewne okrzyki. Zastał blondynkę jak atakowała siekierą jakiś nieposłuszny korzeń z uporem godnym lepszej sprawy.
- Zdychaj pieprzony gnoju! – usłyszał wściekły głos dziewczyny. Rozległ się suchy trzask pękającego drewna. – Mam cię! – Najwyraźniej humorek jej nie dopisywał, co nie wróżyło dobrze jego pokojowej misji.
- Chciałbym cię o coś zapytać – zaczął łagodnie wojewoda.

- Jeśli przychodzisz tu w sprawie swojej siostrzenicy, to niepotrzebnie się fatygowałeś – wyprostowała się Monika i spojrzała mu chłodno prosto w oczy. – Ona wyraźnie pokazała mi wczoraj kim dla niej jestem. W szkole znajdzie sobie wielu nowych przyjaciół, którzy będą koło niej skakać na paluszkach.

- Słabo znasz Amirę, ona jest bardzo zamknięta w sobie, nie rozmawia z nieznajomymi. No chyba, że chce im dać w pysk. Jakimś cudem jesteś jedyną osobą przed którą się otworzyła. W szkole tak wczoraj narozrabiała, że omal ją nie wyrzucili. Proszę cię, porozmawiaj z nią chociaż, to strasznie trudny dzieciak i wiele w życiu przeszedł.

- Ty mi tu nie agituj. Ona ma już osiemnaście lat i powinna wiedzieć co ma zrobić – dziewczyna wzięła siekierę i wróciła do przerwanej pracy. Julian widząc, że to koniec rozmowy udał się w drogę powrotną do domu. Czarno widział przyszłość tej przyjaźni. Mała była najbardziej porywczą, upartą osobą jaką znał zaraz po Władcy Piekieł, który nawiasem mówiąc był jej wujem. Jakoś nie mógł sobie jej wyobrazić przepraszającej Monikę, która z pewnością tego właśnie oczekiwała.

Zastał  bladą jak ściana Amirę siedzącą z ponurą miną przed kominkiem. Położył jej uspokajająco rękę na ramieniu. Była niesamowicie spięta. Miał wrażenie, że dotknął kawałka marmuru, a nie żywego ciała.

- W szkole wszystko zał….- zaczął ostrożnie.

- Widziałeś się z Moniką? – przerwała mu niecierpliwie dziewczyna.

- Tak, ale tą sprawę tylko ty sama możesz załatwić – poklepał ją po plecach i zostawił pogrążoną w myślach. Najwyższy czas, żeby wreszcie wydoroślała i zaczęła ponosić konsekwencje swoich czynów.


***


Następnego dnia Lucyfer od rana niesamowicie się nudził, kiedy otworzył oczy był już sam, w wielkim, zimnym łożu. Nawet zamarznięta kitka wpełzła pod poduszkę w poszukiwaniu ciepełka.
- A gdzie ,,dzień dobry kochanie”, a gdzie poranne, tradycyjne rozplątywanie ogonków? – mruczał do siebie niezadowolony książę i wydął usta. Został porzucony o świcie bez jednego słowa. Wstał lekko się krzywiąc, nadal czuł w tyłku ból. Postanowił się spytać zielarza dlaczego to tak długo trwa. Minął już przecież prawie tydzień. Zadzwonił do Dominika i umówił się z nim na spotkanie. Najwyższa pora zacząć działać. Jakaś porządna nauczka dla tych dwóch drani, Boruty i Belzebuba, byłaby wskazana. Postanowił się ogrzać i zrelaksować. W tym celu udał się do ogromnej łazienki męża, która tak naprawdę była płytkim basenem połączonym z oranżerią. Woda pochodziła z naturalnych mineralnych źródeł, czyli coś w sam raz dla księcia, który zawsze uważał, że jego ciału należy się wszystko co najlepsze. Z błogim uśmiechem, nagi wszedł do basenu i zanurzył się po szyję.

Dominik miał wolny dzień i początkowo chciał pomóc przyjaciółce w ogrodzie, ale widząc, z jakim zapałem i ogniem w oczach rąbie korzenie, zrezygnował z tego zamiaru. Monika była łagodną osobą, ale jak miała zły humor, to lepiej było nie wchodzić jej w drogę. Zwłaszcza, że chyba posprzeczała się z Amirą, za którą wodziła ostatnio zachwyconymi oczami, kiedy myślała, że nikt jej nie widzi. Telefon od Lucjusza okazał się jego wybawieniem. Mógł bez wyrzutów sumienia ulotnić się z domu. Natychmiast udał się do pałacu przez portal w domu Boruty, którego minął w pędzie ledwie skinąwszy mu głową.


Gdy znalazł się w holu podszedł do niego służący i zaprowadził do łazienki. Chłopak wszedł do środka i dosłownie oniemiał. Nigdy nie widział takiego przepychu nawet na filmach. Ogromny basen z czarnego, pięknie zdobionego płaskorzeźbami kamienia wypełniała parująca i bulgocząca woda o przyjemnym, lawendowym zapachu. Wylewała się z otwartych paszczy kilku złotych lwów. Pod marmurowymi ścianami rosły krzewy róż, tak gęste, że mur był prawie niewidoczny. Ciemnozielone liście i szkarłatne kwiaty w pełnym rozkwicie tworzyły przepiękną, żywą tapetę.
- Niesamowite – westchnął zachwycony. Widoczność była naprawdę słaba, wszystko spowijała para.
- Nie marudź, tylko zrzucaj łaszki i właź – usłyszał głos przyjaciela. Dopiero, gdy podszedł bliżej zauważył uśmiechniętą psotnie twarz Lucjusza. Szybko rozebrał się do bokserek. – Wszystko – skrzywił się mężczyzna widząc jego wahanie.
- Wiesz co będzie, jak nas tutaj dorwie twój mąż?! – odezwał się nieśmiało Dominik.
- A co, to już nawet umyć się nie wolno? On chodzi z kumplami do łaźni, więc dlaczego ja mam być gorszy – mrugnął do niego zawadiacko. Chłopak wsunął się w majtkach do basenu i ściągnął je dopiero pod wodą. – Umyjesz mi plecy? – Lu rzucił mu mięciutką, białą gąbkę.
- No pewnie – Rokita siadł za jego plecami. Namydlił mocno i zaczął wprawnie ugniatać  spięte mięśnie księcia, który już po chwili zaczął głośno mruczeć. – Aż tak się nie wczuwaj – roześmiał się i zaczął energiczniej naciskać wrażliwe punkty na jego ciele. Poczuł jak się odpręża i rozluźnia. Dawno nie widział go w takim dobrym nastroju.
- Jesteś czarodziejem – westchnął z przyjemności mężczyzna, dawno nie był taki zrelaksowany. – Teraz ja, odwróć się, umyję ci włosy. Zwinne palce wsunęły się w ciężkie, rude sploty. Zaczęły masować skórę głowy leniwymi ruchami.
- Och – jęknął zaskoczony chłopak i przymknął oczy. Nigdy by nie pomyślał, że dotyk w tym miejscu może tak podziałać. Zarumienił się i rozchylił bezwiednie usta. Nawet nie widział, kiedy zaczął kocią piosenkę.
- Nie rób takiej miny, bo zaczyna mi się robić gorąco – książę ochlapał go znienacka i odskoczył na bezpieczną odległość. Szampon dostał się Dominikowi pod powieki i oczy zaczęły go piec. Takiej zniewagi nie miał zamiaru darować.
- Oż ty diable! – wrzasnął i ruszył do ataku. Już po chwili dwóch golasów, z zaróżowioną od ciepła skórą zrzucało sobie na głowy potoki wody. Piszcząc gonili się po całym basenie. Co chwilę migały wynurzające się nad powierzchnię jasne pośladki. Przeźroczyste krople lśniły na ich smukłych, pięknie zbudowanych ciałach dodając im niesamowitego uroku. Tworzyli razem naprawdę wspaniały obrazek, godny ręki mistrza.
***

Boruta oczywiście poszedł śladem narzeczonego. Trochę się bał co mu znowu przyszło do głowy. Nie chciał, by sam plątał się po pałacu, jeszcze znowu wpakuje się w jakieś tarapaty. Niestety zgubił go w plątaninie korytarzy. Na schodach spotkał Belzebuba wracającego z jakiejś narady.
- Co cię tu przywiało przyjacielu? Gdzie się podział twój narwany chłopak? – zapytał go władca.
- Zapodział się i zaczynam się martwić – westchnął wojewoda.
- Wybrałeś sobie strasznie gorący towar  – poklepał go po ramieniu – lepiej dobrze pilnuj tego pięknisia. Gdyby nie Lu sam byłbym zainteresowany – roześmiał się, widząc spochmurniałą minę Juliana. – Spokojnie, zaraz kogoś zapytamy – skinął na przechodzącego sługę. – Widziałeś pana Rokitę?
- Ta jest Wasza Wysokość – ukłonił się nisko – jest w dużej łaźni z księciem małżonkiem. Chyba razem się kąpią – dodał z uśmieszkiem.
- Co takiego?! – krzyknęli obaj mężczyźni i pognali przed siebie. Wszyscy dworzanie oglądali się za nimi, zastanawiając się co takiego się stało. Belzebub zwykle nawet wyprowadzony z równowagi poruszał się z królewską godnością. Plotki z szybkością błyskawicy rozeszły się po pałacu. Nikt nie znał przyczyny takiego zachowania władcy, a nagabywany sługa milczał jak zaklęty.



9 komentarzy:

  1. Po prostu cudowny rozdział, zabawny i bardzo jestem ciekawa co będzie dalej.Akcja wspaniale się toczy, fantastycznie się czyta i nieźle się ubawiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem co Ci napisać...
    Rozdział bardzo wyczekiwany przynajmniej przeze mnie i wyszedł ci dobrze:) Tylko że... tam poza akcją Boruty i Dominika było nie wiele. Sama akcja wspaniała i bałam się że on jednak mu zwieje w sumie to miałam nadzieje. Ale poradzili sobie wspaniale aż dziwne że czort był tak delikatny dla narzeczonego nie było tam jednak czułości ale i tak jestem przyjemnie zaskoczona:)
    Szkoda mi dziewczyn a już było tak fajnie między nimi. Oby się dogadały i to szybko są ciekawą parką.
    Jak już wspominałam nie rozumiem Lu. Owszem mogło mu się rano zrobić przykro ale czy aż tak..
    Co było tu świetne to wspólna kąpiel uke tylko jakie to może mieć okropne konsekwencje...I jak mogłaś skończyć w tym momencie no to jest okrutne po prostu. Aż się o nich boję. Bardzo boję bo Bez i Julian są strasznie narwani.
    Mimo to akcja świetna i nie spodziewałam się kolejne pozytywne zaskoczenie :)
    Mimo tego że dziś marudzę to mi się podobało i czekam na resztę:) Bo robi się coraz ciekawiej.
    I apel do Lucka i Dominika niech oni się im tak łatwo nie poddają.
    Na marudziłam Ci tylko okropnie aż mi głupio:( Ale wiesz że i tak wszystko co piszesz mi się podoba bardzo.
    Dużo dużo weny i chęci do pisania

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział! Długo na niego czekałem. Akcje cudowne i super je opisałaś. Chcę zobaczyć miny Belzebuba i Boruty :D. Dużo Weny życzą
    ~Little Bee i Andrew

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boskiiii XDDD jak zwykle w najlepszym momencie kończysz rozdział Xd ale kurcze...Lu i Dominic świetnie się bawią a ich małżonkowie xd są nieźle zazdrośni XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo dwa pięknisie kąpią się razem ? Też bym tak chcial :P
    Blędów nie zauważylem, bo może czytalem za szybko. Jeden z najlepszych rozdzialów ;)
    Zawsze kończysz w takich ciekawych momentach, ale ten byl najciekawszy.
    Dla mnie Lu i Dominik pasują do siebie. Co do dziewczyn to szkoda, że się poklócily. Mam nadzieję, że jednak szybko się pogodzą :) Tyle na ten temat :P
    Weny życzę i pozdrawiam :)


    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  6. ja się pytam, czemu w tym momencie przerywasz?!
    cudny rozdzialik ^^ ah ci psotliwi uke ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział. Jestem bardzo ciekawa jakie będą mieli miny Belzebuba i Boruty?:) A za raze jak z tej sytuacji wybrną Dominik i Lu?? Już się nie moge doczekać kolejnych notek.
    Życze dużo weny

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    bardzo fantastyczny rozdział, mam nadzieję, że dziewczyny dojdą do porozumienia, bardzo im kibicuję z tego powodu, och i Dominik pozbył się tej obróżki, zastanawia mnie co wymyślą aby się zemścić na Belzebubie i Julianie... Lu bardzo tęskni za porannym rozplątywaniem ogonków, wspólna kąpiel Lucjusza i Dominika i ciekawe jaka będzie reakcja ich parterów jak zobaczą co się tam wyprawia, oj, będzie się działo...
    Dużo weny Tobie życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana ty mnie kiedyś doprowadzisz do nałogu,,chociaż w sumie już w nim jestem,,,, twoje opowiadania są wspaniałe i z każdym rozdziałem coraz coraz lepsze, chociaż i tak już są cudowne,,, twoje pomysły są niesamowite :)
    pisz szybciutko, bo ja tu mam ostatnio mnóstwo stresów, płaczów - niestety moich, i jeszcze mniej czasu dla siebie:(
    Twoje opka i Sol są jak na ranę przyłóż ;3
    Twoja Maru ;*

    OdpowiedzUsuń