Rozdział + 18, to miała być tylko jedna scena, a wyszła
jakimś cudem randka na 7 stron. Nie mam pojęcia jak to się stało.
Dominik całe popołudnie kręcił się niespokojnie po domu, obserwowany przez bystre oczy Moniki. Tak naprawdę jednocześnie miał i nie miał zamiaru iść na spotkanie. Julian go pociągał i był w nim zakochany, ale czy na pewno chciał się aż tak angażować w ten związek? Ta myśl prześladowała go od samego rana. Nie miał ochoty na kolejną przelotną znajomość, która skończy się katastrofą i łzami. Szukał partnera na stałe, z którym mógłby założyć rodzinę. Ale czy czart nadawał się na męża? Miał mnóstwo wad, których bynajmniej przed nim nie ukrywał. Był porywczy, zaborczy i konserwatywny w swoich poglądach, nie mówiąc już o jego skłonności do krętactwa i mijania się z prawdą. Jednocześnie zawsze solidny jak skala, mógł na niego liczyć w każdych okolicznościach. Potrafił przyznać się do błędu i przedyskutować sporne kwestie. I te duże, ciepłe dłonie błądzące po jego ciele i idące w ślad za nimi łakome usta. Czarne oczy iskrzące się humorem i energią. Szerokie ramiona, w których chciało się zatonąć. W tym momencie Dominik kompletnie stracił wątek i wzdychając pogrążył się w dość intymnych marzeniach. Wytrąciła go z nich w końcu Monika, tupiąc nogą i wciskając mu w ręce elegancką, ciemnozieloną koszulę oraz czarne jeansy.
- Długo masz
zamiar jeszcze tak stać i jęczeć? Wiesz, która godzina? – popchnęła go
w stronę łazienki.
- Ale ja
jeszcze niczego nie postanowiłem – zaprotestował słabo chłopak.
- Nie bądź
głupi i idź, jak ci się nie spodoba zawsze możesz wrócić głuptasie. Jeśli nie spróbujesz, będziesz tego
gorzko żałował i zastanawiał się przez resztę życia, co by było gdyby… - dziewczyna
pokręciła z rozbawieniem głową nad jego niezdecydowaniem. - Zróbcie to wreszcie,
bo najwyraźniej ostatnio myślisz tylko o tym – roześmiała się na widok ciemnych
rumieńców, jakie pojawiły się na jego twarzy.
- Jak kobieta może być taka bezwstydna? Możesz sobie podać rękę z Lu - fuknął na nią zmieszany. - Ciekawe do której bazy dotarłaś z Amirą? - Pokazał jej język.
Wojewoda
czekał na niego na dziedzińcu przed domem. Ubrany w białą, jedwabną, ściśle
dopasowaną do ciała koszulę oraz czarne spodnie z miękkiego materiału, wyglądał
bardzo atrakcyjnie i elegancko. Podał mu rękę i pomógł wysiąść z powozu.
Podniósł jego dłoń i ucałował, a chłopak mógł dokładnie wyczuć kształt jego
gorących warg. Zarumienił się i spojrzał wprost w lśniące, czarne źrenice, które
z aprobatą błądziły po jego ciele.
- Jak kobieta może być taka bezwstydna? Możesz sobie podać rękę z Lu - fuknął na nią zmieszany. - Ciekawe do której bazy dotarłaś z Amirą? - Pokazał jej język.
- Hmn… to co innego, my się
tylko przyjaźnimy... – mruknęła Monika, po czym szybko odwróciła głowę i zaczęła myć
naczynia. Pochyliła się i włosy zakryły jej twarz tak, żeby Dominik nie mógł
niczego z niej odczytać. Chłopak uśmiechnął się domyślnie i zrobił małpią minę.
Kiedy wrócił
z łazienki przebrany i zrobiony na bóstwo, dziewczyna stała przy otwartym oknie
i cicho do siebie rechotała. Na zewnątrz było już całkiem ciemno. Dookoła rozpościerały się bezkresne bagna, słychać było kopulujące zawzięcie żaby i bzykanie nocnych owadów. Nie mieli też żadnych sąsiadów, którzy mogli by dostarczyć jakieś rozrywki. Podszedł do niej zaciekawiony, co tam wypatrzyła.
- Co tak
rżysz? – Starał się wyjrzeć spoza jej ramienia, ale ta psotnica specjalnie
zasłaniała mu widok swoim ciałem.
- Droga
księżniczko, chyba właśnie zajechała twoja limuzyna – ukłoniła się mu błazeńsko.
– Twój książę chyba liczy na gorącą noc, bo strasznie się postarał.-
Dominik
lekko spanikowany takim wstępem, ten drań Julian był do wszystkiego zdolny, wyszedł przed dom i zaniemówił. Przed nim stała
najprawdziwsza kareta, czarna i lakierowana na wysoki połysk. Można się w niej było przejrzeć jak w lustrze. Zaprzężona w
sześć czarnych jak smoła koni, niecierpliwie przebierających w tej chwili nogami. Jej wnętrze wybito szkarłatnym aksamitem i oświetlono maleńkimi latarenkami. W
takim samym kolorze była liberia siedzących na koźle lokai i pióropusze na
głowach wierzchowców. Jeden ze służących podszedł do niego i otwarł drzwiczki od powozu. Chłopak wsiadł do środka, mając wrażenie, że właśnie stał się głównym
bohaterem w jakimś romantycznym filmie. Na kolanach trzymał małą paczuszkę, owiniętą w ozdobny papier. Monika nie
wytrzymała i zajrzała przez szybkę do wnętrza pojazdu.
- Ale bajer,
poduchy jak chmurki. Przynajmniej nie będziesz miał kłopotu z siedzeniem jak będziesz
wracał – złośliwie zerknęła na jego tyłek. Dominik nic się nie odezwał, tylko
dal znak do odjazdu. Nie chciał się narażać na dalsze docinki wstrętnej
dziewuchy. Tylko głupstwa jej w głowie, a potem się dziwi, że on ma takie kosmate myśli, nie mówiąc już o
snach. Jak się będzie tak nakręcał, to rzuci się na Juliana, zanim skończy się
jego występ. Zaczął głęboko oddychać, chcąc się pozbyć dzikich wizji, które właśnie
zaczął roztaczać przed nim mózg.
- Witaj,
bałem się, że się pogniewałeś i nie przyjedziesz – niski, aksamitny głos
mężczyzny spowodował, że zadrżał, choć na dworze było jeszcze całkiem ciepło. – Cieszę się,
że mi wybaczyłeś tych kilka pochopnych słów. Pierwszy raz zazdrość kompletnie
odebrała mi rozsądek.
- W tej
awanturze było też trochę mojej winy. Nie powinienem dać się namówić na ten
wypad Lu. Zrobiło mi się go jednak żal, niezbyt dobrze znosi tę ciążę i
nadmierną presję, jaką wywiera na niego Bez. Powinieneś z nim o tym porozmawiać.
Myślę, że zamkniemy ten temat – uśmiechnął się do narzeczonego i pozwolił objąć
w smukłej talii.
- Co jest w
tej paczuszce? – Julian prowadził go długim korytarzem.
- To taki
mały prezent, liczę że włożysz go na dzisiejszy występ – chłopak podał mu
zawiniątko. Zaciekawiony wojewoda natychmiast zdarł z niego papier i roześmiał
się na widok jedwabnych bokserek z nadrukiem.
- Kochanie,
czy to jakaś aluzja? – wskazał na napis - ,,tutaj jest coś o czym
marzę”. – Podoba mi się! Nie wiedziałem, że spędzam ci sen z powiek! –
roześmiał się na widok zawstydzonej miny Dominika.
- Dlaczego wszyscy moi znajomi to zboczuchy? – prychnął,
zadarł do góry nos i przyspieszył kroku. Ruda kitka kołysała się miękko,
hipnotyzując idącego za nim mężczyznę.
- Mam dla ciebie niespodziankę – zatrzymali się przed
ciężkimi, dębowymi drzwiami. – Zamknij oczy – kiedy chłopak zrobił o co prosił, wziął go za rękę i pociągnął do środka. – Już!
Dominik uchylił powieki i westchnął z zachwytu. Komnata była
bardzo duża i utrzymana w podobnych kolorach jak kareta. Szkarłat i czerń
przenikały się nawzajem. Nogi tonęły w puszystym dywanie. Przez otwarte
gotyckie okna widać było rozgwieżdżone niebo. Pokój pogrążony był w ciepłym
świetle dziesiątek, porozstawianych wszędzie, pachnących świec. W marmurowym kominku wesoło trzaskał
ogień. Jedyną białą plamę stanowiły leżące przed nim na parkiecie puszyste futra.
Obok nich była przytwierdzona błyszcząca, metalowa rura, sięgająca od sufitu do
podłogi. W odległym kącie zobaczył ogromne, królewskie łoże z baldachimem
zaścielone ciemnoczerwoną, jedwabną pościelą w czarne, zawiłe wzory. Julian
poprowadził go do niewielkiego stołu nakrytego na dwie osoby. Gdy tylko usiedli, rozległy się dźwięki zmysłowej muzyki i
pojawili się lokaje, z tacami pełnymi aromatycznych potraw. Julian napełnił
wysokie, kryształowe pucharki winem po same brzegi.
- Czy ty planujesz mnie upić? – zapytał rozbawiony Dominik.
- Niezupełnie, tylko odrobinę podchmielić, żebyś przymknął
oko na moje marne umiejętności taneczne – mrugnął do niego czart i stuknął się
z nim naczyniem. – Za nas i naszą miłość! – służba dyskretnie zniknęła, a
mężczyźni delektowali się pyszną kolacją. Atmosfera z minuty na minutę robiła
się coraz luźniejsza. W końcu wojewoda wstał od stołu i poprowadził chłopaka na
kanapę. Stąd miał świetny widok na rurę i ogień migoczący w kominku. – Muszę się
przebrać w to cudeńko, zaczekaj to na chwilę – machnął przed nosem Dominika wybranymi
przez niego bokserkami i podkręcił głośniej muzykę, która stała się teraz
bardziej rytmiczna. Pobrzmiewały w niej drażniące zmysły wschodnie nuty. Chłopak rozsiadł się wygodnie, wino przyjemnie szumiało mu w
głowie. Liczył na podniecający spektakl, którego prawdę mówiąc trochę się
obawiał. Na samą myśl o nagim ciele Juliana wirującym przed nim zrobiło mu się gorąco. Miał nadzieję, przetrwać
to widowisko w jednym, rozsądnym kawałku. Czart wrócił po chwili i stanął przy
rurze. Uśmiechnął się do niego i zaczął tańczyć w powolnym tempie. Każdy jego
gest był pełen pasji i ukrytych emocji. Patrzył mu w głęboko w oczy z jawnym
pożądaniem. Rozpinał guziki koszuli leniwie, jakby od niechcenia. Kiedy opadła
ukazując potężny, umięśniony tors, Dominik głośno jękną z zachwytu. Natychmiast
stanął w pąsach i zatkał sobie bezwstydne usta pięścią. Julian zachęcony jego
płomiennym wzrokiem zaczął zsuwać z siebie spodnie, kręcąc biodrami. Został w
samych bokserkach i odwrócił się tyłem, eksponując narzeczonemu zgrabne pośladki i szerokie ramiona.
- O mój boże…! - z ust chłopaka wyrwał się niekontrolowany
pisk, zanim zdążył go zdusić w zarodku. Wiedział, że zachowuje się jak napalony
smarkacz, ale nie potrafił się powstrzymać. Przed sobą miał idealnie zbudowane ciało,
złożone z samych połyskliwych, opalonych na złocisty brąz mięśni. Wystarczyło
tylko wyciągnąć rękę, aby go dotknąć. Czart obrócił się powoli i teraz Dominik
mógł stwierdzić, że nie tylko on jest podniecony. Duży, nabrzmiały penis mężczyzny
wyraźnie rysował się w obcisłej bieliźnie. – Chcesz mnie zabić? – głos chłopaka zabrzmiał dziwnie ochryple. Nie wiedział co się z nim dzieje, serce biło mu w
rytm muzyki, a krew z szumem przetaczała się w żyłach.Oszołomiony doznaniami mózg nie był w stanie wydać z siebie jednej rozsądnej myśli. Cały drżał, w
którymś momencie zapomniał nawet oddychać.
- Jeśli chcesz zobaczyć więcej, musisz coś zrobić –
Julian popatrzył na niego prowokująco. Sam ledwie potrafił się opanować. Jego
śliczny narzeczony przedstawiał sobą wyjątkowo rozkoszny widok. Podniecony, z
trudem łapał powietrze, w uchylonych ustach raz po raz pojawiał się ruchliwy
języczek oblizujący spierzchnięte, różowe wargi. Zielone oczy dosłownie
świeciły, a rude loki opadły aż do pasa, połyskując ogniście. Podtrzymująca je wstążka
dawno gdzieś zaginęła, a chłopak nawet tego nie zauważył. – Chodź – wyciągnął do
niego rękę. Dominik wstał i jak zaczarowany ruszył w jego stronę. Stanął
przed mężczyzną nieruchomo, jakby nie wiedział co robić dalej. Julian ujął
łagodnie małą dłoń i położył na swoich bokserkach. – Należę do ciebie – zacisnął
jego palce na swoim sterczącym dumnie członku. Chłopak przesunął po nim powoli rękę pieszczotliwym
gestem. Chwycił za gumkę i stanowczym ruchem zsunął bieliznę narzeczonego.
Opadła na podłogę z cichym szelestem. Zawstydzony swoją śmiałością przylgnął do
gorącego, twardego ciała. Nogi się pod nim ugięły, jakby były zrobione z plasteliny.
- Julian… - zaskomlał mu bezradnie do ucha i zaczął się o
niego ocierać. Ruda kitka splotła się z czarną w czułym geście, potęgując doznania
obu mężczyzn.
- Spokojnie kochanie, zaraz ci pomogę. To trochę niesprawiedliwe,
że jesteś jeszcze całkowicie ubrany – zręczne palce natychmiast zabrały się do
pracy. Tymczasem spragnione usta czarta także nie próżnowały i złączyły się z delikatnymi
wargami chłopaka. Języki splotły się w pełnym namiętności tańcu. Nawet nie
wiedział, kiedy został pozbawiony się całej garderoby. Dopiero podmuch
chłodnego powietrza na rozgrzanej skórze nieco otrzeźwił Dominika. Mężczyzna wziął go na
ręce i ułożył na miękkich futrach. Uklęknął obok, podziwiając piękne, smukłe
ciało. Pełen pożądania wzrok spowodował, że penis chłopaka
stwardniał jak kamień i zaczął sączyć pierwsze krople. Julian musnął jego czubek
palcami i nabrał odrobinę perłowej substancji. Zlizał ją ze smakiem patrząc
prosto w oczy narzeczonego.
- Och… - westchnął przeciągle Dominik i zarumienił się nawet na szyi.
Nie spodziewał się czegoś takiego. Zawstydzony i podniecony do granic
możliwości wygiął ciało w łuk. – Proszę… - poruszył niespokojnie biodrami.
- Strasznie niecierpliwy z ciebie kocurek – położył się
między jego udami i pogłaskał po brzuchu. - Spokojnie, muszę cię przygotować,
bo zrobię ci krzywdę – wziął ze stolika tubkę z żelem. Nawilżył nim palce
chłopaka. – Nasmaruj go dokładnie –
zacisnął jego drobną dłoń na swoim członku i fala oszałamiającej rozkoszy przetoczyła się
przez potężne ciało. Dominik posłusznie pogładził gorący,
pulsujący organ. Jak tylko pomyślał, że za chwilę znajdzie się głęboko w nim, omal nie doznał orgazmu. – Teraz moja kolej – ręka Juliana zaczęła zataczać
kółeczka wokół ciasnej dziurki kochanka. – Nie spinaj się skarbie, to bardzo
przyjemne, zobaczysz – wsunął do środka pierwszy palec. Rozciągał go powoli,
drażniąc umiejętnie prostatę i doprowadzając na skraj szaleństwa. Chłopak
popiskiwał ponaglająco, usiłując zmusić go do przyspieszenia ruchów. Wojewoda
podniósł wysoko jego nogi i ułożył na swoich ramionach. – Jesteś wspaniały,
taki słodki i namiętny - szeptał mu miękkim, uwodzicielskim głosem do ucha. –
Kocham cię – pchnął do przodu i zagłębił się w chętne, drżące ciało do samego
końca. Znieruchomiał, widząc łzy bólu w oczach narzeczonego. Kiedy tylko krągły
tyłeczek zaczął się pod nim niespokojnie wiercić, podjął znany każdej żywej istocie rytm.
Jego ruchy były coraz szybsze i mocniejsze. Chłopak pod nim wił się i wydawał
pełne rozkoszy jęki. – Teraz! Pokaż, jak bardzo ci jest dobrze!
- Aaa… - krzyk Dominika rozdarł ciszę. Drobną sylwetką
targną potężny, obezwładniający orgazm. Każda komórka drgała spazmatycznie, posyłając go na sam szczyt.
Julian natychmiast poszedł w jego ślady z niskim, gardłowym pomrukiem. Chwilę leżeli w
swoich ramionach, nadal się nie rozłączając.
- To było naprawdę COŚ – Julian gładził jego spocone plecy i
delikatnie muskał ustami szyję.
- Czuję się taki rozluźniony i lekki, że mógłbym latać –
uśmiechnął się do niego chłopak. – Ale czy mógłbyś ze mnie wyjść?- zapytał
zmieszany. – Jutro nie będę mógł siedzieć na tyłku – dodał z marudną miną.
- Tam w środku jest bardzo przytulnie - szepnął namiętnie - ale cokolwiek rozkażesz - wysunął się z niego powoli. - No Domiś, byłeś dzisiaj tak napalony, że nie mogłem ci się oprzeć.
Nawet sam zdarłeś ze mnie majtki – roześmiał się czart, bo jego kochanek prychając wpełznął pod nakrycie i wystawał mu spod niego tylko czubek głowy.
- Nie musiałeś tego mówić, draniu! – wymamrotał niewyraźnie.
Ruda kitka wyczołgała się jednak na powierzchnię i natychmiast przylgnęła
ściśle do swojego towarzysza. Czarny ogonek gładził ją delikatnie i układał,
zmierzwione futerko pełnym miłości gestem. Każdy ich ruch odbijał się drżącym
echem w ciałach i duszach mężczyzn.
Super nota.
OdpowiedzUsuńLicze na d.c.
Rozdział był wspaniały. Obawiałam się tego tańca Juliana ale wyszedł mu zaskakująco dobrze:) I cieszę się też że Dominik się odważył że to planował. Wyszło na prawdę obłędnie. I cała sceneria bardzo mi się podobała. Tak jak i scenka. Dawno nic takiego nie było i nie mogłam się doczekać. Moje oczekiwania zostały spełnione w 100 procentach. Na prawdę rozdział bajka i już czekam na następny. Bokserki przezabawne. I tak wspaniałe wykorzystane. No i Dominik niemal się rzucił na Juliana. Ciekawe to przedstawiłaś i myślałam że jednak będzie odwrotnie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że w kolejnej notce będzie ta rozmowa którą wspominał Dominik.
Na prawdę wyszło boskie:)
Dużo dużo weny i chęci:)
Boska, pełna czułości romantyczna randka. Widać, że Julek bardzo go kocha. Liczę na więcej takich scen :)
OdpowiedzUsuńW skali od 1 do 10 daję 100! Dzięki i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, taki romantyczny, a taniec Julianowi wyszedł wspaniale... bokserki cudne. Julian bardzo się postarał, podesłał karetę po Dominika.
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Randka idealna, taniec, oraz to jak opisałaś ich emocję... aww kocham cię...
OdpowiedzUsuńWyznanie miłości Juliana tylko jeszcze bardziej mnie poruszyło.
Idealna w nich para. Domiś oddał mu się cały, to moim zdaniem było idealnym wyznaniem miłości w jego wykonaniu. Choć sam jeszcze nie jest pewien co ich czeka dał im szanse... :)
Kocham ten rozdział, było w nim tyle uczuć, namiętności i miłości ;3
Twoja Maru;3
Uwielbiam Twoje blogi, wiesz? Jesteś naprawdę pomysłową osóbką. Ja sama mam tysiąc pomysłów na minutę (*khe khe* przesadzam...), ale nie znajduję czasu na ich realizację, zaś Ty... szacunek Ci się należy ;) Krasna Góra to mój "pierwszaczek". Owszem, jest parę niedociągnięć jeżeli chodzi o kwestie gramatyczne, ale o nich napiszę zaraz. Małżeństwo z rozsądku to cudo ;) Uwielbiam to opowiadanie. Ale... Teraz powinnam chyba chwalić Narzeczoną dla czarta, prawda? Więc tak... Moja ulubiona postać? Lu. Jest świetny ;) Kocham go za to zachowanie arystokraty, a zarazem panienki ;) Nieprzewidywalny, wspaniały przyjaciel ;) Tak btw to naprawdę świetne postacie drugoplanowe tworzysz ;) (tak, tak... ZAKOCHAŁAM SIĘ w Mireczku ;P). Jedyne co mi przeszkadza to (czasami) brak spójności w dialogach i szybkie przechodzenie z opisu do opisu. Otóż czasem mogłabyś bardziej je rozwijać, sprawiło by to, że Twoje opowiadanie, mimo tej płynności, którą kocham, było by bardziej... czytelne i wyraziste. To chyba jedyne o co mogę poprosić: więcej opisów/rozbudowane opisy ;) Reszta jest boska :D
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału... Julian mnie zaskakuje ;) Taka zazdrość... jest słodka, ale bolesna. No i ten taniec :) Hihihi :D Opis oczywiście mógłby być bardziej rozbudowany, ale przeżyję :D Sam akt... jest tym co lubię. Opisy emocji, odczuć zewnętrznych i wewnętrznych... Kocham to. Nie jakieś: wszedł - poruchał - wyszedł. Tylko te opisy noooo! Wiem, że narzekam, ale tak już mam :D Akcja jest super szybka i wartka, ale nie leci jak "krew z dupy", co jest bardzo dobre.
Życzę weny i zapraszam do siebie na gemmafurore.blogspot.com