piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 1


Dom od wewnątrz wyglądał o wiele lepiej niż się spodziewali. Co prawda umeblowany był antykami, ale wyposażony we wszystkie nowoczesne urządzenia. Miał zamontowaną nawet antenę satelitarną i Internet. Na parterze był duży salon, kuchnia z jadalnią, elegancki gabinet i sypialnia pana domu, którą zajął od razu Dominik. Na piętrze znajdowały się trzy gościnne pokoje. Największy z nich z balkonem objęła w posiadanie Monika. Nie udało im się niestety odnaleźć klucza ani  do strychu, ani do piwnicy. Wszędzie było za to bardzo czysto, jakby ktoś tu często i bardzo dokładnie sprzątał. Lodówka była całkiem pusta. Dominik postanowił iść do wsi i kupić kilka podstawowych rzeczy. Wziął niewielki plecak i pomaszerował ścieżką na skróty przez bagna. Było wczesne popołudnie i panował niezły upał. Dopiero zaczęło się lato, a słońce już dawało z siebie wszystko. Chłopak był ubrany tylko w jeansy i cienki podkoszulek, a i tak po przejściu niecałego kilometra cały się spocił. Bagna o tej porze roku były naprawdę piękne. Bujna zielona roślinność dziko ze sobą splątana pokrywała większość obszaru. Gdzieniegdzie przebłyskiwały maleńkie jeziorka pełne ciemnej, niezbyt ładnie pachnącej wody. Miliony owadów szalały w powietrzu brzęcząc zaciekle. Było niesamowicie parno i duszno. Nad powierzchnią wody unosiła się mgiełka. Dominik maszerował raźnie wąską ścieżką, która wyglądała na często używaną. Nadleciała ważka, największa jaką kiedykolwiek widział. Miała niesamowite szkarłatne, półprzeźroczyste skrzydełka. Chłopak chcąc się jej bliżej przyjrzeć zboczył ze ścieżki i poczuł, że kępka trawy na której stanął zapada się pod nim. Z głośnym chlupotem i piskiem zanurzył się po pas w czarnej brei. Przestraszony szarpał się rozpaczliwie, co spowodowało, że zanurzał się coraz głębiej. Zaczął krzyczeć i nawoływać, ale niestety nikogo nie było w pobliżu. Z początku był nastawiony optymistycznie, ale czas płynął, a na dróżce nie widać było nikogo. Zaczął zapadać zmierzch i robiło się coraz chłodniej. Dominikowi kręciło się w głowie od śmierdzących oparów. Strach zaczął dławić go w gardle. Musiał na chwilę zemdleć, bo jak się ocknął poczuł, że ktoś niesie go na rękach. Zaczął się wyrywać. Otaczały go nieprzeniknione ciemności. Jedynym źródłem światła były robaczki świętojańskie unoszące się w powietrzu. Zobaczył wpatrujące się w niego w kompletnych ciemnościach czarne, błyszczące jak u zwierzęcia oczy.
- Kim jesteś? – wyszeptał.
- To ja powinienem o to zapytać –  Boruta wyszczerzył do niego olśniewająco białe zęby. – Nie bój się, takie płomiennowłose kruszyny mogę wyciągać z bajora codziennie. – Chłopak miał zamiar właśnie odpyskować, ale znowu jego umysł zasnuła mgła. Gdy obudził się leżał w ogromnym, królewskim łożu z baldachimem, a nad nim pochylała się drobna, czarnowłosa dziewczyna.
- Wujku – wrzasnęła – chyba już mu lepiej, otworzył oczy. – Podskoczyła z ekscytacji, po czym pochyliła się i zmieniła mu na głowie okład z jakiś przyjemnie pachnących ziół. – Jaki śliczny! – westchnęła, patrząc z zachwytem w zielone jak leśny mech oczy Dominika.
- Zmiataj do siebie niewyżyta pannico! – warknął potężny mężczyzna, który właśnie wszedł do pokoju. Hebanowa, lśniąca, modnie przystrzyżona grzywa opadała mu aż na ramiona. Chłopak natychmiast poznał ten drapieżny uśmiech. Wojewoda podniósł za pasek od spodni dziewczynę i bezceremonialnie wyrzucił ją za drzwi. – Ta młodzież z roku na rok jest coraz bezczelniejsza. Jestem Julian Boruta, a ty chyba jesteś bratankiem Rokity. Słyszałem, że ma przyjechać objąć spadek po tym starym draniu.
- Dominik Rokita, dobrze pan odgadł – zerknął na niego nieśmiało chłopak, siadając na łóżku.
- Lepiej nie wstawaj, te opary na bagnach są trochę trujące. Już zawiadomiłem twoją dziewczynę, że wrócisz rano – ulokował się obok niego, na co młody mężczyzna przezornie cofnął się do tyłu. Nie miał zamiaru prostować pomyłki gospodarza. Jak będzie myślał, że coś go łączy z Moniką, to się nie będzie do niego przystawiał. Dobrze widział jak wygłodniałe, czarne ślepia błądziły po jego sylwetce.
- Wolałbym jednak nie sprawiać panu kłopotu – usiłował wstać, ale nogi się pod nim ugięły i Boruta złapał go w ramiona, chroniąc przed upadkiem.
- Nie bój się dzieciaku – wyszeptał mu niskim głosem wprost do ucha, od którego zjeżyły mu się włosy na karku. - Jesteś dla mnie o wiele za młody, możesz więc spać spokojnie – położył go na posłaniu i nakrył kołdrą. Mężczyzna postawił obok niego tacę z jakimś parującym napojem. – To tylko odtrutka, rano będziesz jak nowy – podał mu szklankę. Dominik wziął ją od niego i powąchał podejrzliwie, zaczął pić małymi łyczkami krzywiąc się paskudnie. Nagle poczuł jak coś skrada się wzdłuż jego prawej nogi delikatnie ją głaszcząc. Spojrzał oskarżycielsko na Borutę, ale on w rękach trzymał tacę. Pisnął przestraszony i upuścił szklankę. Przyjrzał się jeszcze raz dokładnie, bo w pokoju było dość ciemno. Oświetlał go tylko płonący w kominku ogień. Zobaczył długi ogon pokryty lśniącą, czarną sierścią zakończony puszystą kitką. Posuwał się do góry docierając właśnie do jego nagiego uda. Łaskotał i drażnił wrażliwą skórę.
- O cholera, co to takiego?! – krzyknął zaskoczony, nie wierząc własnym oczom.
- Ups, przepraszam – odezwał się nieco zmieszany mężczyzna. – Widzisz, on ma jakby własną wolę i poglądy na różne sprawy. Jest niesforny i zazwyczaj robi co chce – westchnął ciężko i zrzucił intruza z kołdry. – Chyba uznał cię za atrakcyjnego – uśmiechnął się łobuzersko do wytrzeszczającego na niego zielone ślepka Dominika.
- Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że masz OGON, który w dodatku cię nie słucha! Masz mnie za wariata?! – wybuchnął chłopak.
- Skądże – zerknął na niego Julian z najbardziej niewinną miną na jaką go było stać. – Co masz przeciwko ogonom? Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś taki nietolerancyjny – dodał zasmucony, mrużąc błyszczące oczy.
- Ee… - wyjąkał kompletnie zbity z tropy Dominik,  który w pierwszej chwili myślał, że facet zwyczajnie go nabiera. – Nie mogę, przecież to niemożliwe.
- Dlaczego? - Boruta odwrócił się do niego tyłem i podniósł do góry koszulę. – Możesz sprawdzić – przybliżył się do Rokity. Ten z wahaniem wyciągnął rękę, zarumienił się i zaczął obmacywać jego tyłek. Tam gdzie kończą się plecy, u podstawy kręgosłupa wyrastał niewątpliwie najprawdziwszy ogon. – To całkiem przyjemne, nie musisz się śpieszyć – odezwał się rozbawiony mężczyzna.
- Och – pisnął chłopak i szybko cofnął dłoń. – Przepraszam - zaczerwienił się po same rzęsy. – Czy to jakaś mutacja?
- Nie, w naszej rodzinie to normalne. Mieszkając w Czarcim Jarze będziesz musiał przyzwyczaić się do wielu dziwnych rzeczy. Idź już lepiej spać kruszyno. Jutro odprowadzę cie do domu – Julian wstał i ruszył do drzwi.
- Co on ma z tą kruszyną? Nie jestem przecież znowu takim chucherkiem! – usłyszał oburzony głos Dominika, najwyraźniej mówiącego do siebie.
***
Tymczasem Amira oburzona bezczelnością wuja wyszła na spacer. Wzięła ze sobą mocną latarkę, ale jej nie używała. Doskonale widziała w ciemnościach nocy, a bagna znała jak własną kieszeń. Z daleka zobaczyła, że na polance ktoś pali ognisko. Podeszła bliżej i zauważyła wysoką, jasnowłosą dziewczynę, która najwyraźniej robiła porządki w ogrodzie i teraz paliła powycinane gałęzie i krzewy. Ubrana w dopasowaną tunikę z dużym dekoltem spiętą skórzanym paskiem i spodnie dopasowane do zgrabnych, długich nóg wyglądała jak jakaś pogańska kapłanka odprawiająca w lesie swoje rytuały. Amira pomachała do niej i podeszła bliżej.
- Jestem twoją sąsiadką, mogę się przyłączyć? – zapytała i widząc jak kiwa głową usiadła na trawie. Dziewczyna podała jej puszkę z piwem.
- Jestem Monika, a ty? – wyciągnęła do niej ciepłą dłoń.
- Amira, twój chłopak jest u nas w domu. Trochę się nawdychał oparów z bagien, ale nic mu nie będzie. Julian się nim zajął.
- Dominik to mój przyjaciel, będziemy razem prowadzić firmę Rokity – uśmiechnęła się do niej Monika i usiadła obok na pniaku.
- Zanudzisz się tutaj na śmierć, to zapadła dziura. Żadnych atrakcji, poza moim wujem nie ma tu ani jednego fajnego faceta – westchnęła ciężko.
- A na jakiego grzyba mi faceci, to mocno przereklamowane dranie. Dominik jest wyjątkiem – rozpoczęła nową puszkę Monika.
- Taa…. jakbyś znała mojego byłego narzeczonego, to dopiero był pasożyt.
- Nawijaj mała i napij się na smutki – stuknęły się piwami. Obie w paskudnych humorach, rozżalone na cały świat rozumiały się prawie bez słów. Dwie dziewczyny tak różne, a jednocześnie tak do siebie podobne. Wraz z wypitym alkoholem rozwiązywały się im języki.
- Odkąd pamiętam Selim należał do mnie – podjęła opowieść Amira. – Rodzice zaręczyli nas jak byliśmy małymi dziećmi. Zawsze uprzejmy i elegancki idealnie wszedł w rolę mojego wymarzonego księcia. Nigdy się nie skarżył, trzymał mnie za rękę ani razu nie przekraczając dozwolonej granicy, nawet jak dorośliśmy. A ja idiotka myślałam, że on tak bardzo mnie szanuje i czeka do ślubu z okazywaniem mi głębszych uczuć. Wszystko już było przygotowane, sukienka kupiona, goście zaproszeni, kiedy ktoś uczynny przysłał mi plik zdjęć. Mój wspaniały chłopak w tym samym czasie, gdy spotykał się ze mną miał szereg romansów z dojrzałymi kobietami, dlatego nigdy nie próbował mnie nawet dotknąć. Po prostu nie byłam w jego typie. Pochodzę z bardzo bogatej i wpływowej rodziny, a ten gnojek po prostu chciał się wspiąć po moich plecach wprost do elit, o których zawsze marzył. Naiwniaczka ze mnie i tyle – Amira otworzyła następną puszkę. – Uciekłam z domu przeddzień ślubu. A ty? – skierowała pochmurne, szare oczy na Monikę.
- Moja historia jest trochę inna i chyba jeszcze bardziej żałosna. Wyszłam za mąż bardzo młodo, jeszcze w czasie studiów. Kochaliśmy się i wydawało nam się, że zawojujemy świat. Po niedługim czasie mąż poważnie zachorował. Wiesz co to schizofrenia? Ona mi go zabrała kawałek po kawałku. Zatracił się w swoich wizjach i urojeniach bezpowrotnie. Leki niewiele pomagały. Zapobiegały jedynie napadom paniki i agresji. Z początku latałam od specjalisty do specjalisty, mając nadzieję, że mu pomogę i wyciągnę go z tego strasznego miejsca w którym utkwił. Z czasem jednak dotarło do mnie, że na próżno się miotam. Nie masz pojęcia jak wyglądało moje życie i lepiej żebyś się nigdy nie dowiedziała. Byłam już taka zmęczona. Momentami wydawało mi się, że oszaleję razem z nim. Nadeszła nawet chwila, kiedy próbowałam targnąć się na swoje życie. Pewnego dnia poznałam kogoś niezwykłego i zakochałam się bez pamięci. To nie było nagłe uczucie. Wiesz jak to jest jak spotkasz bratnią duszę? Coś cię do niej ciągnie, a ty nie potrafisz się oprzeć. Zupełnie jakbyś ty była opiłkami, a ona magnesem. Miałam wrażenie, że rosnę, kwitnę szalałam z radości i nagle bum! Dotarło do mnie, że to wcale nie jest przyjaźń, tylko coś więcej. Przeraziłam się i uciekłam. Nie chciałam go więcej widzieć, nie byłam wolna i nic nie mogłam mu ofiarować. Tak bardzo bałam się go skrzywdzić. Nigdy nie zostawiłabym męża na pastwę losu, oprócz mnie nie miał nikogo. Mój przyjaciel nie wiedział co się dzieje, bombardował mnie listami, telefonami. W końcu jednak odpuścił. Kilka miesięcy później poznał kogoś innego i się z nim związał. Zupełnie o mnie zapomniał i straciłam z nim kontakt. Tak było chyba lepiej dla nas obojga, przecież nie mógł na mnie wiecznie czekać. Mąż umarł pół roku temu, skoczył z mostu i zginął na miejscu. Nie upilnowałam go i nie mogę sobie tego darować. Umarł, a ja w tym czasie siedziałam w łazience i rycząc zaczytywałam się listami od Krzysia. Mam wrażenie, że zabiłam go własnymi rękami - Monika otarła z oczu łzy. – Ta wiocha mi się podoba, odpocznę sobie tutaj. - Wyciągnęła się na ziemi obok Amiry.
- Jak tu uśniemy, zeżrą nas komary – uśmiechnęła się do niej dziewczyna, nie mając wcale ochoty się podnosić. Dobrze się czuła z jasnowłosą sąsiadką, a piwo już mocno namieszało jej w mózgu. Sięgnęła po leżący obok koc i nakryła je obie na głowę. W kilka minut później spały mocnym, niosącym ukojenie snem, tuląc się do siebie nieświadomie w poszukiwaniu ciepła i odrobiny czułości.
***
Lucyfer wpakował się do domu Boruty jak do swojego. Wysłał wystraszoną jego przybyciem służbę na poszukiwanie pana domu. Sam rozsiadł się wygodnie w salonie i zrobił sobie drinka. Nie znosił wojewody i nie miał zamiaru zbyt długo tu pozostać. Z przyjemnością jednak zobaczy jego minę jak przeczyta rozkazy Władcy Piekieł. Rzadko miał okazję poznęcać się nad tym hulaką, który jak wąż wyślizgiwał się z każdej pułapki i sprytnie omijał wszystkie przeszkody.
- Co ty tu robisz? – warknął od drzwi Boruta na widok gościa. Ten wyelegantowany arystokrata doprowadzał go do szału samym wyglądem. – Nie przypominam sobie żebym cię zapraszał!
- Nie gorączkuj się drogi Julianie – odezwał się Lucyfer cedząc słowa. – Mam tu coś dla ciebie od Jego Wysokości – uśmiechnął się do niego wyniośle i podał mu list.

Drogi wojewodo!
Nieustannie dochodzą mnie skargi na twoją osobę i mam już dość ich wysłuchiwania. Najwyższy czas byś się ustatkował i przestał kawalerzyć. Moją wolą jest żebyś się jak najszybciej ożenił. Daję ci rok na znalezienie odpowiedniej osoby. Po tym czasie zwiążę cię z kimkolwiek i nie będzie odwrotu.
 Belzebub I

Boruta pobladł jak ściana i osunął się na pobliski fotel. Przeczytał list jeszcze dwa razy i podniósł przerażone oczy na uśmiechniętego złośliwie kapitana. Przez chwilę siedział bez ruchu i gwałtownie oddychał próbując zebrać myśli. Musiał przyznać, że Władca Piekieł robił się z każdym wiekiem coraz bardziej pomysłowy i zgryźliwy.
- Jak to twoja sprawka to jeszcze mnie popamiętasz! – mruknął i spojrzał groźnie na Lucyfera. Walnął pięścią w stół rozwalając go na kawałki. – Niech to jasny szlag! Żegnaj słodka wolności!












13 komentarzy:

  1. mrrr.. super ^^ Ale wiesz... nie umiem sobie tego Boruty wyobrazić XD tak... n jest opisane jak wygląda wgl, ale nie umiem no XD A wiesz czego mi brakło na końcu?? Żeby Dominic nagle stanął w drzwiach ^^ ...hym... chyba już wiem z kim będzie Domcio ^^ WENY I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU :) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. super:) bardzo się cieszę na to opowiadanie, bo już jedno nadprzyrodzone się skończyło:( a tak się do niego przywiązałam:((( no ale nic, to był fajny odcinek i widzę, że szykują nam się trzy pary. Za bardzo nie przepadam za yuri ale nic, przeżyję. Za to kochane yaoi rysują się w jak najbardziej kolorowych barwach:) Na razie moim faworytem jest Lucyfer, taki arogancki i słodki i przy Belzebubie ślicznie się rumieni:) czekam na dalsze rozdziały:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu notka:)
    I kurczę niesforny ogonek coś czuję że jeszcze namiesza. Spotkanie obu panów bardzo obiecujące i na pewno Borut pomyśli o "kruszynce" jako o narzeczonym oby ten chociaż trochę się opierał.
    Losy dziewczyn dramatyczne i zwłaszcza Monika zasługuje na szczęście oby się im obu ułożyło:)
    Ogólnie bardzo mi się podoba to opowiadane i czekam niecierpliwie na więcej.
    I oby Dominik częściej wpadał w te bagna i był ratowany przez przystojnego diabła z ogonkiem rządzącym się swoimi prawami:) A i jeszcze super sprawdzał czy jest prawdziwy gratuluje odwagi:)
    Dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyobraziłam sobie minę Boruta gdy czytał ten list haha xD
    A ta mała wycieczka na zakupy i ratunek wojewody,,, wyszło ci to znakomicie,, i czyżby wojewoda czytał w myślach? *_* wspaniale:)
    Rozkręca się, bardzo mi się podoba:)
    Nie mogę się doczekać kolejnej notki;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział. Oj ogonki zawsze żyją własnym życiem :) Dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  6. Heherehe... Bardzo fajny rozdział. Czekam na więcej i dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. "Co masz przeciwko ogonom? Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś taki nietolerancyjny" Właśnie Dominiku, ogonki są przecież takie kochane ^^ Serio ten ogon, który żyje własnym życiem to mistrzostwo, haha xD Pewnie jeszcze nie raz pokaże co potrafi (mam nadzieję ;)) Fajny rozdział, a dziewczyny już zaskarbiły sobie moją sympatię. Obie po przejściach i interesujące. Albo jestem tak spaczona, albo tam się coś będzie kroić między nimi? ;P Julian jest uroczy, taki prawdziwy diabełek ;> Ten Dominik (swoją drogą ciamajda jedna, żeby tak się wpakować w bagno, eh)napatoczył mu się jak znalazł do roli narzeczonej ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Najserdeczniejsze życzenia szczęścia, zdrowia
    oraz wszelkiej pomyślności w Nowym 2013 Roku!

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    super, mała wycieczka na zakupy i... ratunek wojewody... wspaniale to przedstawiłaś, no i jest jeszcze ogonek, który żyje własnym życiem, mam nadzieję, że się jeszcze pojawi i namiesza trochę. Mina Boruty jak czytał list, musiała być naprawdę wspaniała, ale już w zasadzie znalazł narzeczoną ;] historia dziewczyn tragiczna, i oby im się ułożyło...
    Weny, mnóstwa weny życzę..
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Całkiem zgrabnie wyszło ci to pierwsze spotkanie Boruty z Dominikiem. Czart jako rycerz w lśniącej zbroi, który ratuje rudowłosą księżniczkę z tarapatów... Ech, to takie romantyczne...
    Coraz bardziej podoba mi się też Amira. Dziewczyna ma charakterek i myślę, że wuj może mieć z nią nie lada problemy. Ciekawe, czy Monice uda się ją trochę utemperować...
    Troszkę nie pasuje mi historia zaręczyn dziewczyny z Selimem. W twoich opowiadaniach praktycznie wszyscy są albo sami, albo homo. Jakieś napomknięcie o parach hetero by się przydało, bo jak na razie wypaczasz obraz rzeczywistości. Bo przecież Seilm mógł zdradzać Amirę z kobietami. Wystarczyło napisać, że wolał tak zwane "dojrzałe" kobiety, a nie małolaty jak Amira.
    Na plus można ci pod tym względem zaliczyć historię (dość tragiczną dodajmy) Moniki. Dziewczyna dużo przeżyła i będę jej kibicowała na drodze do szczęścia.
    Wypisywanie wszystkich braków akapitów i przecinków zajęło by zbyt dużo miejsca, więc ograniczę się do wspomnienia, że ich brak.
    "Co prawda umeblowany był antykami, ale w pełni nowoczesny."
    W pełni nowoczesne antyki?
    "na półprzeźroczyste skrzydełka"
    "na" jest całkowicie zbędne
    "wyszczerzył do niego Boruta olśniewająco białe zęby."
    Boruta wyszczerzył do niego olśniewająco białe zęby
    "Dominik wziął ją od niego i powąchał podejrzliwie, zaczął pić małymi łyczkami krzywiąc się paskudnie."
    Wiesz, z tego wynika, że Dominik jednocześnie pił i wąchał specyfik. Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale chyba chodziło ci o taki zapis: "Dominik wziął ją od niego i powąchawszy podejrzliwie, zaczął pić małymi łyczkami krzywiąc się przy tym paskudnie."
    Do następnego,
    Ariana_86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłam tego Selima. Masz rację za dużo tych par homo i świat się wykrzywił. Mój mózg zlasowały dziesiątki przeczytanych yaoiców.

      Usuń
  11. Boruta jest świetny, dziewczyny z resztą też, a Lucek coraz bardziej kochany...Nawet Dominika lubię, chociaż zazwyczaj mnie przepadam za głównymi bohaterami yaoiców :D

    OdpowiedzUsuń