niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 14


Julian oczywiście wcale nie dotrzymał słowa. W niedzielę wieczorem odprowadził oszołomionego tym co się wydarzyło Dominika do domu. Obiecał, że poważnie z nim porozmawia następnego dnia. Tymczasem w Piekle doszło do zamieszek, Boruta wraz z władcą musiał wyjechać do Brazylii. Miało ich nie być co najmniej przez tydzień. Czart ograniczył się tylko do poinformowania o tym narzeczonego oraz kategorycznie zabronił przebywania samemu w zamku i odwiedzania Lucyfera. Kazał mu siedzieć w domu na bagnach i najlepiej nigdzie stamtąd nie wychodzić. Chłopak oczywiście we wszystkim mu najpierw przytaknął, ale wkrótce się okazało, że to nie taki proste. Ruda kitka był niesamowicie psotna i samowolna. Sprawiała właścicielowi sporo kłopotów. Nawet w szkole narobiła zamieszania. Na samo wspomnienie miał ochotę zapaść się pod ziemię.

Stał właśnie w pokoju nauczycielskim i słuchał od dziesięciu minut długiego kazania, wygłaszanego przez nauczycielkę biologii. Całkiem przystojna kobieta w wieku około czterdziestu lat, ubrana w dziwny, workowaty kostium całkowicie zniekształcający jej zgrabną figurę, tłumaczyła mu, jak się układa dzienniki na półce, bo ciągle robi w nich zamieszanie i nikt potem swojego nie może odnaleźć. Tymczasem Dominikowi burczało już na całego w brzuchu, niestety nie zdążył rano zjeść śniadania. Trzymał w rękach stertę klasówek i miał ochotę wrzasnąć na tą pedantkę, żeby się odczepiła. Na szczęście pojawił się historyk i wywrócił oczami na ich widok. Stanął obok kobiety i uśmiechnął się do niej uspokajająco.
- Krysiu daj mu spokój, bo ci tu zaraz z głodu zemdleje. Żołądek tego biedaka słychać aż na korytarz.
- Nie wtrącaj się Józek, musi się nauczyć porządku – warknęła rozeźlona nauczycielka. – Nie daj boże, jeszcze skończy jak ty – obrzuciła pełnym dezaprobaty wzrokiem jego niedoprasowane spodnie. 
Tymczasem zniecierpliwiona kitka, postanowiła wziąć sprawy, w swój, że tak powiem ogonek, bo rąk przecież nie miała. Klepnęła kobietę w tyłek, a potem zaczęła po nim głaskać. Pani Krysia podskoczył gwałtownie i zlustrowała mężczyzn gniewnym wzrokiem.
- Który ośmielił się na ten głupi żart?! – nie miała pojęcia kogo oskarżyć, bo jeden trzymał stertę papierów, a drugi mapy. Obaj mieli zajęte ręce.
- A co się stało? – zapytał historyk, nie mający pojęcia o co chodzi nerwowej koleżance.
- No właśnie – dorzuciłem z niewinną miną i usiłowałem się nie zarumienić.
- Nie róbcie ze mnie wariatki! – wrzasnęła wściekle. – Który z was obmacywał moje pośladki?!
- A jakim to cudownym sposobem mielibyśmy to zrobić? – oburzył się mężczyzna. – Zresztą nie ma tam nic ciekawego, co mogłoby skusić normalnego faceta – dorzucił złośliwie.
- Chcesz powiedzieć, że mam płaską dupę?! – wrzasnęła wściekle. – Dawaj rękę draniu! – złapała za nadgarstek opierającego się historyka. Wzięła jego dużą dłoń i zacisnęła ją na swoim tyłku. – Widzisz jaki jędrny? Codziennie trenuję aerobik ty ciemny bałwanie! Pokaż lepiej swój kaloryfer, zobaczymy czy jest równie apetyczny! – podniosła zaskoczonemu mężczyźnie do góry koszulę.
- Ale Krysiu! – zaprotestował słabo, bo krągłe pośladki koleżanki faktycznie zrobiły na nim spore wrażenie.
- Co się tu wyprawia do jasnej Anielki ?! – usłyszeliśmy donośny głos dyrektorki. Wszyscy troje natychmiast odzyskaliśmy rozsądek. Stanęliśmy w szeregu, ze spuszczonymi głowami, czerwoni na twarzach jak pomidory. – To jakaś dziwna zabawa, czy uprawiacie zbiorowy seks? I wy macie dawać przykład buzującej hormonami młodzieży? Skaranie boskie z wami!

Po tygodniu takich i podobnych przeżyć Dominik był całkowicie wykończony psychicznie. Kitka wtrącała się we wszystko, siejąc dookoła zamęt i spustoszenie. W miasteczku działy się dziwne rzeczy, o których mieszkańcy z wielkim zacięciem plotkowali. Do tej pory było tu strasznie nudno. Nikt na razie nie skojarzył, że gdzie tylko wybuchało jakieś zamieszanie zawsze był tam obecny Dominik, ale to tylko kwestia czasu, zanim ktoś się zorientuje. 

***

Tymczasem książę piekieł nudził się okropnie. Oczywiście miał sporo obowiązków, które pochłaniały jego czas, ale potem pozostawał w pustych komnatach sam i czuł, że czegoś lub hm…, kogoś okropnie mu brakuje. Kilkakrotnie złapał się na tym, że wtula twarz w poduszkę Beza i wdycha jego mocny, męski zapach. Wieczorem nie mógł zasnąć. Nie było ciepłego torsu, ani silnych ramion, które by go przytuliły. Wygodne wcześniej łóżko zrobiło się zimne, a materac jakiś szorstki. W ciągu kilku dni stał się tak marudny i wymagający, że wszyscy przed nim uciekali. Cała służba szeptała nerwowo po kątach i nie mogła się doczekać powrotu władcy. Do końca tygodnia, każdy najmniejszy nawet czart zdawał sobie sprawę, że Lucyfer bardzo tęskni za swoim mężem. Oczywiście sam zainteresowany nigdy by się do tego nie przyznał. Wynajdował sobie i innym, którzy nie zdążyli się przed nim ukryć najdziwniejsze zajęcia, byle tylko zabić ciągnące się po ślimaczemu, długie godziny. 
Dominik spadł mu jak z nieba. Na widok jego powiewającej dumnie rudej kitki szeroko otworzył oczy.
- Jest niesamowity, z taka ozdobą będziesz miał tutaj ogromne powodzenie – roześmiał się na widok zakłopotanej miny przyjaciela. Chłopak usiadł i zaczął gładzić ogonek, nie wiedząc jak podjąć temat. Książę przez chwilę obserwował go z rozchylonymi ustami, oblizał się kilkakrotnie, nie mogąc oderwać od niego wzroku. – Przestań to robić, bardzo cię proszę. Jesteś moim kumplem, ale wszystko ma swoje granice – jego głos stał się niesamowicie melodyjny i aksamitny.
- Wiesz, jak szedłem korytarzem, to niektórzy stawali na mój widok i dosłownie zamieniali się w posągi. Tylu głupich min co dzisiaj, to jeszcze nigdy nie widziałem. Wyglądali jakby się czegoś naćpali. Możesz mi wyjaśnić o co tu chodzi? – zapytał nieśmiało.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że Julian niczego ci nie wytłumaczył i pojechał sobie w siną dal? – zapytał oburzony.
- Kazał mi tylko siedzieć w domu do jego przyjazdu i tyle.
- Ten tchórz bije rekordy głupoty. Zanim zgodziłeś się na coś takiego, mogłeś ze mną porozmawiać, bo konsekwencje twojej decyzji są bardzo poważne – pogładził coraz bardziej wystraszonego przyjaciela po ramieniu. – Belzebub oczywiście, też nie udzielił ci żadnych informacji? Już ja się z nim policzę, niech no tylko wróci!
- Proszę, powiedz z grubsza o co chodzi, bo strasznie niezręcznie się czuję – wyszeptał bardzo cicho Dominik. Właśnie do niego dotarło, że zrobił coś naprawdę niemądrego i sądząc po minie Lu, następstwa niekoniecznie przypadną mu do gustu.
- Może lepiej najpierw się napij – książę nalał mu szklaneczkę koniaku.
- Jest aż tak źle? – zapytał drżącym głosem chłopak.
- Nie przesadzajmy. Posiadanie kitki ma też wiele zalet, zależy jak na to spojrzysz – Lucyfer usadowił się wygodnie na fotelu. – Po pierwsze wygląd twojego ogonka świadczy o twojej dojrzałości seksualnej. Taka lśniąca kitka z długimi włosami uważana jest tutaj za wyjątkowo piękną i pożądaną. Nie tylko z powodu swojej urody. Mówi, że dysponujesz najlepszą pulą genów, w związku z tym, jesteś bardzo mile widzianym, stałym partnerem. Dzieci ze związku z tobą będą silne, inteligentne, obdarzone potężną mocą. Czarty nie mają licznego potomstwa, więc bardzo o nie dbają. Taki narzeczony jak ty, to prawdziwy skarb. Możesz mieć z tego powodu niemałe problemy.
