poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 22


Rozdział + 18, to miała być tylko jedna scena, a wyszła jakimś cudem randka na 7 stron. Nie mam pojęcia jak to się stało.

   
   Dominik całe popołudnie kręcił się niespokojnie po domu, obserwowany przez bystre oczy Moniki. Tak naprawdę jednocześnie miał i nie miał zamiaru iść na spotkanie. Julian go pociągał i był w nim zakochany, ale czy na pewno chciał się aż tak angażować w ten związek? Ta myśl prześladowała go od samego rana. Nie miał ochoty na kolejną przelotną znajomość, która skończy się katastrofą i łzami. Szukał partnera na stałe, z którym mógłby założyć rodzinę. Ale czy czart nadawał się na męża? Miał mnóstwo wad, których bynajmniej przed nim nie ukrywał. Był porywczy, zaborczy i konserwatywny w swoich poglądach, nie mówiąc już o jego skłonności do krętactwa i mijania się z prawdą. Jednocześnie zawsze solidny jak skala, mógł na niego liczyć w każdych okolicznościach. Potrafił przyznać się do błędu i przedyskutować sporne kwestie. I te duże, ciepłe dłonie błądzące po jego ciele i idące w ślad za nimi łakome usta. Czarne oczy iskrzące się humorem i energią. Szerokie ramiona, w których chciało się zatonąć. W tym momencie Dominik kompletnie stracił wątek i wzdychając pogrążył się w dość intymnych marzeniach. Wytrąciła go z nich w końcu Monika, tupiąc nogą i wciskając mu w ręce elegancką, ciemnozieloną koszulę oraz czarne jeansy.
- Długo masz zamiar jeszcze tak stać i jęczeć? Wiesz, która godzina? – popchnęła go w stronę łazienki.
- Ale ja jeszcze niczego nie postanowiłem – zaprotestował słabo chłopak.
- Nie bądź głupi i idź, jak ci się nie spodoba zawsze możesz wrócić głuptasie. Jeśli nie spróbujesz, będziesz tego gorzko żałował i zastanawiał się przez resztę życia, co by było gdyby… - dziewczyna pokręciła z rozbawieniem głową nad jego niezdecydowaniem. - Zróbcie to wreszcie, bo najwyraźniej ostatnio myślisz tylko o tym – roześmiała się na widok ciemnych rumieńców, jakie pojawiły się na jego twarzy.
- Jak kobieta może być taka bezwstydna? Możesz sobie podać rękę z Lu - fuknął na nią zmieszany. - Ciekawe do której bazy dotarłaś z Amirą? - Pokazał jej język.

- Hmn… to co innego, my się tylko przyjaźnimy... – mruknęła Monika, po czym szybko odwróciła głowę i zaczęła myć naczynia. Pochyliła się i włosy zakryły jej twarz tak, żeby Dominik nie mógł niczego z niej odczytać. Chłopak uśmiechnął się domyślnie i zrobił małpią minę.

Kiedy wrócił z łazienki przebrany i zrobiony na bóstwo, dziewczyna stała przy otwartym oknie i cicho do siebie rechotała. Na zewnątrz było już całkiem ciemno. Dookoła rozpościerały się bezkresne bagna, słychać było kopulujące zawzięcie żaby i bzykanie nocnych owadów. Nie mieli też żadnych sąsiadów, którzy mogli by dostarczyć jakieś rozrywki. Podszedł do niej zaciekawiony, co tam wypatrzyła.

- Co tak rżysz? – Starał się wyjrzeć spoza jej ramienia, ale ta psotnica specjalnie zasłaniała mu widok swoim ciałem.

- Droga księżniczko, chyba właśnie zajechała twoja limuzyna – ukłoniła się mu błazeńsko. – Twój książę chyba liczy na gorącą noc, bo strasznie się postarał.-

Dominik lekko spanikowany takim wstępem, ten drań Julian był do wszystkiego zdolny, wyszedł przed dom i zaniemówił. Przed nim stała najprawdziwsza kareta, czarna i lakierowana na wysoki połysk. Można się w niej było przejrzeć jak w lustrze. Zaprzężona w sześć czarnych jak smoła koni, niecierpliwie przebierających w tej chwili nogami. Jej wnętrze wybito szkarłatnym aksamitem i oświetlono maleńkimi latarenkami. W takim samym kolorze była liberia siedzących na koźle lokai i pióropusze na głowach wierzchowców. Jeden ze służących podszedł do niego i otwarł drzwiczki od powozu. Chłopak wsiadł do środka, mając wrażenie, że właśnie stał się głównym bohaterem w jakimś romantycznym filmie. Na kolanach trzymał małą  paczuszkę, owiniętą w ozdobny papier. Monika nie wytrzymała i zajrzała przez szybkę do wnętrza pojazdu.

- Ale bajer, poduchy jak chmurki. Przynajmniej nie będziesz miał kłopotu z siedzeniem jak będziesz wracał – złośliwie zerknęła na jego tyłek. Dominik nic się nie odezwał, tylko dal znak do odjazdu. Nie chciał się narażać na dalsze docinki wstrętnej dziewuchy. Tylko głupstwa jej w głowie, a potem się dziwi,  że on ma takie kosmate myśli, nie mówiąc już o snach. Jak się będzie tak nakręcał, to rzuci się na Juliana, zanim skończy się jego występ. Zaczął głęboko oddychać, chcąc się pozbyć dzikich wizji, które właśnie zaczął roztaczać przed nim mózg.

   Wojewoda czekał na niego na dziedzińcu przed domem. Ubrany w białą, jedwabną, ściśle dopasowaną do ciała koszulę oraz czarne spodnie z miękkiego materiału, wyglądał bardzo atrakcyjnie i elegancko. Podał mu rękę i pomógł wysiąść z powozu. Podniósł jego dłoń i ucałował, a chłopak mógł dokładnie wyczuć kształt jego gorących warg. Zarumienił się i spojrzał wprost w lśniące, czarne źrenice, które z aprobatą błądziły po jego ciele.

- Witaj, bałem się, że się pogniewałeś i nie przyjedziesz – niski, aksamitny głos mężczyzny spowodował, że zadrżał, choć na dworze było jeszcze całkiem ciepło. – Cieszę się, że mi wybaczyłeś tych kilka pochopnych słów. Pierwszy raz zazdrość kompletnie odebrała mi rozsądek.
- W tej awanturze było też trochę mojej winy. Nie powinienem dać się namówić na ten wypad Lu. Zrobiło mi się go jednak żal, niezbyt dobrze znosi tę ciążę i nadmierną presję, jaką wywiera na niego Bez. Powinieneś z nim o tym porozmawiać. Myślę, że zamkniemy ten temat – uśmiechnął się do narzeczonego i pozwolił objąć w smukłej talii.
- Co jest w tej paczuszce? – Julian prowadził go długim korytarzem.
- To taki mały prezent, liczę że włożysz go na dzisiejszy występ – chłopak podał mu zawiniątko. Zaciekawiony wojewoda natychmiast zdarł z niego papier i roześmiał się na widok jedwabnych bokserek z nadrukiem.
- Kochanie, czy to jakaś aluzja? – wskazał na napis - ,,tutaj jest coś o czym marzę”. – Podoba mi się! Nie wiedziałem, że spędzam ci sen z powiek! – roześmiał się na widok zawstydzonej miny Dominika.
- Dlaczego wszyscy moi znajomi to zboczuchy? – prychnął, zadarł do góry nos i przyspieszył kroku. Ruda kitka kołysała się miękko, hipnotyzując idącego za nim mężczyznę.
- Mam dla ciebie niespodziankę – zatrzymali się przed ciężkimi, dębowymi drzwiami. – Zamknij oczy – kiedy chłopak zrobił o co prosił, wziął go za rękę i pociągnął do środka. – Już!
Dominik uchylił powieki i westchnął z zachwytu. Komnata była bardzo duża i utrzymana w podobnych kolorach jak kareta. Szkarłat i czerń przenikały się nawzajem. Nogi tonęły w puszystym dywanie. Przez otwarte gotyckie okna widać było rozgwieżdżone niebo. Pokój pogrążony był w ciepłym świetle dziesiątek, porozstawianych wszędzie, pachnących świec. W marmurowym kominku wesoło trzaskał ogień. Jedyną białą plamę stanowiły leżące przed nim na parkiecie puszyste futra. Obok nich była przytwierdzona błyszcząca, metalowa rura, sięgająca od sufitu do podłogi. W odległym kącie zobaczył ogromne, królewskie łoże z baldachimem zaścielone ciemnoczerwoną, jedwabną pościelą w czarne, zawiłe wzory. Julian poprowadził go do niewielkiego stołu nakrytego na dwie osoby. Gdy tylko usiedli, rozległy się dźwięki zmysłowej muzyki i pojawili się lokaje, z tacami pełnymi aromatycznych potraw. Julian napełnił wysokie, kryształowe pucharki winem po same brzegi.
- Czy ty planujesz mnie upić? – zapytał rozbawiony Dominik.
- Niezupełnie, tylko odrobinę podchmielić, żebyś przymknął oko na moje marne umiejętności taneczne – mrugnął do niego czart i stuknął się z nim naczyniem. – Za nas i naszą miłość! – służba dyskretnie zniknęła, a mężczyźni delektowali się pyszną kolacją. Atmosfera z minuty na minutę robiła się coraz luźniejsza. W końcu wojewoda wstał od stołu i poprowadził chłopaka na kanapę. Stąd miał świetny widok na rurę i ogień migoczący w kominku. – Muszę się przebrać w to cudeńko, zaczekaj to na chwilę – machnął przed nosem Dominika wybranymi przez niego bokserkami i podkręcił głośniej muzykę, która stała się teraz bardziej rytmiczna. Pobrzmiewały w niej drażniące zmysły wschodnie nuty. Chłopak rozsiadł się wygodnie, wino przyjemnie szumiało mu w głowie. Liczył na podniecający spektakl, którego prawdę mówiąc trochę się obawiał. Na samą myśl o nagim ciele Juliana wirującym przed nim zrobiło mu się gorąco. Miał nadzieję, przetrwać to widowisko w jednym, rozsądnym kawałku. Czart wrócił po chwili i stanął przy rurze. Uśmiechnął się do niego i zaczął tańczyć w powolnym tempie. Każdy jego gest był pełen pasji i ukrytych emocji. Patrzył mu w głęboko w oczy z jawnym pożądaniem. Rozpinał guziki koszuli leniwie, jakby od niechcenia. Kiedy opadła ukazując potężny, umięśniony tors, Dominik głośno jękną z zachwytu. Natychmiast stanął w pąsach i zatkał sobie bezwstydne usta pięścią. Julian zachęcony jego płomiennym wzrokiem zaczął zsuwać z siebie spodnie, kręcąc biodrami. Został w samych bokserkach i odwrócił się tyłem, eksponując narzeczonemu zgrabne pośladki  i szerokie ramiona.
- O mój boże…! - z ust chłopaka wyrwał się niekontrolowany pisk, zanim zdążył go zdusić w zarodku. Wiedział, że zachowuje się jak napalony smarkacz, ale nie potrafił się powstrzymać. Przed sobą miał idealnie zbudowane ciało, złożone z samych połyskliwych, opalonych na złocisty brąz mięśni. Wystarczyło tylko wyciągnąć rękę, aby go dotknąć. Czart obrócił się powoli i teraz Dominik mógł stwierdzić, że nie tylko on jest podniecony. Duży, nabrzmiały penis mężczyzny wyraźnie rysował się w obcisłej bieliźnie. – Chcesz mnie zabić? – głos chłopaka zabrzmiał dziwnie ochryple. Nie wiedział co się z nim dzieje, serce biło mu w rytm muzyki, a krew z szumem przetaczała się w żyłach.Oszołomiony doznaniami mózg nie był w stanie wydać z siebie jednej rozsądnej myśli. Cały drżał, w którymś momencie zapomniał nawet oddychać.
- Jeśli chcesz zobaczyć więcej, musisz coś zrobić – Julian popatrzył na niego prowokująco. Sam ledwie potrafił się opanować. Jego śliczny narzeczony przedstawiał sobą wyjątkowo rozkoszny widok. Podniecony, z trudem łapał powietrze, w uchylonych ustach raz po raz pojawiał się ruchliwy języczek oblizujący spierzchnięte, różowe wargi. Zielone oczy dosłownie świeciły, a rude loki opadły aż do pasa, połyskując ogniście. Podtrzymująca je wstążka dawno gdzieś zaginęła, a chłopak nawet tego nie zauważył. – Chodź – wyciągnął do niego rękę. Dominik wstał i jak zaczarowany ruszył w jego stronę. Stanął przed mężczyzną nieruchomo, jakby nie wiedział co robić dalej. Julian ujął łagodnie małą dłoń i położył na swoich bokserkach. – Należę do ciebie – zacisnął jego palce na swoim sterczącym dumnie członku. Chłopak przesunął po nim powoli rękę pieszczotliwym gestem. Chwycił za gumkę i stanowczym ruchem zsunął bieliznę narzeczonego. Opadła na podłogę z cichym szelestem. Zawstydzony swoją śmiałością przylgnął do gorącego, twardego ciała. Nogi się pod nim ugięły, jakby były zrobione z plasteliny.
- Julian… - zaskomlał mu bezradnie do ucha i zaczął się o niego ocierać. Ruda kitka splotła się z czarną w czułym geście, potęgując doznania obu mężczyzn.
- Spokojnie kochanie, zaraz ci pomogę. To trochę niesprawiedliwe, że jesteś jeszcze całkowicie ubrany – zręczne palce natychmiast zabrały się do pracy. Tymczasem spragnione usta czarta także nie próżnowały i złączyły się z delikatnymi wargami chłopaka. Języki splotły się w pełnym namiętności tańcu. Nawet nie wiedział, kiedy został pozbawiony się całej garderoby. Dopiero podmuch chłodnego powietrza na rozgrzanej skórze nieco otrzeźwił Dominika. Mężczyzna wziął go na ręce i ułożył na miękkich futrach. Uklęknął obok, podziwiając piękne, smukłe ciało. Pełen pożądania wzrok spowodował, że penis chłopaka stwardniał jak kamień i zaczął sączyć pierwsze krople. Julian musnął jego czubek palcami i nabrał odrobinę perłowej substancji. Zlizał ją ze smakiem patrząc prosto w oczy narzeczonego.
- Och… - westchnął przeciągle Dominik i zarumienił się nawet na szyi. Nie spodziewał się czegoś takiego. Zawstydzony i podniecony do granic możliwości wygiął ciało w łuk. – Proszę… - poruszył niespokojnie biodrami.
- Strasznie niecierpliwy z ciebie kocurek – położył się między jego udami i pogłaskał po brzuchu. - Spokojnie, muszę cię przygotować, bo zrobię ci krzywdę – wziął ze stolika tubkę z żelem. Nawilżył nim palce chłopaka. – Nasmaruj go dokładnie  – zacisnął jego drobną dłoń na swoim członku i fala oszałamiającej rozkoszy przetoczyła się przez potężne ciało. Dominik posłusznie pogładził gorący, pulsujący organ. Jak tylko pomyślał, że za chwilę znajdzie się głęboko w nim, omal nie doznał orgazmu. – Teraz moja kolej – ręka Juliana zaczęła zataczać kółeczka wokół ciasnej dziurki kochanka. – Nie spinaj się skarbie, to bardzo przyjemne, zobaczysz – wsunął do środka pierwszy palec. Rozciągał go powoli, drażniąc umiejętnie prostatę i doprowadzając na skraj szaleństwa. Chłopak popiskiwał ponaglająco, usiłując zmusić go do przyspieszenia ruchów. Wojewoda podniósł wysoko jego nogi i ułożył na swoich ramionach. – Jesteś wspaniały, taki słodki i namiętny - szeptał mu miękkim, uwodzicielskim głosem do ucha. – Kocham cię – pchnął do przodu i zagłębił się w chętne, drżące ciało do samego końca. Znieruchomiał, widząc łzy bólu w oczach narzeczonego. Kiedy tylko krągły tyłeczek zaczął się pod nim niespokojnie wiercić, podjął znany każdej żywej istocie rytm. Jego ruchy były coraz szybsze i mocniejsze. Chłopak pod nim wił się i wydawał pełne rozkoszy jęki. – Teraz! Pokaż, jak bardzo ci jest dobrze!
- Aaa… - krzyk Dominika rozdarł ciszę. Drobną sylwetką targną potężny, obezwładniający orgazm. Każda komórka drgała spazmatycznie, posyłając go na sam szczyt. Julian natychmiast poszedł w jego ślady z niskim, gardłowym pomrukiem. Chwilę leżeli w swoich ramionach, nadal się nie rozłączając.
- To było naprawdę COŚ – Julian gładził jego spocone plecy i delikatnie muskał ustami szyję.
- Czuję się taki rozluźniony i lekki, że mógłbym latać – uśmiechnął się do niego chłopak. – Ale czy mógłbyś ze mnie wyjść?- zapytał zmieszany. – Jutro nie będę mógł siedzieć na tyłku – dodał z marudną miną.
- Tam w środku jest bardzo przytulnie - szepnął namiętnie - ale cokolwiek rozkażesz - wysunął się z niego powoli. - No Domiś, byłeś dzisiaj tak napalony, że nie mogłem ci się oprzeć. Nawet sam zdarłeś ze mnie majtki – roześmiał się czart, bo jego kochanek prychając wpełznął pod nakrycie i wystawał mu spod niego tylko czubek głowy.
- Nie musiałeś tego mówić, draniu! – wymamrotał niewyraźnie. Ruda kitka wyczołgała się jednak na powierzchnię i natychmiast przylgnęła ściśle do swojego towarzysza. Czarny ogonek gładził ją delikatnie i układał, zmierzwione futerko pełnym miłości gestem. Każdy ich ruch odbijał się drżącym echem w ciałach i duszach mężczyzn.

7 komentarzy:

  1. Super nota.
    Licze na d.c.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział był wspaniały. Obawiałam się tego tańca Juliana ale wyszedł mu zaskakująco dobrze:) I cieszę się też że Dominik się odważył że to planował. Wyszło na prawdę obłędnie. I cała sceneria bardzo mi się podobała. Tak jak i scenka. Dawno nic takiego nie było i nie mogłam się doczekać. Moje oczekiwania zostały spełnione w 100 procentach. Na prawdę rozdział bajka i już czekam na następny. Bokserki przezabawne. I tak wspaniałe wykorzystane. No i Dominik niemal się rzucił na Juliana. Ciekawe to przedstawiłaś i myślałam że jednak będzie odwrotnie.
    Mam nadzieje że w kolejnej notce będzie ta rozmowa którą wspominał Dominik.
    Na prawdę wyszło boskie:)
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boska, pełna czułości romantyczna randka. Widać, że Julek bardzo go kocha. Liczę na więcej takich scen :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W skali od 1 do 10 daję 100! Dzięki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział wspaniały, taki romantyczny, a taniec Julianowi wyszedł wspaniale... bokserki cudne. Julian bardzo się postarał, podesłał karetę po Dominika.
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Randka idealna, taniec, oraz to jak opisałaś ich emocję... aww kocham cię...
    Wyznanie miłości Juliana tylko jeszcze bardziej mnie poruszyło.
    Idealna w nich para. Domiś oddał mu się cały, to moim zdaniem było idealnym wyznaniem miłości w jego wykonaniu. Choć sam jeszcze nie jest pewien co ich czeka dał im szanse... :)
    Kocham ten rozdział, było w nim tyle uczuć, namiętności i miłości ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Twoje blogi, wiesz? Jesteś naprawdę pomysłową osóbką. Ja sama mam tysiąc pomysłów na minutę (*khe khe* przesadzam...), ale nie znajduję czasu na ich realizację, zaś Ty... szacunek Ci się należy ;) Krasna Góra to mój "pierwszaczek". Owszem, jest parę niedociągnięć jeżeli chodzi o kwestie gramatyczne, ale o nich napiszę zaraz. Małżeństwo z rozsądku to cudo ;) Uwielbiam to opowiadanie. Ale... Teraz powinnam chyba chwalić Narzeczoną dla czarta, prawda? Więc tak... Moja ulubiona postać? Lu. Jest świetny ;) Kocham go za to zachowanie arystokraty, a zarazem panienki ;) Nieprzewidywalny, wspaniały przyjaciel ;) Tak btw to naprawdę świetne postacie drugoplanowe tworzysz ;) (tak, tak... ZAKOCHAŁAM SIĘ w Mireczku ;P). Jedyne co mi przeszkadza to (czasami) brak spójności w dialogach i szybkie przechodzenie z opisu do opisu. Otóż czasem mogłabyś bardziej je rozwijać, sprawiło by to, że Twoje opowiadanie, mimo tej płynności, którą kocham, było by bardziej... czytelne i wyraziste. To chyba jedyne o co mogę poprosić: więcej opisów/rozbudowane opisy ;) Reszta jest boska :D
    Co do tego rozdziału... Julian mnie zaskakuje ;) Taka zazdrość... jest słodka, ale bolesna. No i ten taniec :) Hihihi :D Opis oczywiście mógłby być bardziej rozbudowany, ale przeżyję :D Sam akt... jest tym co lubię. Opisy emocji, odczuć zewnętrznych i wewnętrznych... Kocham to. Nie jakieś: wszedł - poruchał - wyszedł. Tylko te opisy noooo! Wiem, że narzekam, ale tak już mam :D Akcja jest super szybka i wartka, ale nie leci jak "krew z dupy", co jest bardzo dobre.
    Życzę weny i zapraszam do siebie na gemmafurore.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń