wtorek, 23 lipca 2013

Narzeczona dla Czarta Sequel Rozdział 1

Tak jak obiecałam to kontynuacja Narzeczonej dla Czarta. Mam tu zamiar opisać historię tak niefortunnie zaczętego narzeczeństwa Patryka i Damona. Będzie też kilka innych niespodzianek i jeśli ktoś z was czytał ,,Krasną Górę” to powinien być zadowolony.

   Obie pary małżeńskie spotkały się oczywiście na przyjęciu zorganizowanym na cześć małego Patryka. Wszyscy podziwiali ślicznego dzieciaczka, który pogodnie gruchał do siebie i wymachiwał łapkami. Miał złotorude kręcone włoski, kilka tonów jaśniejsze od Dominika i czarne oczy po Julianie. Przechodził z rąk do rąk i ani razu nawet się nie skrzywił.
- Ale jest milutki – Belzebub, trzymał malucha na kolanach i nie mógł oderwać od niego zachwyconych oczu. – Kochanie, zróbmy sobie takiego – zwrócił się do męża plotkującego właśnie zawzięcie z Dominikiem.
- Oczywiście, nawet natychmiast – uśmiechnął się do niego nieco złośliwie Lu – tylko  tym razem, ty będziesz mamusią – dodał słodko. Władca Piekła kilka razy otworzył i zamknął usta, mocno zaskoczony taką propozycją. Wyobraźnia natychmiast mu zaczęła pracować na pełnych obrotach. Na myśl o ciąży, a zwłaszcza o porodzie lekko pobladł z wrażenia.
- Może jednak odczekajmy parę lat, Damon wymaga tak wiele uwagi – odparł z niepewną miną, a za swoimi plecami usłyszał parsknięcie niepoprawnego Juliana, jawnie śmiejącego się z jego tchórzostwa.
- Powinniśmy przedyskutować, co zrobimy w sprawie tego narzeczeństwa – Dominik podjął drażliwy temat do tej pory omijany przez wszystkich szerokim łukiem.
- Myślałem nad tym – odezwał się książę. – Proponuję, odłożyć to na co najmniej pięć lat. Chłopcy trochę podrosną i można im będzie w tym czasie kilka rzeczy wytłumaczyć. Jakoś przygotować do pierwszego spotkania.
- To dobry pomysł – poparł go wojewoda, a wszyscy zgodnie mu przytaknęli.
***
   Kolejne lata mijały bardzo szybko, dzieci rosły jak na drożdżach, nawet się nie obejrzeli kiedy nadszedł umówiony czas. W domu Dominik już od rana przygotowywał synka do ważnego wydarzenia. Chciał mu je jakoś ułatwić i przedstawił młodego następcę tronu w samych superlatywach.
- To będzie twój najlepszy kolega – tłumaczył zaciekawionemu synkowi. Był zawsze taki grzeczny i odpowiedzialny, łatwo nawiązywał kontakty z rówieśnikami, więc nie przewidywał większych trudności.
- Tak jak Avis?- zapytał rezolutnie malec. Zaczął właśnie chodzić do zerówki i zaprzyjaźnił się z jednym z chłopców. Został posłany do ludzkiej szkoły, aby nie miał styczności z narzeczonym. Rodzice doszli do wniosku, że zbyt częste kontaktynnie byłyby dla nich dobre. Mogliby poczuć się jak rodzeństwo, a nie o to przecież chodziło.
- O wiele lepszy kochanie, o wiele lepszy – odparł mężczyzna, mocno koloryzując przyszłego zięcia. Być może, gdyby w tym momencie powstrzymał język i przedstawił fakty zgodnie z prawdą, wszystko potoczyło by się inaczej. Miał jak najlepsze intencje, ale prawdę mówiąc nie bardzo wiedział jak brzdącowi to wszystko wytłumaczyć. Związał długie do ramion, mieniące się w blasku lamp jak czerwone złoto włoski synka ciemną wstążką. Poprawił jego koszulkę i właściwie byli już gotowi do podróży. Julian miał dołączyć do nich na miejscu.
   To były urodziny Damona i przybyło wielu gości ze wszystkich stron świata. Z tej okazji miał się odbyć bal, na którym chłopcy po raz pierwszy mieli się spotkać. Lu w tym czasie robił dokładnie to samo co jego przyjaciel. Uczył syna jak powinien się zachować. Chłopiec tymczasem przeglądał się w lustrze i poprawiał każdą fałdkę na nowym kontuszu. Jeśli chodzi o wygląd był perfekcjonistą, lubił jak inni patrzyli na niego i szeptali jaki z niego piękny książę. Przygładził jeszcze niecierpliwym ruchem platynowe pasemko, które śmiało się wysunąć spod wstążki i zerknął na mamusia.
- Czy on jest ładny? Będzie przecież królową prawda, a wszystkie królowe są piękne. Musi być taki jak ty – stwierdził poważnie.
- Oczywiście, że jest śliczny i podobno bardzo miły – uśmiechnął się do niego Lu, w duchu zastanawiając się, czy mały czasem nie ogląda za dużo bajek Disneya. Synek najwyraźniej miał swoją wizję narzeczonego i oby była zgodna z rzeczywistością. Doskonale wiedział jak uparty potrafi być, jak sobie coś wbije do głowy. Odkąd nauczył się mówić wpajał mu jednak zasady dobrego wychowania i wiedział, że potrafi się odpowiednio zachowywać, zwłaszcza na publicznych wystąpieniach, gdzie obserwowały go setki poddanych.
Kiedy weszli na salę balową stanął pomiędzy tronami rodziców i zaczął lustrować przybyłych. Nigdzie jednak nie dojrzał swojej pięknej królewny, a przynajmniej nikogo, kto by się na nią nadawał. Miał bardzo wysokie standardy jak przystało na księcia korony i byle czym nie miał zamiaru się zadowolić. Nie widział Patryka nawet na fotografiach, więc nie wiedział jak wygląda.
- Spokojnie synu, zaraz przyjdzie – Bez usiłował dodać mu otuchy. – Już, spójrz!
Zagrały trąbki i tłum się rozstąpił niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem. Środkiem sali po czerwonym dywanie szedł Patryk, a za nim jego rodzice. Maluch maszerował śmiało, uśmiechając się promiennie do ludzi, tymczasem książę otwierał coraz szerzej szkarłatne oczy, a mina mu się wydłużała coraz bardziej. Gdy chłopiec się zatrzymał przed samym tronem, jak było wcześniej ustalone, podszedł do niego by się przywitać. Damon zmarszczył brwi i zaczął oglądać narzeczonego jak manekina na wystawie. Jego wymarzona królewna wyglądała zupełnie jak złocisty pączek z chrupka skórką. Okrąglutki, rumiany i czerwonowłosy, zupełnie mijał się z jego wyobrażeniami.
- Czy możemy go wymienić? – wyrwało mu się głośno ku uciesze dworzan. – On jest brzydki, ma na nosie piegi i jest rudy jak jego mamuś! – zwrócił się do ojca.
- Ty ulizany głupolu, mój mamuś jest śliczny – w oczach Patryka rozpalił się prawdziwy ogień. Dla niego największym przestępstwem było skrzywdzenie jego rodziny, a ten wyblakły, sztywny dzieciak śmiał właśnie obrazić najważniejszą dla niego osobę.  – Spadaj! – skoczył do przodu jak mały tygrysek, wczepił się zaskoczonemu książątku w perfekcyjna fryzurę i już po chwili tarzali się po marmurowej posadzce, okładając się pięściami.
- Zostaw moje włosy wiewióro! – darł się Damon, próbując się uwolnić z drobnych łapek.
- Znalazł się piękny – Patryk ugryzł go w ramię – masz oczy jak królik mojego dziadka, ale jesteś od niego o wiele paskudniejszy. On ma ładne futerko, a twoje kudły, to chyba w Cloroxie wyprane – białe ząbki wbiły się głęboko i Damon syknął z bólu.
- A ty seplenisz jak dzidziuś – wrzasnął mu do ucha książę.
- Dość tego! – Bez złapał syna pod pachę, a Julian zrobił to samo ze swoim. – Macie się natychmiast przeprosić! – Chłopcy zostali postawieni naprzeciwko siebie. Milczeli z zaciętymi minami, rzucając sobie niechętne spojrzenia.
- Przepraszam – wymamrotał pod nosem Damon szturchnięty przez ojca.
- Nie przeproszę go, byłem rycerzem mamusia! – odezwał się z uporem Patryk, pokazał temu wstrętnemu dzieciakowi język i uciekł między nogami dorosłych, zanim ktokolwiek zdążył się zorientować. Zupełnie nie rozumiał czego od niego chcą, on przecież tylko bronił honoru swojej rodziny. Nie będzie mu tu jakiś głupi książę nazywał mamusia brzydalem.
Dominik cały czerwony na twarzy pobiegł za nim, nigdy by nie przypuszczał, że jego spokojny i delikatny synek potrafi się tak niegrzecznie zachować. Swoją drogą mały książę choć starszy, też się nie popisał dobrymi manierami. Westchnął bezradnie i przyśpieszył kroku, bo gdzieś na horyzoncie, pośród tłumu rozbawionych gości zobaczył płomienną czuprynkę.
   Pierwsze spotkanie narzeczonych, mimo zaangażowania rodziców i całych lat przygotowań, zakończyło się kompletną klęską. Wszyscy wrócili z przyjęcia z markotnymi minami. Najbardziej całą sytuację przeżył Dominik, który, gdy tylko został sam na sam z mężem, zmoczył mu łzami cały przód koszuli. Żaden z mężczyzn nie zauważył, że ich rozmowie, ukryty za ciężką kotarą, przysłuchuje się ktoś jeszcze.
- Daj spokój kochanie – Julian poprawił się na kanapie i wziął go na kolana. – Przesadzasz jak zwykle, to tylko dzieci. Sprzeczają się jak wszystkie maluchy, dorosną i zmądrzeją.
- Zabiję się jak oni się nie polubią – wyjęczał mężczyzna – tak się starałem, żeby się zaprzyjaźnili. Codziennie opowiadałem małemu jak to fajnie mieć narzeczonego.
- I pewnie przesadziłeś – wojewoda pogłaskał go po plecach. – Rozminąłeś się porządnie z rzeczywistością. Nasz następca tronu to kawał urwisa, ma chyba wszystkie wady swoich rodziców. W dodatku Lu i Bez poświęcają mu za mało czasu.
- Umrę – wymamrotał Dominik w jego szeroką, ciepłą pierś. – Wszystko zepsułem.
- Głuptas – Julian pocałował go czule w czubek głowy. Tymczasem malec wymknął się po cichutku do swojej sypialni. Był naprawdę przestraszony i cały drżał. Mamuś przez niego płakał i chciał umrzeć. Na filmie kiedyś widział to umieranie, wyglądało strasznie i chyba bardzo bolało, bo ludzie krzyczeli i lała się krew. Jak kilka dni temu rozbił sobie kolano omal nie zemdlał. Wpełzną pod kołderkę i zaczął intensywnie myśleć. Musiał coś zrobić, żeby wszyscy się znowu uśmiechali. Postanowił, że będzie wyjątkowo grzeczny, nawet dla tego paskudnego narzeczonego z oczami królika.
***
     Przez kilka następnych lat narzeczeni widzieli się tylko przy oficjalnych okazjach. Rodzice, po publicznej i długo komentowanej awanturze, nie zmuszali ich do niczego. Doszli do wniosku, że trzeba dać im trochę czasu na oswojenie się ze sobą i cała tą sytuacją. W Piekle długo się śmiano z pierwszego spotkania, przyszłej królewskiej pary.
   Pewnego dnia w salonie na kanapie siedział dziesięcioletni Patryk razem ze swoim przyjacielem z klasy Avisem. Spędzali ze sobą dużo czasu już od zerówki. Szybko się zorientowali, że są jedynymi odmieńcami w szkole i to ich bardzo do siebie zbliżyło. Drugą sprawą były tak zwane kłopoty z facetami. Zwierzali się sobie ze wszystkich problemów. Śliczny, jasnowłosy, żywy jak iskra Avis był do szaleństwa zakochany w swoim sąsiedzie Zoltanie. Uwielbiał go bezkrytycznie i wszędzie za nim biegał, co denerwowało młodego mężczyznę, który odganiał się od niego niczym od naprzykrzającego się komara.
Korzystali, że rodziców nie ma w domu i oglądali film o miłości. Para na ekranie właśnie się przytulała i całowała. Obaj chłopcy na ten widok o mało nie udławili się popcornem.
- Ble – odezwał się z obrzydzeniem Patryk – to obrzydliwe, taka wymiana śliny.
- Głupiś, to całkiem fajne – odezwał się z mina mentora Avis.
- Co ty tam wiesz mikrusie? – pokazał mu język skrzywiony rudzielec.
- A żebyś wiedział, że o wiele więcej od ciebie! Ja się już całowałem – zadarł do góry nosek.
- Zmyślasz – spojrzał niedowierzająco na zadowolonego z siebie blondynka.
- No to posłuchaj, ty zaręczony niedowiarku! – usadowił się wygodnie na kanapie. - Dwa miesiące temu mój mamuś miał imieniny. Oczywiście przyszli wszyscy znajomi w tym Zolli. Żebyś ty go widział…  – wzniósł zachwycone. niebieskie oczka do sufitu i zacmokał. – Bary jak u Conana Barbarzyńcy, opalony na brąz, czarne rozpuszczone włosy do ramion, jednym słowem cud miód i orzeszki. W dodatku ubrał na nagi tors tę swoją skórzaną kamizelkę tak, że było widać tatuaże. Po lewej smok po prawej nietoperz, mistrzowska robota stary
- Zlituj się przestań wzdychać i do rzeczy – mruknął zdegustowany jego maślanym wzrokiem Patryk.
- Więc wdrapałem się na szafę w korytarzu i jak przechodził, rzuciłem się na niego i cmoknąłem prosto w usta. Były takie miękkie i ciepłe, wydawały się słodkie jak landrynki.
- Gadaj co dalej? – zniecierpliwił się chłopak.
- Potem to już nic ciekawego. Mamuś mnie przyłapał i sprał tyłek za atakowanie gości. Zamknął mnie w pokoju za karę do końca imprezy, żeby mi już żadne dziwne pomysły nie przychodziły do głowy.
- Bolało? – zapytał zatroskany Patryk.
- No co ty, nawet nie poczułem – uśmiechnął się szeroko Avis.
- Czy to nie było czasem wtedy, kiedy przez tydzień się nie myłeś, bo ciągle się wąchałeś i twierdziłeś, że czujesz jego upojny zapach na sobie? Miałeś minę jak mokre cielę i wzdychałeś niczym parowóz. Ojciec złoił ci wtedy skórę i wyszorował szczotką – roześmiał się na dobre chłopiec. – Jęczałeś potem kilka dni, jak to cię paskudnie potraktował. Ale prawda była taka, że śmierdziałeś jak stary baran i nikt już nie mógł tego znieść.
- Nie masz w sobie krzty romantyzmu!
- Nie mam pojęcia co roztaczanie wokół paskudnego aromatu ma wspólnego z romantyzmem –zachichotał i został zepchnięty na podłogę przez urażonego kumpla.
***
   Damon widywał czasem Patryka z Avisem, beztroskich, roześmianych, trzymających się za ręce i prawdę mówiąc trochę im zazdrościł. Kiedy wieczorem wracał z lekcji siedzieli często w parku i przekomarzali się ze sobą. On był zajęty całymi dniami, jeśli nie w szkole, to w pałacu. Życie księcia korony wcale nie było lekkie. Któregoś dnia, obserwując jak się turlają po trawie doszedł do wniosku, że jego narzeczony wcale nie jest taki brzydki. Gdyby tak ostrzyc tą rudą dżunglę u dobrego fryzjera i ubrać chłopca w markowe ciuszki, to kto wie, może nawet mógłby się podobać. Postanowił to sprawdzić, a skoro już jutro miał urodziny, to będzie idealna okazja, żeby dopaść chłopca.
Następnego dnia wieczorem, kiedy ich rodzice bawili się w salonie, zaciągnął zaskoczonego Patryka do swojego pokoju.
- To moje święto, ale ja też mam dla ciebie prezent – wręczył mu torbę z zakupami.
- Odczep się, nic od ciebie nie chcę – chłopiec patrzył na niego nieufnie spod długich rzęs i zaczął się wycofywać.
- Nie bądź takim dzikusem, przymierz – Damon ze wszystkich sił starał się być uprzejmy, tak jak go uczył mamuś.
- Dobra – Patryk przypomniał sobie o swoim mamusiu. – Ale się odwróć. – Książę spełnił prośbę, nie odmawiając sobie jednak zezowania w bok do stojącego tam lustra. Chłopiec ostatnio bardzo wyrósł i pozbył się dziecięcego tłuszczyku. Miał ładnie opaloną, gładką skórę i smukłą, drobną sylwetkę. – Już!
- Całkiem nieźle – skinął głową zadowolony książę. Narzeczony, tak jak przewidział w dopasowanych jeansach i eleganckiej, jedwabnej koszulce bardzo dobrze się prezentował. Zagryzał różowe usta, mocując się z ostatnim guzikiem i to właśnie one przyciągnęły uwagę Damona. – Teraz możesz dać mi buzi – zaproponował łaskawie.
- Chyba te grzybki na kolację ci zaszkodziły, bałwanie jeden! – Patryk zaczerwienił się po same uszy, po czym  niewiele myśląc oparł się na nim z całej siły obiema rękami i wepchnął niespodziewającego się ataku chłopaka prosto do garderoby. Skoczył zwinnie do przodu i zamknął ją na klucz. - Żadnej wymiany śliny nie będę z tobą robił! – krzyknął jeszcze w stronę drzwi i umknął z pokoju.

18 komentarzy:

  1. Pierwszy rozdział i już mi się podoba.
    Pierwsze spotkanie młodocianych narzeczonych było przezabawne. Patryk jako niezmordowany rycerz stający w obronie mamusia przesłodki a Damon w roli rozpieszczonego książątka, który uznaje narzeczonego za brzydala rewelacyjny. Jak sądzę dobry gust odziedziczył po mamusiu :)
    Brawa za pomysł z crossoverem z Krasną Górą. Od dawna czekałam aż napiszesz choć miniaturkę na temat dalszych losów bohaterów tej historii. Nie spodziewałam się tylko, że Zoli wyrośnie na... z braku lepszego słowa, łobuza, który ma za nic szczenięce zauroczenie Avisa. Zakończenie KG sugerowało raczej, że będą w zażyłych stosunkach. Ale tak jest nawet ciekawiej. Mam nadzieję, że i tej dwójce poświęcisz sporo miejsca w kolejnych rozdziałach.
    Zakończenie rozdziału... Cóż, można się było spodziewać, że Patryk wyrośnie na przystojniaka a Damon spostrzeże swój błąd. Coś czuję, że długo będzie musiał walczyć o serce upartego narzeczonego.
    Czasu i weny,
    Ariana

    OdpowiedzUsuń
  2. Super:) Bardzo mi się podoba to. Tylko jedna uwaga, rodzice ich bardziej się przyjaźnili. Teraz troche to osłabło. A szkoda w sumie.
    Czekam na dalej. I Damon musi sie postarać o serce Patryka.

    OdpowiedzUsuń
  3. ochh.. ci młodzi są przecudowni. Cieszę cię, że Patryk umie postawić się Damonowi i nie pozwala sobą rządzić. Ich pierwsze spotkanie może się nie udało, ale mam nadzieję, że chociaż trochę się dogadają. Szkoda jednak, że Damon nie może mieć tak beztroskiego dzieciństwa jak Patryk. A rola rycerza mamusia powaliła mnie na kolana. Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne, po prostu cudowne. Te dzieci są urocze i aż nie mogę doczekać się kolejnych części opowiadania. Dużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww *o*
    To było takie urocze. Damon już zdobył moje serce, choć trochę mi żal, że jest taki samotny.
    Zoli... W pierwszym momencie nie wiedziałam o kogo chodzi :D
    Ale się chłopak zmienił O.o!

    ~Tess

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomysł wspaniały:) Na prawdę brawa. Tylko że pod koniec rozdziału oni mają 10 lat nie za szybko takie myśli? No ale może się czepiam, zresztą to tylko pierwszy rozdział na pewno jakoś to rozwiążesz:)
    Damon jest rozpuszczony to było oczywiste szkoda tylko że ma raczej smutne i samotne życie no bo ciągle zajęty wszystkim aż się we mnie zagotowało na zdanie że rodzice nie poświęcają mu dużo uwagi. Ciekawe jak będzie zdobywał narzeczonego bo to chyba on będzie to robił.
    Patryk na w sobie chyba dużo z ... dziadka ale to dobrze niech ma charakterek i nie da sobą pomiatać chociaż na początku. Wyszła ci całkiem fajna postać z nim mogą być kłopoty.
    Jeszcze nie widzę kto będzie odgrywał jaką rolę w związku i jestem tego niezmiernie ciekawa.
    Pierwsze spotkanie zapewne przejdzie do legendy:D
    Avis on zawsze był słodziutki ale teraz jeszcze zrobił się zadziorny. Świetny z niego przyjaciel i chętnie poczytam o nim więcej.
    Zaskoczył mnie Zoli, jest o nim jeszcze bardzo mało ale czemu on się odgania od chłopca... a może jednak wiem czemu. Może uważa że to tylko dziecięce zauroczenie
    I o tej pary jestem ciekawa nawet bardzo. Bo tam jeszcze role mogą się odwrócić.
    Zastanawiam się czy będzie TAKA postać.
    Rozdział jest świetny i już czekam z niecierpliwością na kolejny. Tylko może założysz do tego nowego bloga wiem niby kontynuacja ale skoro to połączenie obu... tak marudzę ale to tylko pomysł.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniała notka. Oby tak dalej.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne, chcę więcej i więcej ,ty to masz talent. Chcę kolejny już nie mogę się doczekać. Ale i tak najlepszy jest Patryk, nie dość że pobił narzeczonego to jeszcze zamkną go w garderobie.
    Życzę weny bo nie chcę długo czekać na następny. Całuski ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. No wow haha. Pierwsze spotkanie było świetne haha :D Siedzę w kawiarni i czytam i się śmieje a ludzie ze mnie xD haha
    Mi samej chciało się płakać.. ajjjj Patryś wziął
    to wszystko zbyt poważnie... mam nadzieję, że nie będzie się zmuszał by być z Damonem..
    ale ta akcja na koniec... jak go wepchnął do szafy haha :D
    Epickie <3
    Twoja Maru;3
    Ah i zapraszam do mnie na " The allies" ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Spotkania narzeczonych są genialne. No ale cieszę się że przynajmniej Damon zauważył urodę Patryka :)
    Chociaż bardziej skupiłam się na Zolim i Avisie. Tak fajnie się zapowiadało a tu podrośli i starszy opędza się od małego. No ja się tak nie bawię ;)
    Czekam na rozwiązanie afery garderobianej (w końcu Damon chyba nie zostawi tak tej zniewagi)! Weny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    och jak bardzo się cieszę na sequel, który wyszedł rewelacyjnie... to pierwsze spotkanie chłopców rewelacja... no i Patryk dzielnie bronił mamusia... cudo, cudo... no i jeszcze pojawił się Avis....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo mnie ciekawi co będzie dalej. Jestem ciekawa jak chłopcy będą się dalej dogadywać i co z tego wyniknie.Już się nie moge doczekać afery garderobianej?
    Życze weny

    OdpowiedzUsuń
  13. szybciutko się uwinęłaś z tym sequelem.. ale to i lepiej ^^
    podoba mi się ta relacja Patryka i Damona jako dzieci, z kontaktów gdzie się ktoś nie lubi i iskry idą, jest później namiętny związek :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam twoje opowiadania. Pierwsze spotkanie było wspaniałe! Tylko ja na miejscu Dominika albo Lu trochę przetrzepałabym skórę Damonowi. I coś podejrzewam, że książę będzie zazdrosny o Avisa. Jestem zachwycona. Tylko proszę, żadnego umierania! Życzę weny i czekam z niecierpliwością.
    Anielska

    OdpowiedzUsuń
  15. omg!! xd pierwszy rozdział i już coś takiego?! SWEET! Kochana jednak spełniłaś moje najskrytsze marzenia! ^^

    Te teksty są zarąbiste xdd muszę jakiś wykorzystać xd

    WENY! Nie umiem się już doczekać.

    Życzę weny i wesołych wakacji!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. No to zaczynamy listę skarg i zażaleń!
    Nie no, żartuje ^^"
    To co mi tak baaaardzo mocno przeszkadza już ci na gg napisałam i liczę, że coś z tym moja droga zrobisz. No i cieszę się, że mój mały szantażyk odniósł tak błyskawiczny skutek, niach niach ^^
    Co go kwestii pozostałych... Ach, Patryk! Mój nowy, mały, ukochany ulubieniec! Cóż za przesłodka kuleczka z niego. Jest taki kochany, oddany rodzinie i dzielny... Uwielbiam! Żeby ci się tylko nie zdominiczył...
    Damon schrzanił na samym wstępie zarówno przyszły związek, jak i narzeczeństwo, a wręcz małżeństwo. Wiemy co prawda doskonale, że schrzani jeszcze bardziej, ale i tak pierwsze wrażenie dużo robi.
    O rodzicielach nie pisze, bo już dość o tym ci zamarudziłam.
    A teraz... Zoliiiiiiiiiiiii *dziki pisk*. Mój Conan Barbarzyńca! Genialne. Nie mogę się doczekać aż wystąpi we własnej osobie. Avis to... Cóż, Avis. Żywe to i pyskate po mamusiu, jakżeby inaczej. Szorowanie szczotą... Ach Avgar.. *maślane oczy*

    Dobra, kończę, bo chrzanie coraz gorsze głupoty i leją mi się potoki z oka ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ahahahahahhahahahhahaaa, to było genialne! Nawet nie wiesz jak się cieszę że jednak zdecydowałaś się na sequel :D
    Damon i Patryk są obłędni. A to "możemy go wymienić" mnie powaliło XD. Dziecięca szczerość, jest powodem tylu radosnych, i nieszczęśliwych chwil XD.
    Życzę weny, i żeby jak najszybciej był kolejny rozdział, jestem ciekawa czy ktoś w końcu wypuści solenizanta z garderoby XD

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojej, nie moge, oni są tacy słodcy xD A Patryk chyba się wdał w mamusię, taki mały tygrysek xD

    OdpowiedzUsuń