- Czy to znaczy, że ze mnie niezły ogier i robię śliczne maluszki? – zapytał zaciekawiony Dominik. Zawsze chciał mieć w domu gromadkę słodkich aniołków.
- Ee… niezupełnie, ale o tym potem – odezwał się zakłopotany Lucyfer, nie bardzo wiedząc jak przekazać chłopakowi niespodziewaną wiadomość. – Teraz o zachowaniu. Czarty to nie ludzie, reagują nieco inaczej. Nie możesz dotykać swojego ogona zwłaszcza w miejscach publicznych, to jest uważane za sporą gafę. I pod żadnym, ale absolutnie żadnym pozorem, nie możesz pomacać kitki innego czarta.
- Ale dlaczego, to takie przyjemne. Julian natychmiast robi się cały czerwony i bardzo zgodny – chłopak najwyraźniej kompletnie go nie rozumiał.
- Wiesz, ja mimo wszystko wolałbym nie wiedzieć, co wy robicie w swojej sypialni – zaczerwienił się nieoczekiwanie książę. – Zrozum, jeśli miętosisz czyjś ogonek, to tak jak byś w świecie ludzi, włożył przy świadkach komuś rękę do majtek!
- Przesadzasz – machnął na niego lekceważąco ręką chłopak – to jakieś bzdury.
- Tak sądzisz? – zdenerwował się Lucyfer. – No to się przekonajmy! Daj mi swój ogonek i nie ruszaj się, ale nie waż się o tym nikomu powiedzieć, bo nas zabiją. – Dominik posłusznie podał mu swój skarb. Mężczyzna ujął go delikatnie jakby to był rzadki okaz motyla. Chuchnął na niego, a młody czart poczuł jak fala gorąca rozlewa się w całym jego podbrzuszu i kumuluje się między jego nogami. Książę ponowił atak, a chłopak gwałtownie poczerwieniał i zacisnął uda.
- Dość, błagam cię dość! Już rozumiem! – jęknął zawstydzony swoją reakcją.
- Więc, jak się sam miziasz, to dajesz wyraźny sygnał drugiej osobie, że jesteś nią zainteresowany. A jak pozwalasz na to komuś innemu, to znaczy że chcesz się z nim kochać. Zapamiętaj to głuptasie, bo wpędzisz się w kłopoty!
- Jej...! Chyba popełniłem kilka gaf. Jest jednak coś jeszcze prawda? – zapytał i mocno się zaniepokoił, widząc powagę w oczach przyjaciela.
- Ogon widzą na ziemi tylko te osoby, którym chcesz go pokazać. I… no wiesz… - zaczął jąkać się nieporadnie Lucyfer.
- Wystękaj to wreszcie, bo zaczynam się bać!
- W twoim przypadku, to nie ty będziesz, że tak powiem ogierem. Masz dokładnie odwrotną rolę do spełnienia – wymamrotał pod nosem mężczyzna, nie patrząc mu w oczy.
- Zaczekaj! Stop! – Dominik pobladł gwałtownie, a szklanka w jego rękach zaczęła się trząść. – Nie chcesz mi chyba wmówić, że to ja mam robić za kobietę i urodzić dziecko?! Jestem do cholery facetem! Chyba kpisz! – zaczął wrzeszczeć spanikowany.
- Dokładnie tak, mój drogi idioto! Dobrze wiesz, że Julian, to podstępna kreatura. Czy ta sprawa z kontraktem niczego cię nie nauczyła? Pewnie obaj szaleją ze szczęścia, że tak łatwo udało im się ciebie podejść – Lucyfer kręcił z politowaniem głową nad bezmyślnością przyjaciela.
- Nalej mi jeszcze, bo mnie zaraz udusi! – wyciągnął do niego rękę. – Ja tego skurczybyka normalnie zabiję! – Jednym ruchem wlał w siebie cały alkohol i wstał z kanapy. Zabrał z kominka wymyślny bicz złożony z kilku rzemyków zakończonych węzełkami, pomachał zaniepokojonemu jego zachowaniem mężczyźnie i bardzo energicznym krokiem pomaszerował do domu. Jego zielone oczy sypały iskry, a kitka powiewała za nim jak wojenny sztandar. Rude włosy płonęły, jakby ktoś zapalił na jego głowie ognisko. Wszyscy przezornie umykali mu z drogi.

***

Tymczasem dawaj nieświadomi niczego mężczyźni wesoło wracali ze wspólnej wyprawy. Całą awanturę udało im się załatwić polubownie. Zamiast spodziewanej krwawej potyczki, udało się zawrzeć pokój miedzy zwaśnionymi rodami. Na koniec wyprawiono huczną imprezę na której świetnie się bawili. Wspaniałe wino lało się strumieniami i obaj w poczuciu dobrze wypełnionego obowiązku, porządnie sobie pofolgowali. Każdy z nich miał potężnego kaca i nadzieję, na czułą opiekę ze strony swojego partnera. Tymczasem nad ich głowami zbierały się potężne, czarne chmury, co prawda u każdego z zupełnie innych powodów.

Lucyfer został w swojej komnacie i początkowo chciał pobiec za wyprowadzonym z równowagi Dominikiem. Po chwili jednak doszedł do wniosku, że nie ma potrzeby wtrącać się w kłótnie małżeńskie. Borucie należy się nauczka i porządne lanie na pewno wyjdzie mu tylko na zdrowie. Zaczął się nawet zastanawiać, jakby wyglądały dzieci jego przyjaciela i wojewody. Wyobraźnia podsunęła mu naprawdę słodki obrazek. Był ciekaw jak może wyglądać taka męska ciąża. Owszem widział wielokrotnie czarty z okazałym brzuszkiem, ale żadnego z nich nie znał osobiście. Te sprawy nigdy go za bardzo nie interesowały. Wyszukał na półce odpowiednią książkę i zaczął czytać. Z każdym zdaniem jego oczy robiły się coraz bardziej okrągłe, a zimny pot wystąpił na jasne czoło.

,, Objawy ciąży są u wszystkich jednakowe. Zarówno mężczyźni jak i kobiety najczęściej odczuwają w pierwszym trymestrze:
- Mdłości, zwłaszcza rano
- Zawroty głowy
- Zdarzają się niespodziewane omdlenia
- Brak apetyty na przemian z wilczym głodem
- Huśtawki nastrojów ’’

Lucyfer z hukiem zamknął książkę i gwałtownie usiadł na łóżku. Otarł drżącymi dłońmi twarz. Nie miał pojęcia jak mogło go tak zaćmić. Wszystko idealnie pasowało. Zgadzało się dosłownie każde słowo. Wstał i podszedł do lustra. Podniósł koszulkę i stanął bokiem do szklanej tafli. Nie dostrzegł niczego szczególnego. Może jednak się mylił?
- Jeśli to prawda, to ja tego skurczybyka zabiję! – powtórzył słowa przyjaciela sprzed godziny. – Jeden strzał i od razu gol? Niech to jasna cholera! Nie chcę być gruby!
  

8 komentarzy:

  1. O jak słodziutko się porobiło.Obaj mężczyźni, dostaną niezłe lanie od swoich ukochanych. Lu w ciąży, mruu to będzie zabawne o ile okaże się, że w ciąży jest.I jego mąż nic nie wiedział? czy udawał, że nic nie wie? Bardzo ciekawie się porobiło. Czekam niecierpliwie na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kitka Dominika i jej przygody... poproszę bloga o czymś takim:) A tak całkiem serio to rozdział był wręcz wspaniały. Bez i Julian dostaną niezłą nauczę jak wrócą ale należy się zwłaszcza wojewodzie. Naraził narzeczonego na nieprzyjemności w sumie dla własnego widzi mi się.
    Lucek już wie że jest w ciąży kurcze niby wiedziałam że to się tak skończy ale chyba mam mieszane uczucia. Oby tylko Bez stanął tym razem na wysokości zadania bo powinien w końcu. Podobało mu się że Lu nie chce się przyznać do tego że tęskni. Teraz niech Bez pokarze uczucia.
    A wracając do Dominika to może niech zacznie bezwiednie z całkowitą premedytacją prowokować narzeczonego. Julek nie musi wiedzieć, że ktoś uświadomił rudego.
    Dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo szybko jest nowy rozdział z czego się niezmiernie ciesze. Co do rozdziału to bardzo mi się podoba, ale nie mogę się doczekać następnego. Dominik na pewno zrobi taką awanturę jak poprzednio, i dlatego czekam cierpliwie na ciąg dalszy. :) Życzę też dużo weny i posyłam całuski ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ajj sprawa z kitką jest wspaniała,,, aż moja wyobraźnia podstawia mi widok Dominika z tą rudą kitą :)
    Czułe miejsce.. No to Julian dostanie po głowie xd haha
    A Bez? niech on może lepiej nie wraca xD haha, Bo Lucek go zabiję jeśli rzeczywiście jest w ciąży...
    Awwww małe czarciątka xD
    Pisz szybciutko dalej :)
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  5. jaki sweet ^^ Jeju kochana ja jestem pod wrażeniem jak ty możesz nas tak wciągnąć w rozdział a później nagle i brutalnie skończyć ;( Nigdy twoich opowiadań nie ma się dość i chce się więcej, coraz więcej tych magicznych historii! ^^

    WENY ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahaha Lucek i Dominik w ciąży? Haha to się Belzi postarał. Że Dominik to pasuje mi nawet ale Lu? HAHAHAHA on zabije ukochanego ;) Będzie lanie. Oj i to ostre

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej. Jestem bardzo ciekawa co zrobi Dominik i Lu jak zobaczą swoich facetów?
    A za razem co oni zrobią jak zobaczą co ich czeka?
    Życze dużo weny

    Ruda

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam, witam,
    oj, oj ogonek Dominika nieźle sobie poczyna, oby długo wszystkim zajęło skojarzenie, że tam gdzie jakieś zamieszanie tam i Dominik... Lucek wszystko wyjaśnił Dominikowi, no i w zasadzie jest zły, ze ten nie przyszedł do niego, aby mu wszystko wyjaśnił... Tak, Lu bardzo tęskni za Belzebubem i wszystkim znajduje różne zajęcia... Już się wszystko wyjaśniło o co chodzi, z tą kitką, Dominik posiada najlepsze geny, choć to on „ogierem” nie będzie... Julian i Belzebub są niczego nie świadomi, bardzo interesujące będzie ich spotkanie z wściekłym Dominikiem, no i z wkurzonym Lucjuszem. Haha rozbawiło mnie to „jeden strzał i od razu gol?!” Czekam na następny rozdział i co spotka Juliana i Belzebuba...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń