- Przepraszam, wczoraj nie mogłem zasnąć
i odrobinę zaspałem – szepnął nieśmiało i usiadł obok narzeczonego.
- Nic się nie stało kochanie. – Lu
uszczypnął męża pod stołem. – Nie strasz chłopaka miną złego wilka, to nasz
pierwszy posiłek w rodzinnym gronie. – Jasna kitka podkradła się z tyłu i
pociągnęła stanowczo za czarną. – Cieszę się, że nasza gromadka się powiększa.
- Przecież ja go lubię, więc dlaczego
miałbym go straszyć? – Władca uśmiechnął
się uspokajająco do zmieszanego Patryka. – A jeśli chcesz powiększyć naszą gromadkę,
to służę pomocą o każdej porze dnia i nocy. - Spojrzał na męża wymownie.
- Bez… - jęknął zarumieniony Lu – tu są
dzieci…
- Tato… - odezwał się tym samym tonem
Damon. – Co Patryk o nas pomyśli?
- Nie przeszedł jeszcze lekcji o bocianie?
– odezwał się zdumiony władca i spojrzał zaciekawiony na chłopaka, którego
buzia przybrała kolor dojrzałego pomidora. – Jeśli nie, trzeba go będzie szybko
uświadomić.
- Nie trzeba… - wyjąkał cichutko Patryk,
przerażony perspektywą rozmowy z tym groźnym mężczyzną o sprawach intymnych. –
Mamuś mi o wszystkim powiedział.
- Może lepiej coś zjedz! – Lu włożył
mężowi do ust sporą kiełbaskę. – Im mniej mówisz tym lepiej!
Tymczasem chłopak zerknął na narzeczonego, który odkąd przyszedł nie
tylko się z nim nie przywitał, ale siedział sztywny jak drut i ani razu się do
niego nie odezwał. Nie wiedział co myśleć o jego zachowaniu. Wyglądało na to,
że się o coś pogniewał, tylko że on nie miał pojęcia o co. Zaczął analizować
wszystko co powiedzieli poprzedniego dnia zdanie po zdaniu. Dopiero, kiedy
kończyli posiłek przypomniał sobie, tych kilka niemądrych słów, rzuconych
niemal we śnie. Jeśli się na tym dobrze zastanowić, to zabrzmiały dość
dwuznacznie.
- Damon, chyba powinniśmy pogadać –
zwrócił się do narzeczonego, który zmierzył go chłodnym spojrzeniem
szkarłatnych oczu.
- Nie widzę takiej potrzeby. Myślę, że
Avis byłby odpowiedniejszym partnerem – odezwał się uprzejmie, ukłonił rodzicom
i wyszedł z jadalni.
- A tego co ukąsiło? – zapytał zdziwiony
Bez.
- Jak myślisz skarbie? Jest tak podobny
do ciebie, że to aż przerażające. – Lu uśmiechnął się do Patryka. – Nie martw
się, będziecie mieć dziś okazję się dogadać. Weźmiecie udział w oficjalnej
audiencji. Musicie się nauczyć bardzo wielu rzeczy, a rozmowa z posłami z całego
świata jest jedną z nich. Bądź gotów na szesnastą.
***
Avis za karę pielił ogródek. Mamuś doskonale wiedział jak tego nie lubi,
dla niego wyrywanie biednych roślinek było wbrew naturze. Czuł się jak kat,
wykonujący na nich egzekucję, brutalnie wytargujący z ziemi biedne korzonki. Wszyscy
byli dla niego tacy niesprawiedliwi. Rodzice nie mieli grama litości dla jego
złego samopoczucia. Kazali mu wysprzątać teren wokół domu oraz uporządkować
grządki z jarzynami. Strasznie go suszyło i ciągnął za sobą wielką butlę z wodą
mineralną. Kac dawał jednak o sobie znać. Nagle odezwała się komórka, przyszedł
sms od nieznanego numeru.
,, Jasnowłosy aniele, jesteś mi coś
winny za wczorajszy wieczór. Spotkaj się ze mną w klubie o dwudziestej. Co myślisz o lodach z polewą
karmelową na dobry początek nowej znajomości? – zauroczony Nienajomy”
W Avisie poskoczyło z radości serce. To
był jego pierwszy prawdziwy wielbiciel. Nikt nigdy tak ładnie do niego nie
mówił, no może oprócz taty. Aniele, jak to słodko brzmi - cieszył się w duchu
chłopak, a potem zaczął pracować ze zdwojoną prędkością. Skoro miał iść na
randkę, to musiał się pośpieszyć.
Obserwujący go z okna Zolli uśmiechnął się do siebie na widok jego
rozpromienionej buzi, kiedy przeczytał wiadomość. Najwyraźniej jego plan działał
niezawodnie. Teraz wystarczyło zorganizować parę randek i przekonać chłopaka,
że jest dla niego wprost stworzony. Prawdę mówiąc dalej pomysły mężczyzny nie
sięgały.
Avisowi po długich błaganiach i dziesiątkach przysiąg, udało się
wyprosić u rodziców pozwolenie na dwugodzinny wypad do klubu. Niestety o
dwudziestej drugiej musiał być już z powrotem w domu. Doszedł jednak do
wniosku, że lepsze to, niż rozpamiętywanie w swoim pokoju beznadziejnego
uczucia do tego kretyna Zolliego. Nieznajomy przypadł mu do gustu i miał
nadzieję, jeśli nie na wielką miłość, to przynajmniej na przyjaźń. Do tej pory
Patryk był jedyną osobą do której się zbliżył, a on ze swoim otwartym
charakterem pragnął szerokiego grona znajomych. Mogliby organizować wspólne
imprezy, wyjazdy, może nawet spędzić razem całe wakacje. Rozmarzył się na
dobre, nawet nie zauważył, kiedy poślizgnął się na mokrej trawie i wylądował na
tyłku w błotnistej kałuży.
- Co za niezdara? – mruknął cicho Zolli,
przyglądający się z rozbawieniem jego wyczynom. Niestety dotarło to jednak do
uszu chłopaka. Odwrócił do sąsiada umazaną brązową breją buzię i pokazał mu
język, po czym dumnym krokiem udał się do domu. Był na siebie strasznie zły.
Ten idiota zza płotu miał chyba jakiś szósty zmysł i zawsze trafiał na momenty,
kiedy robił z siebie kompletnego ciamajdę. Ale teraz się to zmieni, zostanie
światowym człowiekiem, a potem będzie się doskonale bawił z nowymi znajomymi.
Wtedy na pewno zapomni o swoich dziecinnych mrzonkach. Teraz musi wziąć kąpiel
oraz się wystroić tak, jak uczył go Patryk. Energicznie pomaszerował do domu.
***
Patryk ubrał się zgodnie z zasadami obowiązującymi na dworze. Jednak
trochę poprawił swój wygląd drobnymi zabiegami. Założył mocno dopasowany w
talii kontusz. Związał włosy zieloną wstążką podkreślającą jego piękne,
miedziane włosy. Wyszczotkował kitkę, że teraz lśniła jak wypolerowana.
Powiewała za nim niczym flaga, podkreślając kołyszące się kusząco zgrabne
pośladki. Kiedy szedł korytarzami pałacu, niejedna głowa odwróciła się za nim, a
jej właściciel posłał mu tęskne spojrzenie, on jednak tego nie widział,
zastanawiając się jak dotrzeć do upartego Damona.
Weszli całą rodziną do sali tronowej, gdzie zgromadził się już dwór.
Wszyscy ciekawie zerkali na trzymających się z tyłu chłopców. Lucyfer wskazał
im miejsce po swojej prawej stronie. Stanęli ramię w ramię – Damon w niedbałej
pozie z dumnie uniesiona głową oraz Patryk z nieśmiałym uśmiechem na delikatnej
twarzy. Tworzyli razem piękną parę i wszyscy spoglądali na nich z aprobatą. Uznali,
że młody książę doskonale wybrał partnera. O historii z zaklęciem, nie wiedział
nikt spoza kręgu przyjaciół. Belzebub zaczął przyjmować zagraniczne poselstwa i
w sali zrobiło się głośno. Patryk z początku przysłuchiwał się toczącym
rozmowom, ale po chwili zaczął przysuwać się do Damona, który bez zwracania na
siebie uwagi nie mógł zrobić ani kroku, choć miał na to ogromną ochotę.
- Jesteś na mnie zły prawda? Zamiast się
dąsać jak dziecko, może powiesz o co chodzi?- wyszeptał mu wprost do ucha, omal
nie dotykając go ustami.
- Nie mamy o czym, a ja nie mam prawa do
dąsów. Wczoraj jasno mi dałeś do zrozumienia, kto jest dla ciebie najważniejszy
– wymruczał Damon, usiłując odsunąć głowę jak najdalej od ponętnych warg.
- On jest moim przyjacielem, a ty narzeczonym.
Czy ty naprawdę nie widzisz różnicy? – Stali tak blisko, że dotykali się
ramionami.
- Widzę! Jego naprawdę lubisz, mnie
tolerujesz, bo musisz – stwierdził z uporem książę. Z całej siły próbował
oprzeć się temu kojącemu ciepłu, płynącemu od ciała obok.
- Ty jesteś jak mój ojciec! Ja do niego
zielone… zielone i wszyscy widzą zielone, a on dalej czarne…- W oczach Patryka
zapłonęły psotne iskierki. Ukradkiem położył
dłoń na plecach narzeczonego i zaczął ją zsuwać coraz niżej
pieszczotliwym ruchem. Nie miał pojęcia skąd nabrał takiej odwagi.
- Naruszasz moją przestrzeń osobistą! –
Nadął się Damon. W duchu zaczął lekko panikować, bo doskonale wiedział, że opanowania
nie starczy mu na zbyt długo.
- Naprawdę? – Chłopakowi mimo jego
ostrych słów zrobiło się jakoś ciepło na sercu. Dobrze widział ból w szkarłatnych oczach, a który próbował przed nim ukryć i zamaskować
szorstkim zachowaniem. Ten głuptas opacznie zrozumiał jego słowa i był
zazdrosny o Avisa. Ruda kitka podkradła się ostrożnie, złapała jasną, a potem splotła z
nią w czułym uścisku. Obaj narzeczeni zarumienili się gwałtownie i przeszył ich
przyjemny dreszczyk.
- Co robisz? – syknął książę na którego
bliskość chłopaka działała niczym narkotyk. Wystarczyło kilka uściśnięć
puszystego ogonka, by jego ciało zaczęło się rozpalać. Zezłościł się sam na
siebie, że jest taki bezwolny w obecności tego rudzielca, który właściwie robił
z nim co chciał.
- Miziam cię… - Uśmiechnął się do niego łobuzersko Patryk, a nogi zrobiły mu się dziwnie miękkie. Nie miał żadnego doświadczenia w tych sprawach. Nie wiedział jak daleko może się posunąć, bez zwracania na nich zbytniej uwagi. Cały czas stali na podwyższeniu obok tronu Lucyfera i byli doskonale widoczni dla czartów zgromadzonych w sali tronowej. Co prawda toczyły się ważne, absorbujące rozmowy, ale i tak wszyscy na nich co chwilę zerkali. Zwłaszcza przybysze z zagranicy bacznie ich obserwowali, by potem mieli co opowiedzieć swoim władcom.
- Miziam cię… - Uśmiechnął się do niego łobuzersko Patryk, a nogi zrobiły mu się dziwnie miękkie. Nie miał żadnego doświadczenia w tych sprawach. Nie wiedział jak daleko może się posunąć, bez zwracania na nich zbytniej uwagi. Cały czas stali na podwyższeniu obok tronu Lucyfera i byli doskonale widoczni dla czartów zgromadzonych w sali tronowej. Co prawda toczyły się ważne, absorbujące rozmowy, ale i tak wszyscy na nich co chwilę zerkali. Zwłaszcza przybysze z zagranicy bacznie ich obserwowali, by potem mieli co opowiedzieć swoim władcom.
- Zupełnie oszala… - Nie dokończył
Damon, bo poczuł ja drobna dłoń zaciska się na jego pośladku i zaczyna go masować.
Problem w spodniach zaczął gwałtownie narastać, podziękował w duchu za długi
kontusz, który miał na sobie. – Mhm…- zamruczał bezwiednie. Dłoń wystrzeliła
bez udziału jego woli i zacisnęła się pożądliwie na tyłku narzeczonego. Palce
zaczęły natychmiast wykonywać na nim pełen namiętności taniec. Z satysfakcją
zobaczył jak Patryk zaczyna coraz szybciej oddychać, a potem zaciska mocno lewą
dłoń na oparciu tronu.
- Cholera… - pisnął cicho i zacisnął
uda. Nie spodziewał się, że jego ciało zareaguje tak gwałtownie. Ogonki z tyłu
też nie próżnowały, pieściły się coraz śmielej, zwielokrotniając doznania. – Ja
zaraz… - wyjąkał i spojrzał na narzeczonego bezradnie. Twarz dosłownie płonęła
mu ze wstydu. Jeszcze trochę i skompromituje się w obecności całego dworu.
Lucyfer do tej pory nie zwracał uwagi na chłopców, zajęty toczącymi się rozmowami.
Teraz miał chwilę oddechu, zerknął na nich, a potem cały skamieniał na widok
ich szkarłatnych policzków i splecionych w miłosnym uścisku ogonków. Z jednej strony
miał im ochotę przylać za te skandaliczne wyczyny, a drugiej zrobiło mu się ich żal. Obaj
mieli tak nieszczęśliwe, speszone miny, że uśmiechnął się rozbawiony. Dostali
już swoją nauczkę, teraz czas na rzucenie im koła ratunkowego.
- Uciekajcie, ale już… - mruknął szeptem
do chłopców. – Wyjdźcie dyskretnie ukrytymi drzwiami.
Narzeczonym nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, zaczęli powoli
cofać się do tyłu, a Damon nacisnął mechanizm na ścianie. Wciągnął chłopaka w
otwarte przejście i wylądowali w szerokim korytarzu prowadzącym do jadalni. Na
szczęście do kolacji było jeszcze trochę czasu i o tej porze nie było tu
nikogo. Po lewej stronie była spora wnęka zasłonięta grubą kotarą, sięgającą do
samej ziemi. Właśnie tam pociągnął Patryka książę, a potem pchnął na ścianę
osłoniętą barwnym arrasem, przedstawiającym jakieś sceny z polowania. W kącie
stało duże krzesło z oparciem.
- Dłużej już nie wytrzymam… - jęknął i
wpił się desperacko w usta chłopaka, który bynajmniej się nie bronił owładnięty
identyczną obsesją. Języki splotły się w pełnym pasji tańcu.
- Muszę… - szepnął ochrypły głosem
Patryk i otarł się niecierpliwe swoim kroczem o krocze narzeczonego. Nie za bardzo wiedział jak się do
tego zabrać, ale miał wrażenie, że jeśli czegoś natychmiast nie zrobi, to
szalejące w nim uczucia rozerwą go na strzępy. – Proszę…- zaskomlił błagalnie.
- Już kochanie… - Damon ujął jego drżącą
rękę i zacisnął na swoim kroczu, a jego smukła dłoń wślizgnęła się pod bieliznę
wygiętego w łuk narzeczonego. – Cii…- Ustami zaczął błądzić po pachnącej piżmem
szyi, jednocześnie pieszcząc palcami członka pojękującego chłopaka. Tak słodko
wił się w jego ramionach, uległy i rozpalony, całkowicie zdany na jego łaskę.
- Ale… - Nieco przestraszony ogarniającą
go niemocą Patryk zacisnął uda. Nie za bardzo wiedział co się z nim dzieje, to
był pierwszy raz kiedy ktoś dotykał go tak intymnie. Czuł jak kitka mężczyzny
wkrada mu się do spodni i zaczyna pieścić szparę między pośladkami. Nie
miał pojęcia, że to miejsce było tak wrażliwe, tysiące drobnych dreszczy
zaczęły wstrząsać jego ciałem.
- Spokojnie kochanie, zaufaj mi...
Pozwól dać sobie rozkosz… - aksamity głos Damona brzmiał niesamowicie uwodzicielsko.
Chłopak poddał mu się całkowicie. Rozsunął nieco nogi, ułatwiając mu dostęp i
oparł spocone czoło o jego ramię. Mimo kompletnego zamroczenia, nie zapomniał
jednak nieśmiało dotykać nabrzmiałego penisa mężczyzny przez spodnie. – O tak… Buzi…
– Patryk posłusznie zrobił o co go poprosił. Książę zaczął scałowywać z jego
warg coraz głośniejsze, ochrypłe okrzyki.
Przyśpieszył ruchy dłoni na jego sączącym członku. Teraz zatracili się obaj i
cały świat zniknął, zostali tylko oni, zanurzeni w morzu namiętności. Ich ciała
płonęły, spalane w białym ogniu pożądania, wtulone w siebie tak ściśle, jak to
tylko było możliwe.
- Aach… - rozległo się prawie
jednocześnie z ich ust. Obaj doznali tak gwałtownego spełnienia, że teraz
dyszeli ciężko i podtrzymywali się nawzajem, by nie osunąć się na marmurową posadzkę.
Piękny:)
OdpowiedzUsuńOj Avis Avis ty nawet nie wiesz w co się pakujesz ale mam nadzieje że da Zolliemu popalić.
Duży plus za to że znów wstawiłaś rodziców ale Bez za bardzo się zmienił kto wie może jeszcze zobaczymy jego prawdziwe oblicze. Mimo to bardzo się cieszę bo Lu się akurat nie zmienił i fajnie o nich poczytać.
Damon jest bardzo uparty. Ale Patryk w sumie też. Kurcze nie wiem czy podoba mi się nie to że się do siebie tak szybko zbliżyli bez wyjaśnień bo to było słodkie i wyszło ci wspaniale ale to że zrobili to na widoku. Dobrze że Patryk zaczął ale takich rezultatów to się chyba nie spodziewał.
Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej i jak to rozwiążą.
Dużo dużo weny i chęci.
bardzo piękna scena pieszczot między narzeczonymi. Widać, że obaj się kochają i to bardzo.
OdpowiedzUsuńCo do Avisa i Zolliego boje się, że Zolli może się przejechać na swoim planie.
Śwetna robota
Oj Zolli ty łobuzie,,, w sumie, to jedyny sposób by zbliżyć się do Avisa... lecz boję się, że Avi moje małe słoneczko może potem poczuć się jeszcze bardziej zdradzone,, pomyśli, że Zolli się nim zabawia... Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;3
OdpowiedzUsuńA co do Patryka i Damona.... *_* o mój.,.. dobrze, że tylko Lu to zobaczył,, bo jakby to był Avgar xD haha.. Patryk w końcu się odważył, i ciesze się, że Damon zrozumiał, że nie musi być zazdrosny.,... ale zakończenie za zasłoną... *w*
Jestem w niebie,,, dosłownie piękny, niebiański rozdział ;3
Kocham cię ;3hih
Twoja Maru;3
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały..... biedny Avis dostał taką straszliwą karę, chyba jednak taka lepsza, bo Avgar z pwenością wymyśliłby coś zdecydowanie gorszego... och Zoli ty podstepny.....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia