sobota, 28 września 2013

Narzeczona dla Czarta Sequel Rozdział 9

   Patryk obudził się dość późno i zaskoczony spojrzał na pusty materac obok siebie. Teraz w blasku dnia zaczął się zastanawiać, czy wczorajsza noc mu się czasem nie przyśniła. Czy naprawdę Damon wyznał mu to wszystko, a on powiedział mu, że go kocha? Jeśli tak było, dlaczego go tutaj nie ma, a miejsce obok niego zupełnie już ostygło? Zerknął na zegar i zorientował się, że ma tylko kwadrans na przygotowanie się do wspólnego śniadania z teściami. Wziął błyskawiczny prysznic, wysuszył włosy i starannie wybrał swój strój. Wiedział, że książę Lu, przywiązuje do niego dużą wagę. Chciał się pokazać mężczyźnie, którego zawsze lubił, od najlepszej strony. Oczywiście nieco się spóźnił i zarobił niezadowolone spojrzenie Belzebuba. Władca bardzo rygorystycznie przestrzegał godzin posiłków. Patryk prawdę mówiąc trochę się go bał, wzbudzał w nim jakiś lęk połączony z szacunkiem.   
- Przepraszam, wczoraj nie mogłem zasnąć i odrobinę zaspałem – szepnął nieśmiało i usiadł obok narzeczonego.
- Nic się nie stało kochanie. – Lu uszczypnął męża pod stołem. – Nie strasz chłopaka miną złego wilka, to nasz pierwszy posiłek w rodzinnym gronie. – Jasna kitka podkradła się z tyłu i pociągnęła stanowczo za czarną. – Cieszę się, że nasza gromadka się powiększa.
- Przecież ja go lubię, więc dlaczego miałbym go straszyć? –  Władca uśmiechnął się uspokajająco do zmieszanego Patryka. – A jeśli chcesz powiększyć naszą gromadkę, to służę pomocą o każdej porze dnia i nocy. - Spojrzał na męża wymownie.
- Bez… - jęknął zarumieniony Lu – tu są dzieci…
- Tato… - odezwał się tym samym tonem Damon. – Co Patryk o nas pomyśli?
- Nie przeszedł jeszcze lekcji o bocianie? – odezwał się zdumiony władca i spojrzał zaciekawiony na chłopaka, którego buzia przybrała kolor dojrzałego pomidora. – Jeśli nie, trzeba go będzie szybko uświadomić.
- Nie trzeba… - wyjąkał cichutko Patryk, przerażony perspektywą rozmowy z tym groźnym mężczyzną o sprawach intymnych. – Mamuś mi o wszystkim powiedział.
- Może lepiej coś zjedz! – Lu włożył mężowi do ust sporą kiełbaskę. – Im mniej mówisz tym lepiej!
   Tymczasem chłopak zerknął na narzeczonego, który odkąd przyszedł nie tylko się z nim nie przywitał, ale siedział sztywny jak drut i ani razu się do niego nie odezwał. Nie wiedział co myśleć o jego zachowaniu. Wyglądało na to, że się o coś pogniewał, tylko że on nie miał pojęcia o co. Zaczął analizować wszystko co powiedzieli poprzedniego dnia zdanie po zdaniu. Dopiero, kiedy kończyli posiłek przypomniał sobie, tych kilka niemądrych słów, rzuconych niemal we śnie. Jeśli się na tym dobrze zastanowić, to zabrzmiały dość dwuznacznie.
- Damon, chyba powinniśmy pogadać – zwrócił się do narzeczonego, który zmierzył go chłodnym spojrzeniem szkarłatnych oczu.
- Nie widzę takiej potrzeby. Myślę, że Avis byłby odpowiedniejszym partnerem – odezwał się uprzejmie, ukłonił rodzicom i wyszedł z jadalni.
- A tego co ukąsiło? – zapytał zdziwiony Bez.
- Jak myślisz skarbie? Jest tak podobny do ciebie, że to aż przerażające. – Lu uśmiechnął się do Patryka. – Nie martw się, będziecie mieć dziś okazję się dogadać. Weźmiecie udział w oficjalnej audiencji. Musicie się nauczyć bardzo wielu rzeczy, a rozmowa z posłami z całego świata jest jedną z nich. Bądź gotów na szesnastą.
***
   Avis za karę pielił ogródek. Mamuś doskonale wiedział jak tego nie lubi, dla niego wyrywanie biednych roślinek było wbrew naturze. Czuł się jak kat, wykonujący na nich egzekucję, brutalnie wytargujący z ziemi biedne korzonki. Wszyscy byli dla niego tacy niesprawiedliwi. Rodzice nie mieli grama litości dla jego złego samopoczucia. Kazali mu wysprzątać teren wokół domu oraz uporządkować grządki z jarzynami. Strasznie go suszyło i ciągnął za sobą wielką butlę z wodą mineralną. Kac dawał jednak o sobie znać. Nagle odezwała się komórka, przyszedł sms od nieznanego numeru.
,, Jasnowłosy aniele, jesteś mi coś winny za wczorajszy wieczór. Spotkaj się ze mną w klubie  o dwudziestej. Co myślisz o lodach z polewą karmelową na dobry początek nowej znajomości? – zauroczony Nienajomy”
W Avisie poskoczyło z radości serce. To był jego pierwszy prawdziwy wielbiciel. Nikt nigdy tak ładnie do niego nie mówił, no może oprócz taty. Aniele, jak to słodko brzmi - cieszył się w duchu chłopak, a potem zaczął pracować ze zdwojoną prędkością. Skoro miał iść na randkę, to musiał się pośpieszyć.
   Obserwujący go z okna Zolli uśmiechnął się do siebie na widok jego rozpromienionej buzi, kiedy przeczytał wiadomość. Najwyraźniej jego plan działał niezawodnie. Teraz wystarczyło zorganizować parę randek i przekonać chłopaka, że jest dla niego wprost stworzony. Prawdę mówiąc dalej pomysły mężczyzny nie sięgały.
   Avisowi po długich błaganiach i dziesiątkach przysiąg, udało się wyprosić u rodziców pozwolenie na dwugodzinny wypad do klubu. Niestety o dwudziestej drugiej musiał być już z powrotem w domu. Doszedł jednak do wniosku, że lepsze to, niż rozpamiętywanie w swoim pokoju beznadziejnego uczucia do tego kretyna Zolliego. Nieznajomy przypadł mu do gustu i miał nadzieję, jeśli nie na wielką miłość, to przynajmniej na przyjaźń. Do tej pory Patryk był jedyną osobą do której się zbliżył, a on ze swoim otwartym charakterem pragnął szerokiego grona znajomych. Mogliby organizować wspólne imprezy, wyjazdy, może nawet spędzić razem całe wakacje. Rozmarzył się na dobre, nawet nie zauważył, kiedy poślizgnął się na mokrej trawie i wylądował na tyłku w błotnistej kałuży.
- Co za niezdara? – mruknął cicho Zolli, przyglądający się z rozbawieniem jego wyczynom. Niestety dotarło to jednak do uszu chłopaka. Odwrócił do sąsiada umazaną brązową breją buzię i pokazał mu język, po czym dumnym krokiem udał się do domu. Był na siebie strasznie zły. Ten idiota zza płotu miał chyba jakiś szósty zmysł i zawsze trafiał na momenty, kiedy robił z siebie kompletnego ciamajdę. Ale teraz się to zmieni, zostanie światowym człowiekiem, a potem będzie się doskonale bawił z nowymi znajomymi. Wtedy na pewno zapomni o swoich dziecinnych mrzonkach. Teraz musi wziąć kąpiel oraz się wystroić tak, jak uczył go Patryk. Energicznie pomaszerował do domu.
***
   Patryk ubrał się zgodnie z zasadami obowiązującymi na dworze. Jednak trochę poprawił swój wygląd drobnymi zabiegami. Założył mocno dopasowany w talii kontusz. Związał włosy zieloną wstążką podkreślającą jego piękne, miedziane włosy. Wyszczotkował kitkę, że teraz lśniła jak wypolerowana. Powiewała za nim niczym flaga, podkreślając kołyszące się kusząco zgrabne pośladki. Kiedy szedł korytarzami pałacu, niejedna głowa odwróciła się za nim, a jej właściciel posłał mu tęskne spojrzenie, on jednak tego nie widział, zastanawiając się jak dotrzeć do upartego Damona.
   Weszli całą rodziną do sali tronowej, gdzie zgromadził się już dwór. Wszyscy ciekawie zerkali na trzymających się z tyłu chłopców. Lucyfer wskazał im miejsce po swojej prawej stronie. Stanęli ramię w ramię – Damon w niedbałej pozie z dumnie uniesiona głową oraz Patryk z nieśmiałym uśmiechem na delikatnej twarzy. Tworzyli razem piękną parę i wszyscy spoglądali na nich z aprobatą. Uznali, że młody książę doskonale wybrał partnera. O historii z zaklęciem, nie wiedział nikt spoza kręgu przyjaciół. Belzebub zaczął przyjmować zagraniczne poselstwa i w sali zrobiło się głośno. Patryk z początku przysłuchiwał się toczącym rozmowom, ale po chwili zaczął przysuwać się do Damona, który bez zwracania na siebie uwagi nie mógł zrobić ani kroku, choć miał na to ogromną ochotę.
- Jesteś na mnie zły prawda? Zamiast się dąsać jak dziecko, może powiesz o co chodzi?- wyszeptał mu wprost do ucha, omal nie dotykając go ustami.
- Nie mamy o czym, a ja nie mam prawa do dąsów. Wczoraj jasno mi dałeś do zrozumienia, kto jest dla ciebie najważniejszy – wymruczał Damon, usiłując odsunąć głowę jak najdalej od ponętnych warg.
- On jest moim przyjacielem, a ty narzeczonym. Czy ty naprawdę nie widzisz różnicy? – Stali tak blisko, że dotykali się ramionami.
- Widzę! Jego naprawdę lubisz, mnie tolerujesz, bo musisz – stwierdził z uporem książę. Z całej siły próbował oprzeć się temu kojącemu ciepłu, płynącemu od ciała obok.
- Ty jesteś jak mój ojciec! Ja do niego zielone… zielone i wszyscy widzą zielone, a on dalej czarne…- W oczach Patryka zapłonęły psotne iskierki. Ukradkiem położył  dłoń na plecach narzeczonego i zaczął ją zsuwać coraz niżej pieszczotliwym ruchem. Nie miał pojęcia skąd nabrał takiej odwagi.
- Naruszasz moją przestrzeń osobistą! – Nadął się Damon. W duchu zaczął lekko panikować, bo doskonale wiedział, że opanowania nie starczy mu na zbyt długo.
- Naprawdę? – Chłopakowi mimo jego ostrych słów zrobiło się jakoś ciepło na sercu. Dobrze widział ból w szkarłatnych oczach, a który próbował przed nim ukryć i zamaskować szorstkim zachowaniem. Ten głuptas opacznie zrozumiał jego słowa i był zazdrosny o Avisa. Ruda kitka podkradła się ostrożnie, złapała jasną, a potem splotła z nią w czułym uścisku. Obaj narzeczeni zarumienili się gwałtownie i przeszył ich przyjemny dreszczyk.
- Co robisz? – syknął książę na którego bliskość chłopaka działała niczym narkotyk. Wystarczyło kilka uściśnięć puszystego ogonka, by jego ciało zaczęło się rozpalać. Zezłościł się sam na siebie, że jest taki bezwolny w obecności tego rudzielca, który właściwie robił z nim co chciał.
- Miziam cię… - Uśmiechnął się do niego łobuzersko Patryk, a nogi zrobiły mu się dziwnie miękkie. Nie miał żadnego doświadczenia w tych sprawach. Nie wiedział jak daleko może się posunąć, bez zwracania na nich zbytniej uwagi. Cały czas stali na podwyższeniu obok tronu Lucyfera i byli doskonale widoczni dla czartów zgromadzonych w sali tronowej. Co prawda toczyły się ważne, absorbujące rozmowy, ale i tak wszyscy na nich co chwilę zerkali. Zwłaszcza przybysze z zagranicy bacznie ich obserwowali, by potem mieli co opowiedzieć swoim władcom.
- Zupełnie oszala… - Nie dokończył Damon, bo poczuł ja drobna dłoń zaciska się na jego pośladku i zaczyna go masować. Problem w spodniach zaczął gwałtownie narastać, podziękował w duchu za długi kontusz, który miał na sobie. – Mhm…- zamruczał bezwiednie. Dłoń wystrzeliła bez udziału jego woli i zacisnęła się pożądliwie na tyłku narzeczonego. Palce zaczęły natychmiast wykonywać na nim pełen namiętności taniec. Z satysfakcją zobaczył jak Patryk zaczyna coraz szybciej oddychać, a potem zaciska mocno lewą dłoń na oparciu tronu.
- Cholera… - pisnął cicho i zacisnął uda. Nie spodziewał się, że jego ciało zareaguje tak gwałtownie. Ogonki z tyłu też nie próżnowały, pieściły się coraz śmielej, zwielokrotniając doznania. – Ja zaraz… - wyjąkał i spojrzał na narzeczonego bezradnie. Twarz dosłownie płonęła mu ze wstydu. Jeszcze trochę i skompromituje się w obecności całego dworu.
   Lucyfer do tej pory nie zwracał uwagi na chłopców, zajęty toczącymi się rozmowami. Teraz miał chwilę oddechu, zerknął na nich, a potem cały skamieniał na widok ich szkarłatnych policzków i splecionych w miłosnym uścisku ogonków. Z jednej strony miał im ochotę przylać za te skandaliczne wyczyny, a drugiej zrobiło mu się ich żal. Obaj mieli tak nieszczęśliwe, speszone miny, że uśmiechnął się rozbawiony. Dostali już swoją nauczkę, teraz czas na rzucenie im koła ratunkowego.
- Uciekajcie, ale już… - mruknął szeptem do chłopców. – Wyjdźcie dyskretnie ukrytymi drzwiami.
   Narzeczonym nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, zaczęli powoli cofać się do tyłu, a Damon nacisnął mechanizm na ścianie. Wciągnął chłopaka w otwarte przejście i wylądowali w szerokim korytarzu prowadzącym do jadalni. Na szczęście do kolacji było jeszcze trochę czasu i o tej porze nie było tu nikogo. Po lewej stronie była spora wnęka zasłonięta grubą kotarą, sięgającą do samej ziemi. Właśnie tam pociągnął Patryka książę, a potem pchnął na ścianę osłoniętą barwnym arrasem, przedstawiającym jakieś sceny z polowania. W kącie stało duże krzesło z oparciem.
- Dłużej już nie wytrzymam… - jęknął i wpił się desperacko w usta chłopaka, który bynajmniej się nie bronił owładnięty identyczną obsesją. Języki splotły się w pełnym pasji tańcu.
- Muszę… - szepnął ochrypły głosem Patryk i otarł się niecierpliwe swoim kroczem o krocze  narzeczonego. Nie za bardzo wiedział jak się do tego zabrać, ale miał wrażenie, że jeśli czegoś natychmiast nie zrobi, to szalejące w nim uczucia rozerwą go na strzępy. – Proszę…- zaskomlił  błagalnie.
- Już kochanie… - Damon ujął jego drżącą rękę i zacisnął na swoim kroczu, a jego smukła dłoń wślizgnęła się pod bieliznę wygiętego w łuk narzeczonego. – Cii…- Ustami zaczął błądzić po pachnącej piżmem szyi, jednocześnie pieszcząc palcami członka pojękującego chłopaka. Tak słodko wił się w jego ramionach, uległy i rozpalony, całkowicie zdany na jego łaskę.
- Ale… - Nieco przestraszony ogarniającą go niemocą Patryk zacisnął uda. Nie za bardzo wiedział co się z nim dzieje, to był pierwszy raz kiedy ktoś dotykał go tak intymnie. Czuł jak kitka mężczyzny wkrada mu się do spodni i zaczyna pieścić szparę między pośladkami. Nie miał pojęcia, że to miejsce było tak wrażliwe, tysiące drobnych dreszczy zaczęły wstrząsać jego ciałem.
- Spokojnie kochanie, zaufaj mi... Pozwól dać sobie rozkosz… - aksamity głos Damona brzmiał niesamowicie uwodzicielsko. Chłopak poddał mu się całkowicie. Rozsunął nieco nogi, ułatwiając mu dostęp i oparł spocone czoło o jego ramię. Mimo kompletnego zamroczenia, nie zapomniał jednak nieśmiało dotykać nabrzmiałego penisa mężczyzny przez spodnie. – O tak… Buzi… – Patryk posłusznie zrobił o co go poprosił. Książę zaczął scałowywać z jego warg coraz głośniejsze, ochrypłe  okrzyki. Przyśpieszył ruchy dłoni na jego sączącym członku. Teraz zatracili się obaj i cały świat zniknął, zostali tylko oni, zanurzeni w morzu namiętności. Ich ciała płonęły, spalane w białym ogniu pożądania, wtulone w siebie tak ściśle, jak to tylko było możliwe.
- Aach… - rozległo się prawie jednocześnie z ich ust. Obaj doznali tak gwałtownego spełnienia, że teraz dyszeli ciężko i podtrzymywali się nawzajem, by nie osunąć się na marmurową posadzkę.

4 komentarze:

  1. Piękny:)
    Oj Avis Avis ty nawet nie wiesz w co się pakujesz ale mam nadzieje że da Zolliemu popalić.
    Duży plus za to że znów wstawiłaś rodziców ale Bez za bardzo się zmienił kto wie może jeszcze zobaczymy jego prawdziwe oblicze. Mimo to bardzo się cieszę bo Lu się akurat nie zmienił i fajnie o nich poczytać.
    Damon jest bardzo uparty. Ale Patryk w sumie też. Kurcze nie wiem czy podoba mi się nie to że się do siebie tak szybko zbliżyli bez wyjaśnień bo to było słodkie i wyszło ci wspaniale ale to że zrobili to na widoku. Dobrze że Patryk zaczął ale takich rezultatów to się chyba nie spodziewał.
    Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej i jak to rozwiążą.
    Dużo dużo weny i chęci.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo piękna scena pieszczot między narzeczonymi. Widać, że obaj się kochają i to bardzo.
    Co do Avisa i Zolliego boje się, że Zolli może się przejechać na swoim planie.
    Śwetna robota

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Zolli ty łobuzie,,, w sumie, to jedyny sposób by zbliżyć się do Avisa... lecz boję się, że Avi moje małe słoneczko może potem poczuć się jeszcze bardziej zdradzone,, pomyśli, że Zolli się nim zabawia... Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;3
    A co do Patryka i Damona.... *_* o mój.,.. dobrze, że tylko Lu to zobaczył,, bo jakby to był Avgar xD haha.. Patryk w końcu się odważył, i ciesze się, że Damon zrozumiał, że nie musi być zazdrosny.,... ale zakończenie za zasłoną... *w*
    Jestem w niebie,,, dosłownie piękny, niebiański rozdział ;3
    Kocham cię ;3hih
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    rozdział jest wspaniały..... biedny Avis dostał taką straszliwą karę, chyba jednak taka lepsza, bo Avgar z pwenością wymyśliłby coś zdecydowanie gorszego... och Zoli ty podstepny.....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń